Rozdział 46

3.6K 162 9
                                    

Smutek. To jedne co czuję, myśląc o Lucasie. Już od dawna wiedziałam, że chłopaki wyjeżdżają. Prawdę mówiąc, byłam wniebowzięta, gdy się o tym dowiedziałam. Z opowieści Michaela, wynikało, że od bardzo dawna zależało im na tym, żeby ktoś ich dostrzegł. W końcu to się stało i powinnam być szczęśliwa, że będą mogli zaistnieć w świecie gwiazd, ale nie mogę. Nie wiem, dlaczego tak zareagowałam. Słowa Luka w pewnym sensie, były dla mnie jak kubeł zimnej wody. Nie rozumiem tylko, dlaczego poczułam coś dziwnego w sercu. Przecież od samego początku wiedziałam, że wyjeżdżają, wiedziałam, że za kilka dni chłopaki będą na drugim końcu świata. Nie będzie przy mnie Mike, Caluma, Ash ani Luka. Nie wiem jakim prawem poczułam coś, gdy Hemmo się ze mną żegnał, przecież jestem z Ashtonem i to nie powinno mnie w ogóle obchodzić, a jednak... Gdy znajdowałam się w ramionach blondyna, czułam tak jakbym miała go widzieć po raz ostatni. Cholera, przecież to głupie.
- Słuchasz mnie czy nie? - odwracam głowę, słysząc zirytowane prychnięcie Asha. Sflustrowany macha rękami, dosłownie przed moim nosem.
- Tak, to znaczy nie. Co mówiłeś? - pytam, wracając do rzeczywistości, gdzie przez większość drogi kompletnie go ignorowałam.
- Pytałem gdzie jedziemy, do mnie czy do ciebie?
- Możesz mnie podrzucić do domu? Jestem zmęczona - wzruszam ramionami.
- Przecież mieliśmy spędzić ten wieczór razem, pamiętasz? - Ashton zaciska ręce na kierownicy.
- Spędzimy go innym razem, dziś nie mam ochoty - mruczę, patrząc na widok za oknem.
- Możesz mi powiedzieć w końcu, o czym rozmawiał z Tobą Hemmings? - pyta, zerkając na mnie ukratkiem.
- Czy to, aż tak ważne? - odpowiadam.
- Najwidoczniej, skoro odrazu po waszej gadce straciłaś na wszystko ochotę - wyrzuca ręce w górę.
- Nie straciłam ochoty, tylko jestem,  zmęczona. A jeśli chodzi o Luka, to chciał się ze mną tylko pożegnać - mamroczę cicho.
- Jak to pożegnać? Przecież wylatujemy dopiero w sobotę.
- Luke wyjeżdża jutro do rodziny i już więcej się nie zobaczymy, przynajmnie nie przed waszym wylotem - wzdycham.
- Serio? To teraz będziesz się miziać z każdym, kto będzie się z tobą żegnał? - zaciskam szczękę, słysząc te słowa.
- Nie bądź dupkiem - syczę.
- Mogę być dupkiem, jeśli rzucasz się w ramiona mojego kumpla.
- Zatrzymaj się!
- Co? Nie będę się zatrzymywał, jeszcze nie dojechaliśmy na miejsce.
- Mówię, zatrzymaj się! - łapie za klamkę, gdy samochód zaczyna zwalniać - mówiłam Ci wiele razy, że nie masz powodu, żeby być zazdrosny o Luka. To tylko mój przyjaciel, ale najwidoczniej ty tego nie rozumiesz, bo jesteś pieprzonym dupkiem - krzyczę i wysiadam.
- Przynajmniej, nie obściskuję się z każdą napotkaną laską. Chociaż czekaj, przecież nie wiadomo na czym to się kończy - odpowiada, na co wciągam gwałtownie powietrze.
- Właśnie zasugerowałeś, że zachowuje się jak dziwka. Wielkie dzięki, przynajmniej wiem, co o mnie myslisz - usmiecham się sztucznie - Wiesz co? Pierdol się, mam cię dość - trzaskam drzwiami i idę w stronę domu. Nienawidzę go.

Ugh się porobiło 😟

Black Strong || IrwinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz