Rozdział VII

1.2K 69 7
                                    


To było dla niego wstrząsem. Ten facet płakał. Ale nie przez niego. Było to dla niego bardziej oczywiste, niż cokolwiek innego na świecie. Poczuł ogromną potrzebę pocieszenia go, ale nie wiedział jak. Nie był dobry w kontaktach międzyludzkich. Ale teraz bardzo tego żałował.

- Dlaczego płaczesz? - zapytał, a tamten popatrzył na niego zamglonym od łez spojrzeniem i uśmiechnął się smutno.

- Wiesz, na czym polega prawdziwa miłość? - Ryan potrząsnął głową. - Znasz drugą osobę lepiej, niż samego siebie. Nie jest perfekcyjna, ty o tym wiesz, ale akceptujesz wszystkie jej wady i zalety. Akceptujesz jej przeszłość, choćby nie wiadomo jak straszna była. Jesteś z tym kimś na dobre i na złe. Słowa "kocham cię" to forma obietnicy, że zostaniesz mimo wszystko - Spojrzał mu tym razem w oczy. - Ty nie zostaniesz.

* * *

Alex nie chciał tego powiedzieć. To budziło zbyt wiele podejrzeń, których nie chciał wzbudzać. Tylko to jego obecność tak na niego działała. Nie był w stanie kłamać ani nawet powstrzymywać się od powiedzenia niektórych rzeczy. Zależało mu na nim, a to sprawiało, że tak bardzo bał się go stracić.

- Dlaczego nie? - zapytał Ryan starając się rozluźnić atmosferę. - Jak na razie jest mi z tobą całkiem dobrze - Te słowa sprawiły mu przyjemność. Nie sądził, że mu się podobało. W końcu za każdym razie, gdy czegoś próbował, ten go odpychał. Ale może był tego inny powód.

- Miło mi to słyszeć - uśmiechnął się sam do siebie czując jednocześnie jak tamten się do niego przysuwa. Jednocześnie wyczuwał panujące pomiędzy nimi napięcie. - Nie krępuj się, człowieku. O co ci chodzi z tym?

- Jesteśmy przy ludziach - Ryan popatrzył na niego z takim przerażeniem w oczach, że tamten nie mógł opanować śmiechu.

- Poważnie? To ci przeszkadza? - zapytał go nadal się śmiejąc. Tamten natomiast popatrzył na niego z niedowierzaniem w oczach.

- A tobie nie? Co jeżeli akurat przechodziłby ktoś z naszych znajomych? Albo nauczycieli?

- Wstydzisz się mnie? - Alex postanowił o to zapytać wprost.

- Nie! - zaprzeczył szybko. - Tylko...

- Tylko co?

- To nie jest normalne - Alex aż uniósł brwi ze zdumienia. - Znaczy nie dla wszystkich, bo mi to nie przeszkadza, ale niektórzy mają z tym ogromny problem. - Ryan nie przestawał mówić, ale on go już nie słuchał. Może i ma rację, ale w końcu miłość to miłość, niezależnie od tego, kogo się kocha.

- Myślisz, że oni przejmują się tym, co robimy? Spójrz na nich -Ryan posłusznie rozejrzał się dookoła, przyglądając się ludziom wokół nich. - Myślisz, że oni mają na to czas? Większość z nich się za bardzo spieszy, żeby w ogóle popatrzeć na kogoś innego - nie zwracając na niego uwagi wstał i ruszył przed siebie. Chwilę później Ryan do niego dołączył. Nieśmiało chwycił go za rękę. Alex uśmiechnął się i szepnął:

- Idzie ci coraz lepiej, kochanie.

* * *

Ryan nie wiedział, co ma o sobie myśleć. Do tej pory nigdy nie zrobiłby czegoś takiego, a teraz? Idzie za rękę ze swoim chłopakiem, którego poznał zaledwie parę dni wcześniej. "Jakby to mój ojciec zobaczył" - pomyślał i nagle ten spacer wydał mu się jeszcze przyjemniejszy, niż już był.

- Gdzie idziemy? - zapytał, gdy po chwili przestał rozpoznawać okolicę, w jakiej się znajdował.

- Do mnie - Alex spojrzał na niego. - No chyba, że nie chcesz.

Odrzucony (YAOI) [W TRAKCIE POPRAWIANIA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz