R 148

2.1K 141 76
                                    

CZYTASZ=KOMENTUJESZ/GWIAZDKUJESZ 



Abby pov. 



Minęły trzy godziny odkąd skończył się live, a chłopaki wyjaśnili i przedstawili mnie i Lily. Od tamtego czasu mój telefon pięć razy lądował w krzakach, a trzy razy się uśmiechnęłam.

- Abby?- Nie zareagowałam szukając telefonu. Znowu wylądował w krzakach, ale tym razem nie tak bym mogła go szybko znaleźć.- Abby.

- Co?- Warknęłam kopiąc w krzaki. I może nie było to zbyt mądre, bo one jako jedyne miały kolce, a ja miałam krótkie spodenki. I może poczułam jak mi przejeżdżają po skórze i ranią, ale nie zareagowałam na to.

- Uspokój się proszę.- Ash złapał mnie w pasie i podniósł tak bym nie mogła grzebać w krzakach.

- Próbuję.- Westchnęłam, szarpiąc się lekko.- Możesz mnie puścić?

- Nie.- Wzdycha idąc w stronę domu. Przestałam wykonywać jakiekolwiek ruchy wiedząc, że to bezsensu. Zawisłam jak szmaciana lalka, zamykając oczy i spowalniając oddech. Sens w tym wszystkim był taki, że go nie było. Taka prawda. We wszystkim. Wiedziałam, że weszliśmy do salonu, gdzie siedzieli wszyscy co wcale mi się nie uśmiechało. Może po Lily spłynęło co o niej pisali, ale ja taka nie byłam. Ciągle miałam przed oczami komentarze w stylu " Jesteś z nim bo dajesz mu?" " Ile bierzesz za noc?!" " Powiesz jak dostać się do groupies?". Nie wszyscy tacy byli, ale to i tak jakoś mnie trafiło.

- Abby?- Podniosłam głowę patrząc na Lily.- Choć do mnie.

- Nie mogę.- Pokazałam na ręce Ashtona, które nadal trzymały mnie w pasie. Loczek momentalnie mnie puścił, a ja podeszłam do Lily. Pociągnęłam mnie na kanapę obok siebie i przytuliła. Westchnęłam wciągając brzuch i wtulając się w nią.

- Nie rób tak.- Wyszeptała kręcąc głową. A ja i tak nie zrobiłam tego co chciała. Dziś i tak już nic nie zrobię co oni ode mnie chcą. Lily chyba się domyśliła, że jest dość dla mnie i już nic nie powiedziała. A chłopaki chyba nie wiedzieli co powiedzieć bo siedzieli nie odzywając się. Wszyscy wiedzieli, jak reagowałam na wszystko co złe do mnie. Więc wcale się nie dziwiłam.

- Gdzie będziecie spać?- Zapytałam, nie zmieniając miejsca.

- Moja ciocia mieszka niedaleko.- Pokiwałam głową, czując jak jeździ ręką po moich plecach. Uwielbiałam to, a tak dawno nikt mi tego nie robił.

- Bo jak coś to zorganizuję wam spanie.- Wyszeptałam będąc w półśnie.

- Nie trzeba serio.- Tym razem Luke wtrącił się w naszą wymianę zdań. Tyle tylko, że już nie odpowiedziałam. Po prostu nie mogę się wysilić na to, zasypiając. Jedyne co jeszcze zarejestrowałam, to że ktoś mnie podnosi i gdzieś idzie ze mną. Ale już nawet nie zaprzeczyłam.






Także ten......

Miałam duże problemy z tym rozdziałem bo nie umiałam nic ułożyć. Ale mam nadzieje, że teraz będzie już lepiej.

I założyłam Twittera, jeśli chcecie i macie to możecie mnie dodawać 

I założyłam Twittera, jeśli chcecie i macie to możecie mnie dodawać 

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Dobranoc/ Dzień dobry 

M. <3 

?Nuudy.pl// 5 SOSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz