Rozdział 44

3.4K 165 7
                                    

Irwin gwałtownie przyciąga mnie do siebie.
- Wiesz o tym, że gdyby Luke, nie był moim kumplem, to bym mu przywalił - ściska moją talię, odwracając w swoją stronę.
- Zaraz, to ja Ci mogę przywalić - uśmiecham się sztucznie - zostawiłeś mnie samą, na pożarcie ciotki Daisy, a Luke mnie uratował. Więc nie masz prawa się na niego złościć.
- Przystawiał się do ciebie i ... - kładę mu dłoń na ustach.
- Jesteś strasznie irytujący - przewracam oczami - Hemmo jest tylko moim przyjacielem, rozumiesz? 
- No, nie wiem z Lukiem nic nie wiadomo.
- Czy ty chociaż trochę mi ufasz? -pytam, marszcząc brwi.
- Oczywiście - wzrusza ramionami, jakby to była najprostsza odpowiedź.
- To uwierz, że żaden Hemmings, ani nikt inny mnie nie interesuje - mówię i podnoszę rękę, gdy Ash zaczyna otwierać usta - z tego co wiem, to interesuje mnie pewien wkurzający i irytujący dupek, który jest cholernie przystojny. Nie wiem, co się ze mną dzieje, gdy jest w pobliżu, ale czuje się wtedy potrzebna. Dołeczki w jego policzkach sprawiają, że moje serce miękkie w ciągu sekundy, a... - nie mogę dokończyć, bo Ashton przyciska swoje usta do moich. Wzdycham, czując jak przenosi rękę na moje plecy. Rozchylam wargi, a język Irwina wchodzi do środka. Zaplatam ręce na karku chłopaka, bawiąc się jego włosami. Przejeżdżam językiem po wargach Asha i kładę głowę w zagłębieniu jego szyi. Zaciągam się jego perfumami i wtulam w ciepłe ciało. Przez chwilę kołyszemy się w rytm muzyki.
- Spadajmy stąd - cichy szept sprawia, że podnoszę głowę do góry, napotykając błyszczące oczy Irwina.
- Nie wiem, czy wypada urwać się z wesela własnej matki - odpowiadam rówie cicho, żeby nikt nas nie słyszał.
- Daj spokój, Twoja mama jest teraz tak zajęta, że nawet nie zauważy jak nas nie będzie - wykrzywia wargi w szelmowskim uśmiechu.
- Dobra, ale jakby coś to wszystko zwalę na ciebie - chichoczę.
Ashton przewraca oczami i łapię mnie za rękę. Przechodzimy przez zatłoczonych salę, by po chwili znaleźć się na zewnątrz. Z uśmiechem, kierujemy się w stronę samochodu.
- Sky? - łagodny głos, sprawia, że  zatrzymuję w miejscu.

Jak myślicie, kto to będzie? 😀

Black Strong || IrwinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz