Rozdział III

2.1K 109 24
                                    


Ten dzień minął Ryanowi wyjątkowo dobrze. Cały dzień spędził z Alexem, który ani trochę nie przejmował się krzywymi spojrzeniami rzucanymi w jego stronę. Widać było, że bardziej interesuje go to, co mówi on, niż cała reszta ludzi wokół niego. Skupiał swoją uwagę tylko na Ryanie, który mimo iż nie czuł z tym najlepiej, ufał mu jak nikomu, co również go dziwiło. Nie należał bowiem do ufnych ludzi, ale ten chłopak był wyjątkiem. Nie spodziewał się jednak, że będzie na tyle uprzejmy, że będzie chciał go odprowadzić do domu.

- Daj spokój, przecież wiem, jak tam trafić - argumentował Ryan to dlaczego nie chce, aby ktoś go odprowadzał. - Poza tym ty mieszkasz na drugim końcu miasta.

- Czy to ważne? Chce po prostu jeszcze trochę z tobą pobyć - Na te słowa Ryan westchnął. I to nie dlatego, że nie udało mu się przekonać chłopaka do odpuszczenia tego pomysłu, bo w sumie chciał, aby tamten towarzyszył mu w drodze do domu, ale dlatego, że nikomu nigdy na tym nie zależało. Alex był jedyną osobą, która w jakiś sposób się nim zainteresowała. A on wciąż nie mógł domyślić się dlaczego z całej klasy to właśnie jego wybrał na swojego... no właśnie, na kogo? Traktuje go dosyć dziwnie, jego zachowania także nie należą do zbyt normalnych.

- O czym myślisz? - na dźwięk głosu Alexa, Ryan aż podskoczył. Totalnie o nim zapomniał, a na dodatek to właśnie on był tym, o czym myślał.

- O niczym szczególnym - odpowiedział niemal natychmiastowo się rumieniąc. Widząc to, na ustach Alexa po raz kolejny zagościł uśmiech.

- Nie chcesz to nie mów, ale kiedyś i tak się dowiem - przez chwilę Ryanowi wydawało się, że usłyszał w tym zdaniu groźbę.

- Bo... mówiłem ci, nie jestem odpowiednią osobą do towarzystwa. To... dlaczego? - Ryan zadał pytanie, na które odpowiedzi bał się usłyszeć. Już przygotowywał się na najgorsze, gdy nagle jego uszu dobiegł cichy chichot. Spojrzał w kierunku chłopaka, który przystanął w pół kroku i w tym momencie zataczał się ze śmiechu.

- Prze...przepraszam - powiedział, gdy był już na tyle spokojny, aby mogli iść dalej. - Po prostu wydałeś mi się bardziej interesujący od innych, a ja się jeszcze nigdy nie pomyliłem, jeśli o to chodzi - mrugnął do niego, a kiedy ten się po raz kolejny zarumienił, znowu zaczął się śmiać.

Po jakiś 20 minutach dotarli w końcu na miejsce, gdzie zapadła niezręczna cisza. Żaden z nich nie wiedział, co dalej. Alex co prawda z widocznym zainteresowaniem przyglądał się budynkowi, który Ryan w swoich lepszych chwilach nazywał domem, ale nie zadawał żadnych pytań. Po prostu stał. W końcu skierował wzrok na Ryana, a było w nim coś, co kazało mu się odezwać.

- Chcesz może... - na chwilę przerwał zastanawiając się dlaczego czuje się tak nieswojo mówiąc te słowa. - Może wejść do środka?

- Nie, dzięki. Powinienem już wracać - odpowiedział i odszedł machając mu na pożegnanie. Ryan patrzył za swoim kolegą dopóki nie zniknął mu z oczu. I z jakiegoś powodu poczuł żal, bo był to pierwszy jego przyjaciel od bardzo dawnego czasu.

* * *

Ta noc była dla niego wyjątkowo ciężka. Na początku w ogóle nie mógł zasnąć. A kiedy tylko zamykał oczy miał przed sobą obraz twarzy Alexa przez co niemal natychmiast się budził. W końcu udało mu się zasnąć, ale było już na tyle późno, że wydało mu się, że minęło parę minut, a on znów się obudził tym razem za sprawą budzika.

Ryan wstał mimo to i ku jego zdziwieniu zrobił to dużo chętniej niż zazwyczaj. Przetarł oczy chcąc zmyć z siebie resztki snu.

Poszedł w kierunku łazienki przygotowany na kłótnię z siostrą, ale gdy podszedł do drzwi i nic nie usłyszał, zaszokowało go to. Jeszcze bardziej zdziwił się, gdy zobaczył swoją siostrę idącą korytarzem i uśmiechniętą. Gdy tylko go spostrzegła, uśmiech na jej twarzy tylko się powiększył.

Odrzucony (YAOI) [W TRAKCIE POPRAWIANIA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz