Rozdział XXXI

490 8 6
                                    


Alex leżał już w szpitalu od 3 dni, a pobyt tam dłużył mu się niemiłosiernie. Mimo wszystko cieszył się, bo dzięki temu mógł bez problemu spędzać całe dnie z Ryanem, nie musząc zastanawiać się, czy chcą zmienić coś w nowym mieszkaniu, które i tak obaj uważali za idealne. Ale Alexowi wyjątkowo nie chciało się pakować, a musiałby to robić, gdyby nie leżał w szpitalnym łóżku.

- Trzeba pospieszyć lekarzy – mówił cały czas Ryan, a Alex tylko odciągał go od tego. Chłopak nie wiedział, jak powiedzieć swojemu narzeczonemu, że zna już wyniki i wie, jakie są tego następstwa. Bał się jego reakcji, ale wiedział, że w końcu musi nadejść dzień, w którym wyzna mu prawdę skoro planowali małżeństwo.

- Ty się nie martwisz? – zapytał pewnego dnia po dłuższej chwili milczenia Ryan coraz bardziej przybliżając ich do rozmowy na temat, na który Alex nie chciał z nim na razie rozmawiać.

- Nie – odpowiedział więc i już chciał zmienić tok rozmowy, kiedy chłopak zaczął mówić dalej.

- Nie rozumiem tego. Jak możesz się nie martwić? Przecież prawie umarłeś, a zachowujesz się, jakby cię to w ogóle nie obchodziło.

- Bo nie obchodzi! – krzyknął Alex nie mogąc opanować złości, a po policzkach spłynęła mu pojedyncza łza, jakby z bezradności. – Obchodzi mnie jedynie to, że teraz jestem tu z tobą – dodał już cicho.

Ryan popatrzył na niego z ogromnym zdziwieniem. Przez chwilę Alexowi wydawało się, że zobaczył w jego oczach błysk zrozumienia. Zniknął jednak tak szybko, jak się pojawił, więc nie był pewny, czy to naprawdę miało miejsce. Tamten jednak utwierdził go w przekonaniu, że zrozumiał nawet dużo więcej, niż powinien.

- Ty wiesz – szepnął Ryan, a Alex poczuł, jak jego łzy zaczęły się wypełniać łzami. – Ty wiesz, co ci jest! Dlaczego jednak nie chcesz mi powiedzieć?

- Bo po co ci to? Po co chcesz to wiedzieć? Tylko będziesz się jeszcze zamartwiał, a nie ma co do tego żadnego powodu.

- Nie ma?! Twoja matka jak upadłeś, tak krzyknęła, że usłyszałem ją niesamowicie wyraźnie, zupełnie jakby stała tuż obok mnie. Zostałeś przewieziony na salę operacyjną, bo bali się, że za niedługo po prostu umrzesz. A ty mi mówisz, że nie ma się czym martwić!

Alex popatrzył na niego zastanawiając się, co dalej. Nie był pewien, czy Ryan po raz kolejny nie odwróci się i nie ucieknie, jak to się stało w przypadku, kiedy dowiedział się o skradzionym liście. Jednak ku jego zdziwieniu stał i mimo, że jego oczy nadal błyszczały, wpatrywał się w niego z niedowierzaniem. Wzrokiem nalegał, aby mu powiedział, ale Alex dzielnie patrzył mu w oczy nieczuły na rzucane w jego stronę spojrzenia.

- Nie chcesz mi powiedzieć czegoś, co może zaważyć na naszym dalszym życiu. Więc powiedz mi to teraz, proszę – Alex wpatrywał się w niego czując niemalże samemu emocje Ryana. I rozumiał go bardzo dobrze. Na jego miejscu prawdopodobnie czułby się tak samo.

- To... - zaczął i już wiedział, że będzie to parę najtrudniejszych słów w jego życiu. Westchnął więc i kontynuował: - To, na co choruje jest nieuleczalne. Nie do końca nawet wiem, co to jest. Nie pamiętam nazwy, wiem tylko, że jedyne, co można w tym momencie zrobić to przeszczep. Z nowym sercem wszystko byłoby w porządku, ale nie wiem, czy jest na to jakakolwiek szansa, że je dostanę.

Ryan był w szoku. Patrzył na chłopaka leżącego na łóżku i nie mógł uwierzyć w to, co słyszał. Nie rozumiał, dlaczego tamten twierdził, że nie powinien się martwić. Naraz przypomniał sobie również te wszystkie sytuacje, w których wyglądał na chorego, w których bladł bez żadnego wyraźnego powodu. Teraz mając te informacje, obawiał się o niego jeszcze bardziej. Nie miał zamiaru go stracić i to po raz kolejny. W tym samym momencie przypomniał sobie o słowach Alana, w których tamten ostrzegał go o możliwości zarażenia HIV. Do tej pory nie dopuszczał do siebie tej myśli, ale w końcu do niego dotarła i uderzyła w niego z ogromną siłą. Wstał więc na chwiejnych nogach i wybiegł z pokoju, krzycząc przez ramię:

Odrzucony (YAOI) [W TRAKCIE POPRAWIANIA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz