Rozdział XIX

612 37 2
                                    

- Gdzie byłeś? Wołałem cię kilka razy - powiedział oburzonym tonem Ryan, gdy zobaczył idącego w jego stronę chłopaka. Tamten jednak zachowywał się, jakby go nie słyszał. Podszedł do niego i po prostu go przytulił. Zaskoczony Ryan roześmiał się i odwzajemnił uścisk. - Co jest? - zapytał rozbawiony.

- Nic - odpowiedział Alex wciąż się wtulając. - Po prostu chciałem to zrobić. Brakowało mi ciebie, wiesz? Przez ten cały czas...

- Wiem - odparł Ryan odsuwając go od siebie. - Mamy dwa tygodnie, co ty na to, żebyś przyszedł tu i żebyśmy spędzali czas tylko we dwoje?

- Na poznawaniu się?

- Oczywiście - zaśmiał się Ryan i po raz kolejny przyciągnął go do siebie. - To będą miłe dwa tygodnie.

Alex poczuł, jak w jego oczach zbierają się łzy. Gdyby tylko wiedział to wcale nie wydawałoby mu się to takie wspaniałe. Przetarł oczy tak, żeby tamten się nie zorientował i uśmiechając się odszedł w stronę salonu. Ryan poszedł za nim i usiadł na kanapie szybciej, niż tamten zdążył o tym pomyśleć. Gestem zaprosił go do siebie i po chwili oboje już siedzieli stykając się ramionami.

Ryan tym razem nie pozwolił mu wybrać filmu. Postanowił obejrzeć coś w swoim guście, co pozwoli mu siedzieć spokojnie, niekoniecznie chowając się za oparciem. Puścił więc pierwszą lepszą komedię romantyczną, jaką znalazł. To spotkało się z pełnym zwątpienia spojrzeniem Alexa.

- Lepiej, żeby był dobry - powiedział po czym przymknął lekko oczy opierając głowę na oparciu.

- Nie bądź niemiły - Ryan szturchnął go w ramię, na co tamten zaczął udawać podniecenie zaczynającym się filmem. Ryan nie mógł powstrzymać śmiechu, a Alex patrzył na niego czule.

Przez następną godzinę siedzieli oglądając komedię i śmiejąc się tak bardzo, że nieraz po ich policzkach płynęły łzy. Alex nie mógł uwierzyć, że film potrafił go tak bardzo rozśmieszyć. Chociaż miało to dużo wspólnego, jak podejrzewał, z siedzącym obok Ryanem, który co chwilę komentował to, co działo się na ekranie. Alex uwielbiał spędzać z nim czas.

- No i jak ci się podobało? - zapytał Ryan, gdy film dobiegł końca. Patrzył na niego z oczekiwaniem w oczach.

- Było w porządku - zapewnił go i pocałował delikatnie w policzek. - Dziękuję.

- Za co? - zdziwił się tamten.

- Za to, że się starasz i że dałeś mi szansę. Że starasz się zignorować moją przeszłość mimo, że przecież wiem, że to trudne.

- Daj spokój, czego się nie robi - uśmiechnął się i zarumienił.

Nagle usłyszeli dzwonek do drzwi, który przerwał tę sytuację pomiędzy nimi. Ryan z ociąganiem wstał i ruszył w kierunku drzwi. Gdy zobaczył kto w nich stoi, nie mógł uwierzyć własnym oczom. Mimo to wpuścił go do środka i patrzył za nim dopóki nie opanował szoku, jaki wywołał ten widok.

- Co ty tu robisz? - usłyszał krzyk dobiegający z salonu. Szybko zamknął więc drzwi i pobiegł tam sprawdzić, co się dzieje. Zobaczył Alexa ogarniętego furią, patrzącego na Roberto z gniewem, jakiej się nie spodziewał.

- Uspokój się - krzyknął widząc, że zamierza go uderzyć, a tamten po prostu chroni się rękami. Był przerażony, a Ryan nie sądził, aby w tamtym momencie potrzebował czegoś takiego. - Nie widzisz w jakim jest stanie? Tylko to pogarszasz.

Ryan zostawił ich samych mając nadzieję, że nie zrobią nic złego ani sobie, ani otoczeniu. Musiał jednak pobiec po bandaże i leki, gdyż chłopak był cały we krwi i siniakach. Zastanawiał się, kto mu to zrobił i miał także wielką nadzieję, że nie była to osoba, o której pomyślał.

Odrzucony (YAOI) [W TRAKCIE POPRAWIANIA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz