Luke's POV
Najszybciej jak się dało podbiegłem do Samanthy, która leżała parę metrów od przejścia.
- Halo, Samantha, słyszysz mnie?! - krzyczałem, ale gdy dziewczyna nie odpowiadała od razu zadzwoniłem po karetkę.
Po kilkunastu minutach ambulans dojechał na miejsce. Sprawdzili puls Sam i położyli ją na nosze.
- Zabieramy ją do szpitala. Może pan jechać z nami. - powiedział jeden z ratowników.
Osoba, która potrąciła Samanthę uciekła. Nie chciałbym być w skórze tej osoby. Ja w ogóle można uciec z miejsca wypadku?!
Gdy znaleźliśmy się w szpitalu lekarz kazał mi poczekać przed salą.
Wystraszyłem się gdy z pokoju wybiegła pielęgniarka, a chwilę później lekarz.
- Musimy operować. Doszło do krwotoku wewnętrznego. Jest małe prawdopodobieństwo, że dziewczyna przeżyję, ale zrobimy wszystko co w naszej mocy, by ją uratować. - powiedział lekarz i po chwili zniknął za drzwiami.
Rozejrzałem się po pustym korytarzu i schowałem głowę w dłoniach.
Ona musi żyć. Musi!
*~*
Dochodzi godzina pierwsza. Operacja Samanthy trwa już cztery godziny, a ja nadal nie wiem w jakim jest stanie i czy z tego wyjdzie. Dzwoniłem do Calum'a, by poinformować go o wszystkim. Powiedział, że za moment przyjedzie.
Poszedłem do automatu po czwarty już kubeczek kawy. Gdy odchodziłem z parującym napojem w dłoni w drzwiach Calum'a, Victorię i Michael'a.
- Co z nią? - zapytała od razu Victoria.
- Operują ją. Lekarz powiedział, że... Że są małe szanse, by przeżyła... - odpowiedziałem, a Vicky wybuchła płaczem. Calum momentalnie ją przytulił.
- Ona nie może umrzeć... - wychlipała.
- Nie umrze... Samantha jest silna, da radę. Wierzę w to... - powiedziałem. Nie mogłem dopuścić do siebie myśli, że mogę już więcej jej nie zobaczyć...
W korytarzu pojawił się lekarz, a ja gdy tylko go ujrzałem podszedłem do niego.
- I jak? Co z Samanthą?
- Operacja się udała. Jeżeli nie wystąpią żadne komplikacje, to pańska dziewczyna będzie wracać do zdrowia.
- A mogę do niej wejść? - zapytałem, a lekarz pokiwał przecząco głową.
- Na chwilę obecną nie mogę pana wpuścić do sali. Proszę udać się do domu i porządnie wyspać. Rano będzie już można odwiedzać pacjentkę.
- Gdyby coś się działo, to proszę do mnie zadzwonić. - podałem lekarzowi kartkę z moim numerem telefonu.
- Zadzwonimy, a teraz proszę już jechać do domu.
Stanąłem na przeciwko przyjaciół i powiedziałem im to samo, co przed chwilą przekazał mi lekarz.
- Samantha jest tu pod dobrą opieką. Może serio jedźmy do domu. - powiedział Michael. Miał rację, Sam jest tu bezpieczna.
Dzwoniłem również do Ashton'a. Gdy odebrał zachowywał się bardzo dziwnie. Jego oddech był przyspieszony i strasznie się jąkał.
Zdziwiłem się, że odebrał. Zwykle jak śpi można dzwonić do niego kilkadziesiąt razy i nic. Ma bardzo twardy sen.
Gdy dotarłem do domu położyłem się na łóżku i nie wiedząc kiedy zasnąłem.
_____________
Szkoda Luke'a:(((
Dzisiaj trochę smutno;/ wybaczcie.
Jak myślicie? Samantha wyjdzie z tego?
Koniecznie napiszcie komentarz! :)
Został nam tylko jeden rozdział i epilog...
xx

CZYTASZ
Hello, @LuHem96 || L. Hemmings
Fanfiction@LuHem96: Mamy nawet swój zespół! @LittleSami: Chyba downa...