R137

3.1K 168 54
                                    

CZYTASZ=KOMENTUJESZ/GWIAZDKUJESZ 



Abby pov.


Było grubo po dwunastej jak wyszłam z pokoju. Rozmowa z Luke przekonała mnie, że powinnam choć spróbować jakkolwiek porozmawiać z Michaelem. 

Ubrałam się w czarne rurki i tego samego koloru bluzę kangurek. Na dworze nadal padało to potrzebowałam kaptur.

Stanęła pod pokojem Malum i przysłuchiwałam się chwilę. Wreszcie zapukałam cicho, uchylając drzwi.

Calum spał wtulony w kołdrę, a Michael siedział na ziemi z laptopem na nogach.
Gdy mnie zobaczył odłożył laptopa i szybko wstał.

- Pójdziemy na spacer?- Wyszeptałam zanim zdarzył cokolwiek powiedzieć. Spojrzał na okno, następnie na Caluma i zegarek gdy wreszcie pokiwał głową. Patrzyłam jak zakłada rurki i koszulkę. Gdy się ubrał się podszedł do łóżka i przykrył porządnie Caluma i pocałował to w skroń.

Na ustach Cala zauważyłam lekki uśmiech. Wyszliśmy z pokoju, który Mike zamknął cicho. Na palcach zeszliśmy po schodach. Zajrzałam do salonu gdzie spał Ashton. Zasnął przy włączonym telewizorze. Gdy szukałam pilota by go wyłączyć zauważyłam bandaż na jego ręce.

~ Co on sobie zrobił?~ Patrzyłam na niego zdziwiona. W wejściu stanął Michael w kurtce i butach. Zgasiłam szybko telewizor i poszłam na przedpokój. Ubrałem się i poczekałam aż chłopak wyjdzie bym mogła zamknąć za nami drzwi. Wyszliśmy z posesji domu i skręciliśmy w kierunku ruin.

A gdzie byśmy mogli iść....

Szliśmy w ciszy, ale nie takiej krepującej. Ani takiej zwykłej. Takiej..... dziwnej.
Niby ja go poprosiłam o ten spacer, a teraz nie mogłam wykrztusić z siebie słowa. Poczułam jak ktoś naciąga mi kaptur na głowę. Popatrzyłam na chłopaka, który sam miał naciągnięty kaptur. Uśmiechnął się lekko i objął mnie ramieniem przyciągnął do swojego boku. Westchnęłam cicho czując się źle i dobrze jednocześnie.

- Nie chce byście tak panikowali.- Zaczęłam cicho patrząc w ziemię. 

- A ja nie chce byś cokolwiek sobie robiła.

- Nie robię.

- Nie kłam Abbs. Znalazłem zakrwawione rzeczy w pralce.- Popatrzyłam na niego lekko wystraszona i zła na siebie.- Jak dużo i dlaczego?

- Nie dałam rady z sama sobą....- Głos mi się załamał. Wiedziałam, że teraz to nie będzie takie proste.- Chciałam poczuć się szczęśliwa choć przez chwilę, a to dało mi szczęście. 

- Ale to nie jest szczęście. Tobie tylko się tak wydaje.- Michael pokręcił gwałtownie głową. Wiedziałam, że nie zrozumie. 

- To jest moje szczęście. Nie mam nic innego.

-A Ashton?- Popatrzyłam na niego nie rozumiejąc o co mu chodzi.- Jak przyjechał byłaś szczęśliwa. Jak się z nim całowałaś i zrobił ci malinkę też. Jak z nim gadasz albo siedzicie w tym samym pomieszczeniu też. To nie jest szczęście? 

- Ja.... Ja się wystraszyłam, że on to wszystko robił bo ty go poprosiłeś. Bo komu normalnemu podobał by się ktoś taki jak ja?- Nawet nie wiem kiedy zaczęłam płakać, a łzy na moich policzkach zaczęły się mieszać z deszczem. 

- Ja go o nic nie prosiłem i każdemu byś się spodobała tylko nikt normalny na ciebie nie zasługuje.- Mike zatrzymał się pod drzewem, łapiąc moją twarz w dłonie. Kciukiem zaczął ścierać łzy z policzków. Czułam się tak źle, że dowiedział się o tym.- Nie chce byś się raniła. 

- Ale ja nie potrafię inaczej.- Wyszeptałam patrząc przez łzy na niego. Miał skrzywioną twarz w bólu. Ja mu go przysporzyłam. 

- Potrafisz i zobaczysz, że ci się uda. Z pomocą moją, Caluma, Ashtona, Luke i Teo.- Wtuliłam się w niego płacząc głośno. 

- Tylu osobą sprawiam ból. Jestem okropna.- Kręciłam głową dławiąc się łzami. Michael ponownie złapał moją twarz w dłonie, zmuszając bym popatrzyła mu w oczy. 

- Nie jesteś. A my jesteśmy bo cię kochamy i martwimy się o ciebie.- Pocałował mnie w czoło, ścierając tym kilka kropelek deszczu, który nie wiem dokładnie jak na nas leciał. Nie wiedziałam co odpowiedzieć.- Będę ci to mówić tysiące razy byś zapamiętała i wiedziała na co dzień. 






Diabełki miał być rozdział wcześniej, ale nie dałam rady. 

Ja już widzę koniec i jakoś tak mi smutno :/ 

Dobranoc/ Dzień dobry <3 

?Nuudy.pl// 5 SOSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz