Rozdział 6

6.3K 444 21
                                    

waakeme-up: IDĘ NA FAJKĘ Z LAUREN.

waakeme-up: TAK CHCIAŁAM CI TYLKO NAPISAĆ, MIŁEGO DNIA ;))))))))))))

ssweet-dispositionn: COCOCOCOCOCOOCOCOCOOCOCOOCO

ssweet-dispositionn: OMG, MUSISZ MI PÓŹNIEJ OPOWIEDZIEĆ

Uśmiechnęłam się i podeszłam do automatu, przy którym stała już dziewczyna. Nie była jednak sama. Opierała się o niego, a na przeciwko niej stał Josh - jej chłopak. Uśmiechał się do niej i szeptał coś. Uśmiech z mojej twarzy od razu zniknął. Chciałam stamtąd pójść, ale dziewczyna odwróciła głowę. Nie wydawała się być wesoła. Jednak, gdy mnie zobaczyła, uśmiechnęła się.

- O, jesteś już. Idziemy?

- Ta. - Kiwnęłam głową. Chłopak splótł ich palce i w trójkę ruszyliśmy schodami na parter, a następnie do lasku. Oni coś mówili do siebie, ale nie słuchałam ich. Dlaczego zrobiłam sobie nadzieję? Wolałabym chyba tylko na nią patrzeć niż teraz przebywać z nimi. Byłam w błędzie i Su też. Nie dam rady utrzymywać z nią kontaktu. To będzie jeszcze bardziej boleć, niż to jakby mnie w ogóle nie kojarzyła. Będę musiała przebywać z nimi, gdy będą się obściskiwać, szeptać czułe słówka. To cholernie będzie boleć. Najchętniej zawróciłabym do szkoły albo jeszcze lepiej - wróciła do domu.

- Wszystko okej? - usłyszałam głos dziewczyny. Nie patrząc na nią, kiwnęłam głową. Weszliśmy do lasku i podeszliśmy do grupki osób. Większość była z klasy wojskowej, ale byli również z mojej.

Lauren wyciągnęła paczkę i podała mi. Zabrałam jednego i wsadziłam między swoje wargi. Odpaliłam i zaciągnęłam się. Poczułam błogi spokój. Zawsze tak reaguję na fajki. Tylko one potrafią mnie uspokoić.

- Słyszałem, że wczoraj uratowałaś moją dziewczynkę przez zwariowaniem z braku tytoniu - zaśmiał się chłopak obejmując ją w pasie. Kiwnęłam głową wciąż się nie odzywając. Chyba zrozumiał, że nie mam ochoty z nim rozmawiać, bo zwrócił się do jakiegoś chłopaka. Wszyscy zaczęli rozmawiać na jakiś temat, a ja nie potrafiłam się skupić. Nawet nie chciałam. Jedynie wyciągnęłam telefon i sprawdziłam czy nie mam żadnej wiadomości od Lo. Niestety. Chyba wciąż ma lekcję. Ale to i tak nie stanęło mi na przeszkodzie, aby do niej napisać.

waakeme-up: Wypadam Lo

waakeme-up: Odpuszczam. Muszę. Nie mogę z nią utrzymywać kontaktu

waakeme-up: To cholernie boli, gdy jest z chłopakiem, wiesz

waakeme-up: Dlatego się odsunę. Jest z nim szczęśliwa, a ja nie chcę być przeszkodą

waakeme-up: Tak będzie lepiej dla mnie i dla niej.

waakeme-up: Cholernie boli, do kebaba.

Schowałam telefon i dopaliłam szybko papierosa.

- Dzięki za fajkę. Ja już wracam - poinformowałam patrząc na nią tylko przez chwilę. Ona wyswobodziła się z uścisku chłopaka i podeszła bliżej.

- Coś się stało?

- Nie, źle się poczułam. Dzięki i ten.. miłego. - Uśmiechnęłam się na krótko, odwróciłam się. Wyszłam z lasku i ruszyłam w stronę przystanku. Nie miałam ochoty wracać na ostatnią lekcję. Jedyne czego chciałam to łóżka. Mam dość. Muszę odpuścić. Jeszcze nie wiem jak, ale muszę. Nie chcę cierpieć, chociaż i tak już to robię. Cholera.

-----------------------------------------

... nie zabijcie x)
Rozdział krótki, bo przejściowy! Dlatego wstawiam go dzisiaj :D

Dłuższy będzie za kilka dni.

Dziękuję za gwiazdki i komentarze. Jesteście kochani ♥

Miłej majówki wszystkim ♥♥

What if? /Camren Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz