42

109 10 3
                                        


Luke's POV

Najszybciej jak się dało podbiegłem do Samanthy, która leżała parę metrów od przejścia.

- Halo, Samantha, słyszysz mnie?! - krzyczałem, ale gdy dziewczyna nie odpowiadała od razu zadzwoniłem po karetkę.

Po kilkunastu minutach ambulans dojechał na miejsce. Sprawdzili puls Sam i położyli ją na nosze.

- Zabieramy ją do szpitala. Może pan jechać z nami. - powiedział jeden z ratowników.

Osoba, która potrąciła Samanthę uciekła. Nie chciałbym być w skórze tej osoby. Ja w ogóle można uciec z miejsca wypadku?!

Gdy znaleźliśmy się w szpitalu lekarz kazał mi poczekać przed salą.

Wystraszyłem się gdy z pokoju wybiegła pielęgniarka, a chwilę później lekarz.

- Musimy operować. Doszło do krwotoku wewnętrznego. Jest małe prawdopodobieństwo, że dziewczyna przeżyję, ale zrobimy wszystko co w naszej mocy, by ją uratować. - powiedział lekarz i po chwili zniknął za drzwiami. 

Rozejrzałem się po pustym korytarzu i schowałem głowę w dłoniach.

Ona musi żyć. Musi!

*~*

Dochodzi godzina pierwsza. Operacja Samanthy trwa już cztery godziny, a ja nadal nie wiem w jakim jest stanie i czy z tego wyjdzie. Dzwoniłem do Calum'a, by poinformować go o wszystkim. Powiedział, że za moment przyjedzie.

Poszedłem do automatu po czwarty już kubeczek kawy. Gdy odchodziłem z parującym napojem w dłoni w drzwiach Calum'a, Victorię i Michael'a.

- Co z nią? - zapytała od razu Victoria.

- Operują ją. Lekarz powiedział, że... Że są małe szanse, by przeżyła... - odpowiedziałem, a Vicky wybuchła płaczem. Calum momentalnie ją przytulił.

- Ona nie może umrzeć... - wychlipała.

- Nie umrze... Samantha jest silna, da radę. Wierzę w to... - powiedziałem. Nie mogłem dopuścić do siebie myśli, że mogę już więcej jej nie zobaczyć...

W korytarzu pojawił się lekarz, a ja gdy tylko go ujrzałem podszedłem do niego.

- I jak? Co z Samanthą?

- Operacja się udała. Jeżeli nie wystąpią żadne komplikacje, to pańska dziewczyna będzie wracać do zdrowia.

- A mogę do niej wejść? - zapytałem, a lekarz pokiwał przecząco głową.

- Na chwilę obecną nie mogę pana wpuścić do sali. Proszę udać się do domu i porządnie wyspać. Rano będzie już można odwiedzać pacjentkę.

- Gdyby coś się działo, to proszę do mnie zadzwonić. - podałem  lekarzowi kartkę z moim numerem telefonu.

- Zadzwonimy, a teraz proszę już jechać do domu. 

Stanąłem na przeciwko przyjaciół i powiedziałem im to samo, co przed chwilą przekazał mi lekarz.

- Samantha jest tu pod dobrą opieką. Może serio jedźmy do domu. - powiedział Michael. Miał rację, Sam jest tu bezpieczna.

Dzwoniłem również do Ashton'a. Gdy odebrał zachowywał się bardzo dziwnie. Jego oddech był przyspieszony i strasznie się jąkał.

Zdziwiłem się, że odebrał. Zwykle jak śpi można dzwonić do niego kilkadziesiąt razy i nic. Ma bardzo twardy sen.

Gdy dotarłem do domu położyłem się na łóżku i nie wiedząc kiedy zasnąłem.

_____________

Szkoda Luke'a:(((

Dzisiaj trochę smutno;/ wybaczcie.

Jak myślicie? Samantha wyjdzie z tego? 

Koniecznie napiszcie komentarz! :)

Został nam tylko jeden rozdział i epilog...

xx

Hello, @LuHem96 || L. HemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz