Rozdział XXVIII

403 19 1
                                    

Długo mnie nie było, ale już wracam! Miłego czytania ;*

* * * 

Minęło parę dni, a sprawa nadal była niewyjaśniona. Starali się unikać tematu, gdyż był on dla nich obu zbyt trudny. W końcu jednak musiał nadejść dzień, w którym ich spokój zostałby zakłócony. Alex i Ryan musieli pojechać do rodzinnego domu Ryana, aby zabrać stamtąd resztę rzeczy. Podjechali więc tam samochodem matki Alexa. Kiedy byli przed domem, Ryan nagle stracił całą pewność siebie. Bał się spotkania ze swoją matką. Bolało go, że osoba, którą zawsze uważał za tą, która będzie przy nim zawsze, tak bardzo go zawiodła.

W końcu jednak postanowił zebrać w sobie całą odwagę i wysiadł z samochodu. Stanął koło niego czując, że kręci mu się nieco w głowie. Podejrzewał, że to z powodu ogromnego stresu i zdenerwowania. Mimo to, że nie czuł się na tyle źle, żeby nie być w stanie zrobić tego samemu to niedługo potem poczuł obok siebie obecność Alexa. Poczuł, jak ręka chłopaka chwyta jego dłoń i powoli prowadzi go w stronę drzwi wejściowych. Ryan przy nim nie czuł się już tak źle, jak wcześniej. Czuł, że z nim mógł zrobić wszystko.

Zapukali do drzwi i cierpliwie oczekiwali. Minęło pięć, potem dziesięć minut i nadal nie było żadnego odzewu ze strony kobiety, która teoretycznie powinna przebywać teraz w domu. To zaniepokoiło trochę Ryana. Jego matka nie miała w zwyczaju ignorować pukania i dzwonienia do drzwi. Zaczął gorączkowo przeszukiwać kieszenie w poszukiwaniu kluczy W końcu je znalazł, ale teraz z kolei miał problemy z trafieniem nimi do zamka. Alex postanowił mu pomóc widząc jego roztrzęsienie i samemu otworzył drzwi. Obaj od razu wpadli do środka. Ryan od razu zaczął biegać po całym domu w poszukiwaniu kobiety, natomiast Alex stał w przedpokoju czekając. Kiedy jednak usłyszał jego krzyk, od razu do niego podbiegł.

- Dzwoń po pogotowie, szybko! - wykrzyczał do Alexa Ryan, gdy tylko go zobaczył. Alex bez chwili wahania wykonał jego polecenie.

Karetka przyjechała po paru minutach i natychmiast zabrała nieprzytomną kobietę do szpitala. Alex stał i obejmował ramieniem Ryana, z którego oczu cały czas płynęły łzy, chociaż nie wydawał z siebie żadnego dźwięku. Jednak widok jego nagiej matki z podciętymi nadgarstkami w wannie do końca życia został w jego pamięci.

- To moja wina - rzekł obojętnym tonem Ryan. Zachowywał się, jakby to wydarzenie załamało go tak bardzo, że nie potrafił pokazać jakiegokolwiek uczucia. Jakby po prostu nie był w stanie, bo bałby się, że go coś jeszcze zrani.

Alex patrzył na chłopaka samemu nie wiedząc, co na to odpowiedzieć. Chciał go jakoś pocieszyć, ale wiedział, że żadne słowa nie pomogą. Nie chciał jednak, żeby obwiniał się on o stan, w jakim znajdowała się jego matka. Z drugiej jednak strony rozumiał jego zachowanie. Gdyby on był na jego miejscu zareagowałby tak samo. Objął go więc jeszcze mocniej i razem z nim odprowadzał wzrokiem odjeżdżającą już na sygnale karetkę. Chwilę później weszli do domu i usiedli w salonie. Ryan był wykończony tą sytuacją i Alex doskonale to widział.

- Jak mogłem być tak głupi i powiedzieć jej coś takiego? - zastanawiał się Ryan. Nie wiedział, co w tej chwili powinien ze sobą zrobić. Ruszał więc nerwowo palcami starając się uspokoić.

- Chcesz piwo? - zapytał go Alex widząc w jakim stanie jest chłopak. On jednak popatrzył na niego tylko mglistym spojrzeniem, a potem znowu odwrócił wzrok i utkwił go w ścianie naprzeciwko niego. Po chwili powiedział jednak:

- Nie, ja potrzebuję czegoś mocniejszego. Przynieś mi wódkę.

Alex popatrzył na niego zszokowany. Takiego prośby z jego strony się nie spodziewał, bo wiedział, że Ryan nie jest zbyt odporny na alkohol. Mimo to zszedł do piwnicy i wziął z niego litrową butelkę mocnego trunku. Później wrócił z nim do salonu i podał butelkę chłopakowi mając zamiar iść jeszcze po kieliszki. Kiedy jednak zobaczył Ryana, jak pije prosto z butelki zrezygnował z tego pomysłu. Zdążył już zauważyć, że tamtemu jest autentycznie wszystko jedno. Usiadł więc koło niego i patrzył, jak Ryan pije wódkę jak wodę, nie krzywiąc się przy tym ani razu.

Odrzucony (YAOI) [W TRAKCIE POPRAWIANIA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz