- Proszę zostaw mnie.- płaczę jak mała dziewczynka, chodzi w głębi duszy wiem, że na nic się to zda
- Zamknij się!- jego krzyk sprawia, że zaczynam się trząść jeszcze bardziej- Chciałem to zrobić inaczej, ale ty wolałaś zgrywać cnotkę.
- Eric...błagam cię nie rób tego.
Litość. To jedyne na co mogę teraz liczyć.
- Nie rozśmieszaj mnie. Czekałem pieprzony rok aby dobrać ci się do majtek.
- P-proszę.
Czuję jak jego ręka zderza się z moim policzkiem.
- Milcz.
Zrywa ze mnie koszulkę i zaczyna błądzić po moim ciele. Nie błagam tylko nie to...
Zrywam się jak poparzona z łóżka. Rozglądam się dookoła szukając potencjalnego zagrożenia. Wszystko mi się przypomina i wiem, że to tylko sen. Nie. To nie sen. To wspomnienie, które ciągnie się za mną już od 2 lat. Siadam z powrotem na łóżko i biorę telefon do ręki. Sprawdzam godzinę 05:17. Już nie usnę. Postanawiam, że zamiast siedzieć i się rozczulać, to rozpakuję rzeczy. Kiedy kończę i wszystko jest już na swoim miejscu jest godzina 06:02. Nadal jest wcześnie. Przebieram się w strój do biegania i ruszam na dół. Wychodzę na zewnątrz i oddycham świeżym powietrzem. Zamykam drzwi na klucz i ruszam w stronę lasu. Biegnę wydeptaną ścieżką. Mijam drzewa jak i zwierzątka takie jak sarenki, zajączki czy wiewiórki. Wszystko budzi się do życia. Mamy koniec kwietnia więc cała natura odżywa. Tu jest tak pięknie. Kiedy czuję ból w lewej kostce przyśpieszam jeszcze bardziej. To jest najlepsza metoda aby nie czuć go aż tak bardzo. Mając 12 lat poważnie ją sobie uszkodziłam. Lekarz powiedział, że nie powinnam w ogóle jej nadwerężać i w gruncie rzeczy stwierdził, że będę miała z nią problemy do końca życia. Nauczyłam się z tym żyć. Patrzę na stoper. Biegam już godzinę. Czyli trzeba wracać. W drodze powrotnej przed końcem lasu wyskoczył mi wielki wilk. Krzyknęłam i zatrzymałam się gwałtownie. Wilk spojrzał na mnie. Był pokryty białą sierścią. Miał czarne oczy, które nagle zaczęły przechodzić w czerwień. Zwierzę warknęło a ja instynktownie zaczęłam uciekać. Biegłam tak szybko jak jeszcze nigdy. Słyszałam, że podąża za mną. Mogłam niemal wyczuć jego oddech na moim karku. Jednak kiedy wybiegłam z lasu stukot łap ustał. Spojrzałam za siebie i odetchnęłam z ulgą kiedy nie było go już za mną. W mgnieniu oka znalazłam się w domu. Zjechałam po drzwiach na podłogę. Co to miało być? W tym lesie są wilki? Na to wychodzi. Będę musiała zmienić trasę i biegać ulicą. Kiedy w miarę się uspokoiłam postanowiłam wziąć prysznic. Wbiegam po dwa schodki na górę. Zrzucam z siebie brudne ciuchy i wrzucam je od razu do automatu. Nie mam zamiaru aby cała łazienka śmierdziała przez moje spocone rzeczy i czekała aż uzbieram cały kosz brudnych ciuchów. Wskakuje pod prysznic i dokładnie się szoruje. Po prysznicu zbiegam na dół do kuchni. Na prośbę moich rodziców lodówka jest uzupełniona po same brzegi. Wyciąga potrzebne składniki i przyrządzam podróbkę sałatki greckiej. Do tego robię koktajl owocowy i zasiadam do stołu głodna jak wilk. Jednak nim pierwszy kęs zdąży zetknąć się z moim podniebieniem słyszę dzwonek. Mamroczę pod nosem przekleństwa i ruszam do drzwi. Otwieram je i napotykam młodego listonosza.
- Dzień dobry pani.- wita się ze mną kulturalnie
- Dzień dobry.
- Mam dla pani listy i paczkę.
Wręcza mi je, a ja przyglądam się z zaciekawieniem listom. Kiedy dochodzę do paczki dostrzegam obce mi nazwisko "Black". Marszczę brwi w konsternacji.
- Proszę pana.- wołam ale on zdarzył już odjechać
No to pięknie teraz będę musiała chodzić po sąsiadach i pytać czyja to jest paczka.
CZYTASZ
W pogoni za szczęściem
WerewolfCharlotte po przykrych przeżyciach postanawia wyjechać ze swojego rodzinnego miasta. Wyrusza do Nowego Jorku aby zacząć życie od nowa. Aby pozbyć się demonów przeszłość. Czy aby na pewno zazna spokój a może będzie odwrotnie? Czy uda jej się pokonać...