Rozdział 40

5.9K 359 35
                                        

UWAGA, TREŚCI +18

Tylko mówie :D 

- Stresuję się – jęknęłam. Chodziłam po korytarzu z otwartym zeszytem w dłoni i co chwilę zaglądałam do notatek. Susan i Caroline siedziały jakby nigdy nic na ławce i rozmawiały o nowej linii szminek. Trzymały otwarte zeszyty, ale tak pochłonięte były rozmową, że nie zauważyły, iż są na opak.
- Czy tylko ja się tak stresuję? – zapytałam zwracając na siebie ich uwagę. Obie spojrzały na mnie pytająco.
- Czy tylko ja chce zdać?
- Zluzuj, Mila.
- Czy to źle, że mi zależy? – Wyrzuciłam dłonie w powietrze. Poprawiłam włosy i zaczęłam nerwowo poruszać się w miejscu.
- Gdzie jedyna osoba, która teraz Cię ogarnie? – zapytała ze śmiechem Su. Przewróciłam oczami.
- Pewnie i Lauren nie potrafi jej znieść – dogryzła zaczepnie Caro. Muszę przyznać, że to trochę zabolało. Czy naprawdę byłam taka okropna?
Gdy chciałam coś odpowiedzieć, ktoś objął mnie od tyłu. Jej dłonie odnalazły moje i splotła je na moim brzuchu, a jej miękkie usta musnęły moją szyję.
- Hej, księżniczko – mruknęła do mojego ucha. Zrobiło mi się cieplej, gdy poczułam jej oddech na szyi i usłyszałam jej zachrypnięty głos.
- Słyszałam swoje imię. – Oparła podbródek na moim ramieniu, a kciukiem zaczęła robić kółeczka na mojej dłoni.
- Camila jest ciężka do zniesienia i szczerze Cię podziwiam, że dajesz rade – odezwała się Caroline. Poczułam jak Lauren się spięła i zauważyłam jak Su zmarszczyła brwi.
- Dlaczego Ty jesteś dla niej taka zgryźliwa? – zapytała. Nie zdążyła odpowiedzieć, bo wtrąciła się Lauren.
- A ja podziwiam Su i Camz za każdą spędzoną chwilę z Tobą – warknęła. Nie miałam pojęcia dlaczego, ale nigdy za nią nie przepadała.
- Myślisz, że one.. – przerwała, gdy poczuła jak ściskam jej dłoń. Spojrzała na mnie, a ja jedynie pokręciłam głową. Nie było sensu.
- Nie miałam..
- Stop – weszłam w słowo Caroline. – Koniec tematu, okej?
Kiwnęła głową.
- Więc, dlaczego słyszałam swoje imię? – dociekała Lauren patrząc wprost na Susan ignorując całkowicie dziewczyne obok.
- Zastanawiałyśmy się, gdzie jedyna osoba która potrafi uspokoić Mile – wyjaśniła z uśmiechem. Nie odrywała od nas wzroku, a ja po naszej ostatniej rozmowie, wiedziałam dlaczego tak często to robi.
- Już Ci lepiej? – wyszeptała do mojego ucha, które delikatnie musnęła ustami. Ścisnęłam delikatnie jej dłoń. Dobrze wiedziała jak działa na mnie jej dotyk. – I czym?
- Egzaminami – jęknęłam i pokręciłam zrezygnowana głową.
- Uczyłaś się, więc nie ma szans, abyś nie zdała – powiedziała. – Dasz radę, trochę wiary.
- Ale.. – wyszeptałam. Miałam ochotę ukryć twarz w dłoniach, co od razu wyczuła. Wypuściła mnie ze swoich objęć i odwróciła w swoją stronę. Objęła moją twarz dłońmi i kciukami potarła policzki.
- Wiem, że moja dziewczyna da sobie radę – wyszeptała i pocałowała mnie w czoło. Wtuliłam się w nią, a ona od razu mnie objęła i oparła głowę o moją.
- Jesteście takie idealne – zapiszczała Su, a ja uśmiechnęłam się szeroko i odchyliłam do tyłu.
- Słyszałaś? Jesteśmy idealne. – Założyła moje kosmyki włosów za ucho i pocałowała mnie w nos. Chciałam coś odpowiedzieć, ale zadzwonił dzwonek. Wzięłam głęboki wdech i spojrzałam na otwarte drzwi do Sali, a później na Lauren.
- Dasz radę. – Popchnęła mnie delikatnie w stronę pomieszczenia. Oczywiście, że dam, zawsze daję. I tym razem przez to przebrnę.

*

W zamglonym przez papierosowy dym i ciemnym pomieszczeniu trudno było mi znaleźć Lauren wśród wszystkich zebranych ludzi. Do tego alkohol, który zdążyłam wypić wcale mi nie pomógł, wręcz przeciwnie. Dlatego wolałam siedzieć na swoim miejscu i na nią zaczekać. Odeszła ode mnie kilka minut temu i zaczęłam się niecierpliwić, bo zachciało mi się już pić. Spojrzałam ponownie na tłum ludzi. Wszyscy byli już pijani i tańczyli na środku pokoju muzyki przez przypadkowego chłopaka, który chciał zabawić się w Dj'a i wypróbować nowy sprzęt Susan. To u niej była impreza, którą zorganizowała z okazji rozpoczęcia zimowej przerwy. Współczułam jej sprzątania, które czekało ją następnego dnia. 
Nagle poczułam jak ktoś siada za mną i kładzie dłonie na moich udach jednocześnie podając mi piwo.
- Przepraszam, że tak długo, ale jest tyle ludzi – westchnęła, a ja pokręciłam głową i otworzyłam puszkę.
- Nie szkodzi. Dziękuję – powiedziałam i się napiłam. Nie miałam pojęcia dlaczego piwo mi dzisiaj tak wyjątkowo smakuje. Spojrzałam na nią i uśmiechnęłam się szeroko. To było moje już trzecie piwo i powoli zaczynałam coś czuć. Ułożyłam się wygodnie opierając się o jej klatkę piersiową i splotłam nasze palce. Zrobiłam łyk zimnego napoju i uśmiechnęłam się na wspomnienie naszego pierwszego pocałunku. Co prawda byłam wtedy pijana, ale pamiętam go doskonale. Uczucie wewnątrz mnie było nie do opisania. To wtedy jej miękkie i gładkie usta pierwszy raz spotkały moje. Tego wspomnienia nigdy nie wymażę ze swojej głowy. Z resztą, nawet gdybym chciała, nie potrafiłabym.
- O czym myślisz? – zapytała muskając nosem moja szyję. Zachichotałam, bo trafiła na mój czuły punkt.
- Przypomniał mi się nasz pierwszy pocałunek – przyznałam ponownie biorą łyk.
- Ten, którego niby nie pamiętałaś? – Uniosła brwi, a ja pokiwałam głową.
- Wciąż nie rozumiem jak mogłaś pomyśleć, że będę żałować pocałunku z najładniejszą i najgorętszą laską jaką znam.
- Nie jestem gorąca, skarbie. Moje ciało jest jak każde inne, widziałam wiele lepszych. – Wzruszyłam ramionami.
- Co?! – krzyknęła i otworzyła szeroko oczy. – Widziałam wiele seksownych ciał, ale Twoje przebija wszystko. Twoje to cholerna perfekcja i to je mam na tapecie. – Uśmiechnęła się szeroko.
- Co? – Zmarszczyłam brwi. – Nie, nie masz.
- Nie? – Wyciągnęła z kieszeni swój telefon, odblokowała go wpisując ciąg jakiś cyfr i moim oczom ukazało się moje ciało. Spałam w połowie przykryta kołdrą. Moje włosy były w nieładzie i leżałam w samej bieliźnie. Byłam tak ułożona, że był idealne widok na mój tyłek.
Poczułam, że się czerwienię.
- Kiedy Ty to zrobiłaś?
-Ostatnio jak byłam u Ciebie na noc – odparła zadowolona i zablokowała telefon.
- Każdy je może zobaczyć.
- Nikt nie zna mojego hasła, kochanie – zapewniła i pocałowała mnie w skroń.
- Nawet ja.
- To data, gdy zgodziłaś się zostać moją dziewczyną – wyszeptała do mojego ucha, po czym pocałowała moją szyję. Odnalazłam jej dłoń i splotłam nasze palce. Ona ponowiła pocałunek i lekko przygryzła przy tym moją skórę. Moje powieki automatycznie opadły, a usta uchyliły się. Oddech przyspieszył i z trudem powstrzymywałam jęk.
- Tak bardzo Cię kocham – powiedziała w przerwach od pocałunków. – Chciałabym Cię mieć w przyszłości obok siebie.
- Przecież będę Twoją żoną, zapomniałaś? – zaśmiałam się odwracając głowę w jej stronę. Patrzyła na mnie z poważną miną.
- Naprawdę chciałabyś?
- Nie wyobrażam sobie innej osoby na Twoim miejscu. Albo będę Twoją żoną, albo dziewczyną.
- Żoną – odparła od razu. – Obiecuję Ci to. – Uśmiechnęła się i wpiła w moje usta. Szybko się oderwała i rozejrzała dookoła. Kiwnęła głową w stronę tłumu tańczących na środku. Wstała, stanęła naprzeciwko mnie i wzięła moja dłoń w swoją, po czym musnęła ją ustami. Spojrzała w moje oczy.
- Czy Panna Karla Camila Cabello w przyszłości Jauregui zechce ze mną zatańczyć?
Uśmiechnęłam się szeroko, gdy dodała swoje nazwisko. Kiwnęłam od razu głową i wstałam. Niestety, ruch był za szybki i przez alkohol zakręciło mi się w dłonie, i gdyby nie ręka dziewczyny, która przytrzymała mnie w talii, upadłabym.
- Nie pijesz więcej – zaśmiała się i położyła dłoń na moich plecach. Przewróciłam oczami i pozwoliłam się prowadzić. Po chwili wmieszałyśmy się w tłum tańczących. Większość była tak pijana, że ledwo trzymali się na nogach, ale tańczyli dalej. Zaczęłyśmy poruszać się w rytmie puszczonego remix'u. Przerzuciłam włosy na jedno ramię i poczułam jej ciepły oddech na szyi, który przyspieszył, gdy zaczęłam poruszać biodrami. Przygryzła wargę i ścisnęła moje biodra, a ja uśmiechnęłam się z satysfakcją. Odwróciłam się do niej przodem i patrząc prosto w jej oczy, zaczęłam się obniżać w dół, a żeby nie stracić równowagi chwyciłam za jej tyłek. Gdy się podniosłam chciała mnie pocałować, ale odwróciłam głowę, przez co trafiła na mój policzek. Sama zaczęłam składać pocałunki na jej szyi ściskając przy tym jej pośladki.
- Camila – jęknęła do mojego ucha, gdy przygryzłam jej skórę. Oderwałam się od niej, ułożyłam dłonie na jej ramionach i uśmiechnęłam głupio. Patrzyłyśmy chwilę sobie w oczy, a w międzyczasie chłopak odpowiedzialny za muzykę włączył wolny kawałek. Kilka osób jęknęło z niezadowoleniem i odeszło, aby się napić, ale większość została w tym my.
- Złap mnie – powiedziałam i nie czekając na jej reakcje skoczyłam. Chwyciła mnie za tyłek, a ja owinęłam nogi wokół jej talii.
- Co jeżeli bym cię nie złapała?
- Zawsze to zrobisz – wybełkotałam. Oh, alkohol zadziałał. Ona zaśmiała się i pokręciła głową.
- Ty już naprawdę nie możesz pić.
Mruknęłam w odpowiedzi jakieś niezrozumiałe nawet dla mnie słowa i wtuliłam twarz w zagłębienie jej szyi. Zaciągnęłam się jej zapachem i uśmiech sam wkradł się na moją twarz. Kochałam być w jej objęciach; czułam się wtedy bezpieczna i kochana.
Gdy miałam depresje, wbrew książkowym definicjom, nie potrafiłam spać. Leżałam w łóżku bez celu patrząc w sufit i zasypiałam dopiero godzinę przed budzikiem. Nie mam pojęcia jak w tamtym okresie dawałam sobie radę w szkole. To wtedy nauczyłam się pić kawę, bo nic innego nie potrafiło utrzymać mnie na nogach.
Niby wyszłam z depresji, ale problemy ze snem zostały. Może nie są takie jak kiedyś, ale są.
To się jednak zmieniło przy Lauren. Zawsze, gdy ze mną śpi, wysypiam się. Przy niej pierwszy raz obudziłam się wypoczęta. To zadziwiające jak dużo jeden człowiek potrafi zmienić w życiu drugiego. Tyle zmian naniosła w moim życiu; ujawniłam się, nie trzymam wszystkiego w sobie, nie krzywdzę się, przestałam mieć kompleksy i nawet stałam się odważniejsza. I to dzięki niej dowiedziałam się, co to miłość.
Kiedy otworzyłam oczy, nie byłam już w jej ramionach, leżałam na kanapie. Musiałam zasnąć. Usłyszałam stłumione jeszcze przez niedawny sen krzyki, więc usiadłam i rozejrzałam się. Światła były zapalone, a grupka ludzi zebrała się na środku pokoju.
- Łapy precz od mojej dziewczyny! – krzyknął chłopak. Na początku nie potrafiłam rozpoznać tego głosu, więc wstałam.
- Krok w tył. – Od razu rozpoznałam osobę, która to powiedziała. Lauren. – Jak ją dotkniesz to połamię Ci łapy.
Okej, o co tutaj chodziło? Co zaszło, gdy spałam?
- Tak? – zakpił. Stanęłam wpół kroku, gdy doszło do mnie kto to powiedział. Jasper. Czy ona.. Czy on.. Susan.
Szybko usłyszałam dźwięki typowe do bójki, więc zaczęłam przedzierać się przez ludzi. Głośny jęk Lauren sprawił, że przyspieszyłam. Dlaczego ludzie, do cholery, nie reagowali?!
To co ujrzałam sprawiło, że straciłam oddech i nie potrafiłam się poruszyć. Całkowicie mnie sparaliżowało, gdy ujrzałam jak pięść Jaspera uderza w twarz mojej dziewczyny, a ta odchyla się do tyłu krzywiąc z bólu. Następnie ona uderzyła go prosto w nos, a czerwona ciecz zalała jego usta. Nie był dłużny i ponowił swój cios, tym razem dziewczyna upadła na kolana. Dopiero wtedy ujrzałam niedaleko niej płaczącą Susan, która była uspokajana przez jakąś dziewczynę.
- Nie trzeba było się wtrącać – zakpił i wciąż zamach z chęcią kopnięcia jej, ale wtedy ja się otrząsnęłam i skoczyłam na jego plecy. Uderzyłam go z dłoni, a on zrzucił mnie z siebie uderzeniem z łokcia. Szybko się podniosłam, Lo również. Chciała go uderzyć, ale ją wyprzedziłam i wymierzyłam cios z całej siły jaką miałam w jego twarz.
- To za Susan – wykrzyknęłam następnie kopnęłam go między nogi. Ten chwycił się w kroku i upadł na kolana. Uderzyłam w jego twarz.
- To za moją dziewczynę. – Popchnęłam go, a on upadł zwijając się z bólu. Nagle ludzie ponownie ożyli, a muzyka zaczęła płynąć z głośników. Dwóch chłopaków zgarnęło Jaspera, a ja podeszłam do Lauren. Chwyciłam ją za dłoń i pociągnęłam na pierwsze piętro, gdzie weszłyśmy do sypialni dla gości. Zamknęłam za nami drzwi na klucz. Ona usiadła na brzegu łóżka, a ja weszłam do toalety. Zabrałam apteczkę, a ręcznik namoczyłam lodowatą wodą i wróciłam. Usiadłam na niej okrakiem, przyłożyłam okład do jej lekko sinego policzka i spojrzałam w jej oczy.
- Dziękuję, że ją obroniłaś – powiedziałam i otarłam łzę, która spływała po jej policzku.
- To tak samo moja przyjaciółka – odparła krzywiąc się z bólu. – Tak słodko zasnęłaś w moich ramionach, a on to zniszczył.
- Jeszcze nie raz w nich zasnę – zapewniłam puszczając jej oczko.
- Kocham, gdy to robisz – przyznała kładąc dłonie na moich biodrach. – Wtedy wiem, że trzymam cały swój świat w ramionach.
Poczułam jak uśmiech wraz z małym rumieńcem wkrada się na moją twarz.
- Kocham cię – wyszeptałam prosto w jej usta. Patrzyłam chwilę w jej oczy, po czym wpiłam w jej usta. Na początku złożyłam delikatny pocałunek, ale ona go pogłębiła. Językiem przejechała po mojej dolnej wardze, więc uchyliłam usta. Wplotłam palce w jej włosy, a mokry ręcznik upadł na kołdrę. Lo ścisnęła moje pośladki i od razu po tym oderwała się ode mnie i syknęła z bólu.
- Co się dzieje? – zapytałam poprawiając włosy. W odpowiedzi pokazała mi swoją prawą dłoń, którą pewnie złamała nos chłopaka. Była lekko spuchnięta, a przez jej ostatnie zbliżenie z Emmą wciąż sina. Wyciągnęłam bandaż z apteczki i zaczęłam owijać jej dłoń.
- A teraz pomogę Ci zagłuszyć ból - wyszeptałam popychając ją. Opadła na materac, a ja od razu się na nią nachyliłam.
- Co masz na myśli? – zapytała głupio kładąc zdrową dłoń na moim pośladku.
- Zobaczysz – odparłam i zaczęłam całować jej szyję jednocześnie ściągając bluzkę. Gdy była bez górnej części garderoby, zaczęłam składać pocałunki na jej dekolcie.
- Camzi – westchnęła, gdy odpięłam jej stanik i przywarłam ustami do jej piersi. Wplotła palce w moje włosy, a ja powoli zasysałam i muskałam językiem jej czuły punkt. Wiedziałam jak bardzo to uwielbia i jak dużą przyjemność jej to sprawia. Jej oddech znacznie przyspieszył, a ja oderwałam się od niej i przeniosłam na jej usta. Moje dłonie krążyły po jej ciele i co chwilę zahaczały o rozporek.
- Może przestanę i pójdziemy spać? – zapytałam podnosząc się do siedzącej pozycji na jej biodrach. Dłońmi krążyłam po jej nagim brzuchu.
- Ani się waż, Camila! – niemalże krzyknęła. Zaśmiałam się, pokręciłam głową i rozpięłam zamek jej spodni. Szybko je ściągnęłam wraz z bielizną i ponownie się nad nią nachyliłam. Wpiłam się w jej usta, a wewnętrzne uczucie niemalże mnie rozsadziło. Jak zawsze, gdy robiłyśmy takie rzeczy.
Prawą dłonią zaczęłam krążyć po jej ciele aż w końcu zjechałam na jej kobiecość. Gdy zaczęłam masować zaczerpnęła gwałtownie powietrza i jęknęła w moje usta.
- Coś nie tak? – zapytałam udając głupka i spojrzałam na jej twarz. Szybko zaczęłam całować jej ciało. Patrzyłam prosto w jej oczy, gdy schodziłam pocałunkami coraz niżej. W końcu zajęłam miejsce między jej nogami i pocałowałam wewnętrzną stronę jej ud.
- Camila – jęknęła błagalnie.
- Co?
- Przestań się ze mną drażnić, błagam – wyszeptała biorąc głęboki wdech. Uśmiechnęłam się szeroko i bez ostrzeżenia weszłam w nią palcem i dołączyłam od razu język.
- Kurwa – jęknęła i odchyliła głową do tyłu. Wiedziałam, że tylko ja potrafię doprowadzić ją do tego stanu. Poprawiłam jej nogi rozchylając jeszcze szerzej, a ona wplotła palce w moje włosy. Zaczęłam delikatnie ssać, a drugą dłonią masowałam jej pierś. Jęczała głośno, na szczęście muzyka z dołu ją zagłuszała na tyle, aby nikt zza drzwi jej nie usłyszał. Cieszyło mnie to, tylko ja mogłam to słyszeć. Jej jęki były niczym muzyka dla moich uszu.
Po chwili dodałam drugi palec, a ona zaczęłam poruszać biodrami, aby zapewnić sobie większą przyjemność. Oderwałam się od niej i spojrzałam na jej twarz. Usta lekko uchylone, a oczy zamknięte. Jej klatka piersiowa poruszała się w bardzo szybkim tempie. Postanowiłam nie męczyć jej dłużej. Nachyliłam się i językiem trafiłam w jej czuły punkt, przez co niemalże krzyknęła.
- Camzi – wyjęczała próbując złapać oddech. – B - blisko.
- Mhm – mruknęłam i przyspieszyłam ruch palców i języka, które idealne ze sobą współgrały. Szybko krzyknęła i wygięła się w tył. Oderwałam się od niej, ubrałam jej bieliznę i położyłyśmy się na łóżku. Wtuliłam się w jej klatkę piersiową, która wciąż szybko się poruszała.
- Kocham Cię – powiedziała próbując unormować oddech. – Mam nadzieję że poważnie mówiłaś, że kiedyś będziesz Panią Jauregui. Jesteś miłością mojego życia, wiesz? – wyszeptała i pocałowała mnie w skroń. Uśmiechnęłam się w odpowiedzi i zamknęłam oczy. Szybko zasnęłam w objęciach mojej pierwszej, jedynej i prawdziwej miłości mojego życia.


--------------------------------------------------

Czuje się niezręcznie o.o 

Mam nadzieje, że rozdział jest ok.. ;3

Jeszcze kilka rozdziałów i koniec, to smutne ;-; 

Miłego ♥ 


What if? /Camren Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz