Siedziałam w salonie i oglądałam jakiś program, który szczerze mówiąc nie interesował mnie zbytnio. Ostatni kęs kanapki lądował właśnie w mojej buzi, kiedy ktoś zadzwonił do drzwi.
Przełknęłam jedzenie i udałam się w stronę drzwi. Spojrzałam przez wizjer, a gdy tylko zobaczyłam znajomą twarz otworzyłam drzwi.
- Cześć. - przywitał się.
- Hej Ash, wejdź. - gestem ręki zaprosiłam chłopaka do środka.
- Co cie do mnie sprowadza o tej godzinie? - uśmiechnęłam się delikatnie.
- Luke nie odbierał ode mnie telefonu, więc pomyślałem, że jest z tobą, ale chyba go tu nie ma... - powiedział. '
Lekko zaniepokoiło mnie zachowanie Ashton'a Ma zaczerwienione oczy i co chwilę mruga.
- Luke miał dzisiaj załatwiać jakieś sprawy na mieście. Mogę spróbować do niego zadzwonić. - powiedziałam i wzięłam telefon do ręki, a następnie wybrałam numer mojego chłopaka.
Odebrał po drugim sygnale.
- Hej promyczku, co tam? - usłyszałam głos blondyna.
- Hej. Ashton jest u mnie. Był u ciebie, ale pocałował klamkę. Przyjechałbyś do mnie? Chyba chciał z tobą porozmawiać.
- Ale jest trzeźwy? - zapytał, a ja poszłam do kuchni, by Irwin mnie nie słyszał.
- Wydaje mi się, że coś wziął. - odpowiedziałam, a Luke westchnął.
- Za dziesięć góra piętnaście minut będę u ciebie.
- Nie musisz się spieszyć. Spróbuję z nim pogadać.
- Okey, tylko nie naciskaj na niego. Nie widać tego po nim, ale ma wybuchowy charakter.
- Dobrze, do zobaczenia. - powiedziałam i rozłączyłam się. Udałam się do salonu i usiadłam na przeciwko chłopaka, który bawił się swoimi loczkami.
- Mogę zadać ci jedno pytanie? - zapytałam, a Ashton przeniósł swój rozkojarzony wzrok na mnie.
- Umm.. Chyba tak. - zająknął się.
- Co takiego stało się w twoim życiu, że doprowadzasz się do takiego stanu? Te narkotyki, alkohol...
- Ja nie bio... - nie pozwoliłam mu dokończyć.
- Tylko proszę cię, nie mów mi, że nie bierzesz, bo i tak w to nie uwierzę.
- Dobra... Moja dziewczyna handlowała prochami. - westchnął. - Miała nawet sprawę w sądzie, bo ktoś zgłosił to na policje, ale na szczęście została uniewinniona. Kilka razy namawiała mnie, bym spróbował jak to jest. Cały czas mówiła, że żyje się tylko raz, że w życiu trzeba wszystkiego spróbować. - zatrzymał się na chwile. - Posłuchałem się jej i wziąłem jedną działkę. Momentalnie zapomniałem o wszystkich problemach. Tak bardzo spodobał mi się ten stan, że postanowiłem zażyć jeszcze jedną. I tak oto przerodziło się to w uzależnienie. Próbowałem z tym skończyć, ale Briana przynosiła mi kolejne paczuszki, które i tak brałem. - znów zatrzymał się na chwilę i wziął głęboki oddech. - Gdy prochy się kończyły udawałem się do baru, by się napić. I zawsze kończyło się to telefonem do Luke'a, który zawsze po mnie przyjeżdżał. Niejednokrotnie nie przychodziłem na próby. Koncerty takie jak ten w hali zostawały odwoływane...
- Nie sądzisz, że musisz udać się na jakąś terapie? Na pewno coś by na to poradzili...
- Pierdolenie! - krzyknął, a ja aż podskoczyłam na fotelu. - Gówno, a nie pomogą! Te terapie, to zwykła ściema!
- Ash, musisz spróbować póki jest jeszcze na to czas... Później może być już za późno.
Nagle usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi, a po chwili pojawił się w nich Luke.
- Powiedz swojej dziewczynce, że ma nie mieszać się w moje życie. - zwrócił się do blondyna, a ten spojrzał na mnie. Chce mu tylko pomóc. Jeżeli nie chciał, to nie musiał mi opowiadać tej historii.
- Dobra Ash, chodź. Odwiozę cię do domu. - Luke odezwał się
.- Wiesz co, pójdę sam. Nie potrzebuje łaski.
- Co jest z tobą? Te narkotyki kompletnie ci mózg wypaliły? - Widać było, że Hemmings był już wkurzony.
- Dzięki za wsparcie. - powiedział sarkastycznie i wyszedł z mieszkania.
- Pójdę za nim. - westchnął, a ja skinęłam głową i bezsilnie opadłam na fotel.
______________
No to się porobiło...
Wow, dzisiaj długi ten rozdział wyszedł. Jak Wam się podoba? Mam nadzieję, że zostawicie po sobie coś!(:
#LuHem96FF
xx
CZYTASZ
Hello, @LuHem96 || L. Hemmings
Fanfiction@LuHem96: Mamy nawet swój zespół! @LittleSami: Chyba downa...