R 152

1.9K 188 66
                                    

CZYTASZ=KOMENTUJESZ/GWIAZDKUJESZ 


Rok później....


Abby pov.


Minął rok. Rok odkąd poznałam chłopaków. Od kiedy zostałam dziewczyną Ashtona. I odkąd wrócili w trasę. Nie wyobrażam sobie teraz życia bez nich. I nie chce sobie wyobrażać.

- Abby?!- Podniosłam głowę znad telefonu, patrząc na biegnącą Sophie. Uśmiechnęłam się, czekając na nią.- Gotowa?

- Tak.- Pokiwałam głową wstając. Miałyśmy iść po odebranie świadectw i na spotkanie z Lily. Po prawie czterech miesiącach mamy możliwość się spotkać. Tęskniłam za nią i mimo, że pisałyśmy codziennie to jednak brakowało mi samego jej bytu.

- Connor ma czekać przed szkołą.- Connor, nowy chłopak Sop. Poznali się na jakimś zjeździe. Nic nie wiedziałam, dopóki nie zadzwoniła do mnie czy mogłabym ją odebrać. Okazało się, że poszli na jedno piwo a skończyło się o 4 nad ranem dwa kilometry za miastem na jakieś polanie. Moje pierwsze poznanie go nie było fajne. Był cały zakrwawiony z podartą bluzką i ledwo trzymający się na nogach. Sophie była wtedy tak pijana, że nim mnie zauważyła zwróciła całą zawartość żołądka. Dopiero następnego dnia zapoznaliśmy się jakoś normalnie. Polubiłam go. Sprawiał, że Sop jest szczęśliwa i jeszcze ani razu nie płakała przez niego. Za to ma u mnie plusa.

- Lily ma być za godzinę.- Spojrzałam na zegarek na nadgarstku. Wiedziałam, że Sop też tam spojrzała. Od prawie 8 miesięcy nie zrobiłam sobie ani jednej kreski. Nigdzie. Trochę byłam z siebie dumna. Ale też po części brakowało mi tego w niektórych momentach. Jednak nic nie sprawiło jeszcze, że wróciłam do tego.

- To będzie idealnie. Zdążymy odebrać świadectwa i dojść tam.- No tak. Teraz się dowiemy czy zdałyśmy czy nie. Miałam tego wszystkiego dość. Potrzebowałam chwili przerwy od tego wszystkiego.- Ziemia do Abby.

- Przecież jestem.- Wywróciłam oczami, idąc przed siebie.

- Ale mnie nie słuchasz.

- Słucham Cię cały czas.- Paplanina Sop jest czasami męcząca, ale kocham ją i dlatego ją słucham.

- Bo właśnie ci mówiłam, że już można wchodzić.- Spojrzałyśmy obie na otwarte drzwi do sali. Zaczęłam się denerwować tym bardziej niż jak chłopaki do mnie przylecieli.- Chodźmy.

To było jak przez lekką mgłę. Z nerwów tylko szłam za Sophie do sali. Odebrałyśmy wyniki, uścisnęłyśmy dłoń z egzaminatorem i jednocześnie naszym wychowawcą, teraz już byłym, i wyszłyśmy. Popatrzyłam się na wyniki. Zdałam wszystko na 89%. To i tak dobrze jak na te nerwy które miałam wtedy. Sop poszło trochę lepiej, miała 93%.

- To teraz idziemy spotkać się z Lily.- Uśmiechnęła się, czochrając mi włosy. Zaśmiałam się łapiąc ją w pasie i idąc w stronę wyjścia. Przed szkołą czekał czarnowłosy chłopak w krótkich spodenkach, białej koszulce i papierosem pomiędzy ustami. Jebani palacze. Sophie od razu pobiegła do niego, uwieszając się mu na szyi. Wywróciłam oczami idąc już w stronę baru koktajlowego. To tam miałyśmy spotkać się z Lily. Powinnam poczekać na nich, ale nie chciałam widzieć jak nawzajem się zjadają. Jakieś dwadzieścia minut zajęło mi dojście do baru. I może komentowałam obściskiwanie się Sop i Connora. I może byłam trochę wredna. Ale oni się chyba do tego przyzwyczaili.

Weszłam do baru, rozglądając się wokół.

- Abby!- Usłyszałam pisk. Odwróciłam się w jego stronę widząc Lily.

- Lily!- Podbiegłam do niej, wpadając jej w ramiona. Tak mi tego strasznie brakowało.- Tak tęskniłam.

- Ja też.- Schowałam się w jej ramionach, uśmiechając szeroko. Chociaż jedna z osób która jest dla mnie ważna i jest teraz ze mną. Z Sophie to inna sprawa.

- Siadamy?- Uśmiechnęłam się kiwając głową. Usiadłyśmy w jednym z boksów, od razu zagadując się. Musiałyśmy nadrobić czas kiedy nie miałyśmy jak się spotkać i pogadać.

- Ej bo mi zasycha w gardle.- Zaśmiała się Lily, biorąc menu.- Co bierzemy?

- Weźmy dwa wanilinowe i czekoladowe.- Spojrzałam jej przez ramie na menu. 

- A do jedzenia?- Mruczy unosząc brew. 

- Ja nie jestem głodna, ale ty sobie zamawiaj.- Rozejrzałam się za kelnerem, ale wszyscy byli aktualnie zajęci. 

- A co jadłaś dziś?- No tak, z jedzeniem nadal miałam lekki problem. Czasami były dni kiedy nie potrafiłam nadal nic zjeść. Ale nie potrafiłam już tego zmienić. Taka już byłam i żaden psycholog, ani nic nie potrafiło mnie zmienić. 

- Jadłam śniadanie.- Było jeszcze wcześnie, więc nie zjadłam za dużo. 

- To zjesz teraz coś.- No i się zaczęło. Kontrolowanie jedzeniowe Lily. 

- Hej Lily!- Nagle przy stoliku usiadła Sop i Connor. 

- Hej Sop..... i Connor, tak?- Spojrzała na chłopaka, który się uśmiechnął. Machnęłam na kelnera, chcąc mieć już ten koktajl. Zaczęliśmy gadać, o wszystkim. Lily zamówiła wszystkim oprócz koktajli jeszcze po muffinie. 

- My się zbieramy.- Connor podniósł się wyjmując z kieszeni paczkę fajek. 

- My tez w sumie powinnyśmy iść.- Lily wzięła końcówkę swojego koktajlu i wstała.- Idę zapłacić i zaraz wychodzimy. 

- Jasne.- Pożegnałyśmy się z nimi. Lily poszła zapłacić, a ja patrzyłam jak wychodzą i Connor od razu zapala papierosa. 

- Chodź, bo masz przejebane.- Spojrzałam na nią nie rozumiejąc o co jej chodzi.- Gdzie masz telefon? 

- Nie wiem.....- Sprawdziłam kieszenie, ale miałam je puste.- Chyba w domu. 

- No właśnie, bo Luke do mnie pisze, że Ash już się denerwuje.- Wiedziałam co to będzie. Teraz będzie mnie przepytywać co się działo. 

- Spokojnie, wytłumaczę mu.- Pośpieszyłam ją trochę chcąc być już w domu. Zajęło nam godzinę dojście do domu. Od razu znalazłam telefon na szafce na przedpokoju. Spojrzałam na ekran i zobaczyłam 30 nieodebranych połączeń i 17 sms-ów. Przełknęłam ślinę, oddzwaniając. 

- Czy ty masz ten telefon do ozdoby?!- Był wkurwiony. A ja mam przejebane...... 






Jest rozdział. 

Teraz, a następny....... Kiedy chcecie? 

Kocham was <3 

Dobranoc/ Dzień dobry <3 

Zapraszam na moje inne opowiadania <3  

M. <3 


?Nuudy.pl// 5 SOSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz