Alex miał dość. Był pewien, że byli razem. Przed oczami wciąż miał widok tej dwójki. Jego wyobraźnia podsuwała mu różne obrazy, których wolałby nigdy nie widzieć. Otarł wierzchem dłoni oczy pozbywając się gnieżdżących w nich łez. Nie chciał płakać. Łzy w tamtym momencie były oznaką słabości. Nie mógł pozwolić na to, żeby ktokolwiek zobaczył, że przegrał.
Chłopak skierował się w stronę lasu. Zmienił zdanie co do powrotu do domu, kiedy zorientował się, że jego siostra prawdopodobnie po raz kolejny będzie zadawać mu niewygodne pytania, a natura? Natura go uspokajała, wśród drzew czuł się dobrze. Miał wrażenie, jakby to było miejsce, w którym mógł być tak naprawdę sobą. To tam mógł na spokojnie pomyśleć, mógł płakać, śmiać się. W lesie mógł wszystko.
Usiadł przy drzewie wyciągając paczkę papierosów. Nie wiedział odkąd palił, ale coś go bardzo do nich przyciągało. Zapalił i rozmyślał. Nie bardzo wiedział, co powinien w tamtym momencie zrobić. Jedyne, czego chciał to zniknąć. Tak całkowicie, żeby nie musieć patrzeć na szczęście chłopaka, dla którego zrobiłby wszystko. Wszystko oprócz zostawienia go. Poddania się bez walki. Chłopak, dla którego chciał szczęścia, ale z nim. Nie osobno, tylko właśnie z nim.
Westchnął gasząc papierosa i nie chcąc więcej myśleć o tym, że Ryan jest gdzieś tam z kimś robiąc coś, o czym już w ogóle nie chciał myśleć. Zamiast tego zajął się wspominaniem ich wspólnie spędzonych chwil. Zamknął oczy i oddał się marzeniom.
* * *
Ryan leżał koło Petera zmęczony i z obolałym ciałem. Nie żałował nigdy zbliżeń pomiędzy nimi, bo tamten znał się na tym, co robił. Doprowadzał go do szaleństwa zwykłym dotykiem. Każde muśnięcie jego ust sprawiało, że momentalnie czuł w środku ogień. Coś w nim go niesamowicie ekscytowało. Jego pewność siebie okazywana przez każdy, nawet najmniejszy ruch. Mimo wszystko to nie było dokładnie to, czego szukał. Peter fascynował go fizycznie, ale to Alex poruszał go w każdy możliwy sposób.
Chłopak spojrzał w bok. Widział miarowe unoszenie się klatki piersiowej obejmującego go Petera. Jego twarz była tak łagodna, spokojna. Wiedział, że tamten oczekuje na słowa "kocham cię" z jego ust. Był też jednak pewien, że do tego nie dojdzie. Chociaż bardzo się starał, nie był w stanie poczuć do niego tego, na co oczekiwał. I chociaż mógłby spędzić w jego ramionach całe życie, to przy Alexie mógł być w pełni sobą.
Zamknął oczy i przypomniał sobie chwile mijającego dnia. Alexa, który napadł na Roberto. Zastanawiał się, o co w tym wszystkim chodziło. Jak teraz o tym myślał to był chyba zaskoczony. Może Roberto kłamał? Tylko po co miałby robić coś takiego? Przed oczami nagle pojawił mu się obraz Roberto przyglądającego się im w jednym z pierwszych dni w szkole. Może miał jakiś plan od samego początku.
- Co robisz, kochanie? - usłyszał głos Petera, na dźwięk którego, na jego usta wpłynął uśmiech. Wspólne momenty z Peterem były dla niego czymś niesamowicie przyjemnym i niezapomnianym.
- Nic. Myślę, odpoczywam - odparł mu nie zastanawiając się specjalnie nad odpowiedzią. Była to dla niego zwykła rozmowa. Chwilę później jednak już wiedział, że prowadzi do czegoś konkretnego.
- Muszę cię o coś zapytać, Ryan. I nie możesz się denerwować, bo to bardzo ważne - spojrzał na Petera nic nie rozumiejąc. - Kochasz nadal Alexa, prawda?
Ryan skamieniał. Nie spodziewał się takiego pytania. Bo chociaż widział, że tamten nabiera podejrzeń, to myślał, że nigdy nie będzie w stanie o to zapytać. Że nie będzie miał na to odwagi. Najwidoczniej go nie docenił.

CZYTASZ
Odrzucony (YAOI) [W TRAKCIE POPRAWIANIA]
RandomRyan to 17-letni chłopak, którego życie kręci się wokół szkoły i domu. Żadnych przyjaciół, jedyną wspierającą go osobą jest jego siostra. Któregoś dnia wszystko się jednak zmienia... Gdy do jego klasy dołącza Alex wszystko diametralnie się zmienia...