Rozdział VI

1.7K 82 3
                                    

Ryan nie wiedział jak zareagować na te słowa. Bardzo mu było miło, a także po raz kolejny poczuł to dziwne uczucie, które towarzyszyło mu od jakiegoś czasu. Nie umiał go tylko sprecyzować, a każda próba kończyła się na całkiem bezsensownym wniosku, który od razu odrzucał.

Alex wstał i zaczął nerwowo chodzić po pokoju nie wydając przy tym żadnego dźwięku. Wydawał się być czymś głęboko przejęty. W momencie, gdy chciał coś powiedzieć niemal natychmiast zmienił zdanie. W końcu jednak się przemógł i wydusił z siebie:

- Przepraszam, to za szybko dla ciebie.

Ryan nie mógł już dłużej wytrzymać i wybuchł całkowicie niepohamowanym śmiechem. Zwrócił tym uwagę Alexa, którego zdziwienie sprawiło, że tamten śmiał się jeszcze bardziej.

- Nie śmiej się - powiedział śmiertelnie poważnym tonem Alex.

- Bo co? - zapytał w odpowiedzi nadal rozbawiony.

- Bo to mnie tak cholernie podnieca - niemal warknął i odwrócił się plecami do swojego kolegi.

Ryanowi nagle odechciało się śmiać. I to nie dlatego, że sytuacja już go nie bawiła, ale dlatego, że słowa Alexa wywarły na nim ogromne wrażenie. Także od jego strony fizycznej. I zanim zdążył zapanować nad swoim językiem, zapytał:

- To dlaczego nic z tym nie zrobisz? - gdy tylko zorientował się, że wypowiedział to zdanie na głos, jego policzki zapłonęły czerwienią.

- Wyglądasz słodko jak się rumienisz - skomentował Alex uwodzicielskim głosem, a chwilę później już go obejmował. Po raz kolejny jego ręce były wszędzie. Ryan jednak wciąż nie był przekonany co do słuszności tego, co w tamtej chwili robili i nie był w stanie tego odwzajemnić.

- Coś nie tak? - zapytał Alex w przerwie pomiędzy pocałunkami.

- Ja... tylko... - zająknął się nie mogąc nawet popatrzeć mu w twarz. - Nie wiem czy powinniśmy.

- Idę się wykąpać - łagodnie pogładził jego policzek i szybko cofnął rękę. - Będę za niedługo.

W ten właśnie sposób Ryan został sam ze swoimi myślami. Położył się na łóżku i zamknął oczy chcąc choć na chwilę uwolnić się od myśli, które wciąż go prześladowały. Przed oczami widział ich dwoje całujących się, dotykających, gdzie tylko się da i...

- Hej, baby. Obudź się - Ryan otworzył oczy i jego oczom ukazał się bóg. Nie w dosłownym znaczeniu tego słowa, ale Alex i jego boskie ciało. Nie mógł opanować westchnienia zachwytu.

Mimo ogromnej chęci zostania w łóżku, z ociąganiem wstał i rzucił Alexowi jakieś granatowe spodnie, w których mógłby spać. Później sam poszedł do łazienki. Zanim jednak tam doszedł usłyszał kolejną kłótnię swoich rodziców. Zupełnie się nie zdziwił, gdy zza drzwi gabinetu ojca jego uszu doszło jego imię.

- Ryan i jego kolega - prychnął ojciec. - To oczywiste, że to coś więcej.

- Po prostu są przyjaciółmi - broniła go matka mimo, że znała prawdę.

- Widziałaś jak na siebie patrzą? - nie dawał za wygraną. Wydawało się, że jest przekonany o tym, że jego syna łączą bliższe relacje z innym chłopakiem.

Ryan nie mógł tego słuchać. Wiedział o problemie ojca z tolerancją wobec innych, ale nie spodziewał się, że będzie to skierowane przeciwko niemu. Dodatkowo matka, po której nigdy nie spodziewał się, że będzie go bronić. Świat wokół niego zdawał się zmieniać o 360 stopni, a on nic nie mógł na to poradzić.

Odrzucony (YAOI) [W TRAKCIE POPRAWIANIA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz