CZYTASZ=KOMENTUJESZ/GWIAZDKUJESZ
Abby pov.
Siedziałam na kanapie koło Lily przysłuchując się chłopakom. Widać było, że muszą nadrobić ten czas gdy nie byli w czwórkę bo tematy im się nie kończyły. Lily jak ja nic nie mówiła tylko czasami przytakiwała jak było coś skierowane do niej.
Gdy do salonu wszedł Teo z dwoma pudełkami pizzy wszyscy nagle zamilkli.
- Przyniosę talerze.- Poderwałam się momentalnie, nie chcąc czuć tego zapachu.
- Poczekaj pomogę Ci.- Lily wstała trochę wolniej ode mnie i poszłyśmy do kuchni. Wyjęłam z szafki sześć talerzy i postawiłam na stole.- Jest nas siedem.
- Wiem.- Pokiwałam głową, biorąc z drugiej szafki siedem szklanek.- Ja nie jem....
- Czemu?- Czułam jej wzrok na sobie. Po co drąży?
- Nie jestem głodna.- Wzruszyłam ramionami, odwracając się do niej przodem. Zobaczyłam, że wzięła talerze i stanęła w drzwiach opierając się o futrynę. Patrzyła jakoś dziwnie na mnie jakby chciała przeczytać mi myśli.- Sok czy cola?
- Sok.- Jej ton się zmienił. Był jakiś zimniejszy i nie było w nim tej radości co wcześniej. Ale czy to moja wina?...
Wzięłam trzy szklanki i sok i poszłyśmy do salonu. Wszędzie było czuć zapach pizzy. I gdyby nie mój odruch wymiotny to powiedziałabym, że jest to piękny zapach. Czym prędzej postawiłam szklanki na stole, a sok podałam Calumowi i wyszłam. W kuchni nalałam sobie wody do szklanki i wypiłam szybko. Musiałam się uspokoić, bo wszystko co zjadłam na śniadanie podeszło mi do gardła.
Wdech..... wydech..... wdech.... wydech..... I tak cały czas.....
Pochyliłam się nad zlewem, przymykając oczy. Powoli uspokajałam się i nabierałam siły by wysiedzieć w salonie choć kilka minut. Przemyłam twarz zimną wodą, nie zwracając uwagi na swoje pomalowane rzęsy. Wzięłam z szafki czystą ścierkę i wytarłam się, wzdychając. Włożyłam jedną szklankę w drugą i trzecią, w drugą rękę biorąc swoją szklankę i poszłam do salonu. Zauważyłam, że połowa pizzy była już zjedzona. Dla mnie to lepiej. Odłożyłam szklanki na stół i podeszłam do okna, uchylając je.
- Abby?....- Teodor pokazał wzrokiem na pizze, co chyba miało być zachętą do zjedzenia. Szukałam jakieś dobrej wymówki, gdy zadzwonił mój telefon. Wzięłam go z stołu i zaakceptowałam połączenie od Sop.
- Halo?- Uśmiechnęłam się lekko, wychodząc z salonu. Po co mają słyszeć o czym rozmawiamy.
- Hej maleńka, co robicie?- Słyszałam w tle traktor. A to oznaczało, że jednak Sop pojechała z rodzicami do dziadków. W duchu śmiałam się z niej, a w sumie....
- Jesteś u dziadków, prawda.- Zaśmiałam się, wchodząc na górę.
- Zabierz mnie stąd. To cud, że złapałam zasięg.- Jęknęła do słuchawki, co spotęgowało mój większy śmiech.
- Nie przesadzaj, tam nie jest tak źle.- Weszłam do siebie do pokoju, od razu rzucając się na łóżko.
- Nie jest gdy masz co robić. A ja mogę jedynie grać na telefonie, oglądać dwa programy albo albumy rodzinne.- Tak, dziadkowie Sop nie pozwolili cokolwiek nowoczesnego zainstalować w swoim domu. Gdy dwa lata temu byłyśmy tam razem to już po trzech dniach miałyśmy dość. Nie było jak oglądnąć film, czy serial. O 22 już trzeba było być umytym i cicho bo jej dziadkowie już spali. A jedyna atrakcja do której nie potrzeba było internetu to zabawa z kurami i szukanie ich własnych jaj.
- Na ile pojechałaś?
- Wieczorem wracamy, ale to nie zmienia faktu że nie chce tu być.- Zniżyła głos do szeptu.- Ja już czuję jak się postarzałam o jakieś dwadzieścia lat.
- Nie przesadzaj. Zawsze byłaś stara.- Uwielbiałam jej dokuczać, nawet w takim momencie.
- Ty mnie nie dołuj, tylko pomóż.- Syknęła na mnie, co powinno zrobić na mnie jakiekolwiek wrażenie, a nadal leżałam na łóżku mając to gdzieś.
- To weź pójdź do sklepu. Będziesz miała zapełniony jakoś czas i może spotkasz tego chłopaka.- W tamte wakacje spotkałyśmy takiego chłopaka. Cały czas próbował poderwać Sophia co wychodziło mu śmiesznie. Tym bardziej, że miała wtedy chłopaka. Ale za to się nie nudziłyśmy jednego dnia.
- On się stąd wyprowadził. Ledwo skończył osiemnastkę i już go nie było.
- Nie dziw się mu, żył tam i tak długo.- Wytrzymał chłopak nie ma co.
- Ja.... Wca....le.... podziwiam.....
- Sop tracisz zasięg.- Mruknęłam niezadowolona. To było częste tam, ale nie chciałam teraz kończyć.
- Kur..... zmienię....- Nawet nie dokończyła zdania gdy w słuchawce usłyszałam pikanie. Spojrzałam na ekran, połączenie przerwane.
Odrzuciłam telefon w nogi łóżka, zamykając oczy. Powinnam zejść na dół, ale nie miałam siły. Chciało mi się spać, co było tylko dowodem na to że jedzenie tak wpływa. Jest ciężkie i człowiek też później jest ciężki i ospały. Czułam, że odpływam przez co poderwałam się z miejsca. Zakręciło mi się lekko w głowie, ale to nic wielkiego to co się tym martwić. Nie raz już tak miałam. Otworzyłam okno na oścież, siadając na parapecie. Przymknęłam oczy wsłuchując się w życie dookoła. Zadziwiająco było spokojnie jak na tą godzinę.
- Abby?- Odwróciłam wzrok na drzwi gdzie stała Lily.- Mogę?
- Jasne.- Pokiwałam głową i parzyłam jak niepewnie siada na krańcu łóżka.- Przepraszam, że nie zeszłam ale miałam telefon i.....
- Nie szkodzi.- Przerwała mi kręcąc głową.- Nie to chciałam przychodząc tu.
Popatrzyłam na nią unosząc brew. Nie odezwałam się, czekając co ma jeszcze do powiedzenia.
- To będzie dziwne pytanie, ale.....- Widziałam jak wyłamuje sobie palce, denerwując się.- Czy ty się głodzisz?
- Nie rozumiem.- Zmarszczyłam brwi, kręcąc głową. Skąd może wiedzieć? Siedzi tu niecałą godzinę.
- Widziałam jak reagujesz na jedzenie. Znam to.- Popatrzyła na mnie, a w jej oczach widziałam ból.- Moja siostra robiła tak samo. Głodziła się do tego stopnia, że mdlała i lądowała w szpitalu co dwa dni. Później już nawet jej stamtąd nie wypuszczali.
Zacięła się, a ja nie umiałam nic powiedzieć. Po prostu czekałam na ciąg dalszy, bo wiedziałam że będzie.
- Gdy lekarze stwierdzili, że jest z nią lepiej bo nabrała masy i zdawało się że nie chce się już głodzić wypuścili ją.- Mówił szeptem jakby głośniejszy dźwięk mógłby sprawić, że się rozpadnie.- Niecały miesiąc później poleciała na studia do innego kraju. Nie widziałyśmy się pięć miesięcy. Do świąt. Wtedy miała przyjechać do domu. Jednak zamiast niej dostaliśmy list z prośbą o jak najszybsze przybycie. Już wtedy wiedziałam, że to coś złego. Poleciałyśmy tam z mamą następnego dnia. Jej jeden z wykładowców widząc nas zaczął płakać. Nie mógł nic powiedzieć tylko zawiózł nas do szpitala. Tam trafiłyśmy do kostnicy.- Zaczęła płakać, a ja razem z nią. Podeszłam do niej, łapiąc ją za rękę. Domyślałam się ile ją to kosztuje.- Znowu się głodziła. Przez cały czas. I jej organizm nie wytrzymał.....
Płakałyśmy obie. Nie wiem do końca dlaczego ja, ale wiem że to co powiedziała ma mnie uchronić. Właśnie powiedziała mi jak to wszystko może się skończyć. Ale co to może poradzić?...
- Wiem jak wyglądając ludzie którzy się głodzą. I wiem co do tego prowadzi. Nie rób tego. Nie niszcz siebie.- Wyszeptała patrząc mi w oczy. A ja nie umiałam nic powiedzieć. Miałam wrażenie, że ktoś mi zaszył usta.....
Czy to głupie minimalnie płakać pisząc rozdział?
Jestem chora, a jutro i pojutrze mam praktyki od 15-19 :-; Zabijcie mnie.....
Dobranoc/ Dzień dobry diabełki
M. <3
CZYTASZ
?Nuudy.pl// 5 SOS
Teen FictionZalogowałeś/aś się na Nuudy.pl Masz nowa wiadomość. I'm_god_sex : Dlaczego "Samobójczyni"? Samobójczyni : A dlaczego "I'm_god_sex"? I'm_god_sex : Bo pasuje do mnie i podoba mi się Samobojczyni : Sam se odpowiedziałeś 18/19.01.2017 #3 W FANFICTI...