08

210 11 2
                                        


Dni zleciały mi tak szybo, że nawet nie mrugnęłam okiem, a już była sobota. Za trzy godziny miał odbyć się mini koncert zespołu Luke'a.

Jeżeli mam być szczera, to trochę boję się spotkania, które zapewne nastąpi.

Choć nie znam go za długo, to sprawia pozory miłego, normalnego nastolatka. Mam ogromną nadzieję, że jest tak naprawdę. 

Victoria miała przyjść za kilkanaście minut, więc postanowiłam zamówić pizzę. Nie jadłam nic od rana, Vicky pewnie też. Zadzwoniłam do naszej ulubionej pizzerii i zamówiłam posiłek.

Dzwonek poinformował mnie, że moja przyjaciółka już dotarła. Krzyknęłam aby weszła, i już po chwili siedziała obok mnie na kanapie w salonie. 

- Wiesz już w czym pójdziesz? - zapytała i wygodniej rozsiadła się na meblu.

- Koszula i jeansy. - odpowiedziałam szybko. - Myślałam też nad spódniczką, ale to odpada.

- A dlaczego odpada? Przecież masz długie i zgrabne nogi. Na twoim miejscu założyłabym tą spódniczkę.

- Nie czuje się dobrze w tego typu ubraniach. Zastanawiałam się w ogóle skąd ja ją mam.

- Jak wolisz. - wzruszyła ramionami. - Ja tam zakładam sukienkę. Tą, którą... - nie dokończyła, ponieważ jej wypowiedź przerwał dzwonek do drzwi.

Wzięłam uszykowane pieniądze, które leżały na szafce i poszłam otworzyć. Po chwili w całym domu rozniósł się zapach pizzy.

- O matulu, ale ja jestem głodna... - powiedziała Vicky i chwilę później jeden kawałek jedzenia zniknął w jej buzi.

- Smacznego. - powiedziałam, a moja przyjaciółka tylko skinęła głową. - Jak zjemy, to pójdziemy się już ogarnąć.

Podczas jedzenia wyjaśniłyśmy sprawę wiadomości, które pisała do Luke'a. Vicky powiedziała, że chciała dobrze. Nie potrafię się na nią gniewać dłużej niż pięć minut, więc uznałyśmy, że pójdzie to w niepamięć i więcej się to nie powtórzy.

*~*

- Do tego bardziej będą pasować czerwone trampki. No ewentualnie białe. - moja przyjaciółka próbowała doradzić mi jakie buty lepiej będą pasować do mojego ubioru. Ostatecznie zdecydowałam się na krótkie, białe trampki. Nie były już idealnie białe, ale dbać o nie bardziej nie potrafiłam. 

- Ta sukienka pasuję do ciebie. - stwierdziłam.

- Jakby do mnie nie pasowała, to bym jej nie kupiła. - zaśmiała się Victoria. - Mogę zrobić ci makijaż? 

- To chyba nie jest dobry pomysł.

- Czy ty właśnie stwierdziłaś, że ja nie potrafię malować?

- Ty po powiedziałaś. - wzruszyłam ramionami i podniosłam oby dwie ręce do góry.

- No prooooszę... - przeciągnęła - Nie będzie mocny. Delikatne kreski i te sprawy. Nie chce żeby uznał cię za jakąś laskę, która nakłada na swoją twarz tonę podkładu.

- Eh, niech ci już będzie, bo nie dasz mi żyć.

Usiadłam tyłem do lustra, bo jak to stwierdziła Vicky - to ma być niespodzianka.

Trochę boję się tej jej niespodzianki, ale chyba aż tak źle nie będzie. Mam nadzieję.

Po piętnastu minutach Vicky skończyła swoją pracę i powoli odwróciłam się w stronę lustra.

- Wow... - udało mi się wydusić. Makijaż był naprawdę cudowny. Jasnobrązowy cień do powiek podkreślił kolor moich oczu, a wytuszowane rzęsy wyglądały bardzo naturalnie, co mnie zdziwiło. Kropką nad i były cienkie kreski, które idealnie pasowały do całego zestawu.

- Mówiłam, że będzie naturalny. - powiedziała zadowolona.

- No mówiłaś, mówiłaś. A teraz ty zrób sobie jakiś makijaż. Mamy mniej niż dwie godziny. 

- Tak jest pani kapitan! - zasalutowała i wzięła się do roboty.


___________

Witam! :D

Przychodzę do Was z nowym rozdziałem! 

Cieszycie się? Mam nadzieję, że tak. ;) 

I no... do piątku! 

xx


Hello, @LuHem96 || L. HemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz