Rozdział.24.

13.2K 816 45
                                    


Dziewczyna patrzy na mnie przestraszona. Siadam obok niej i patrzę jej głęboko w oczy.

- Powiedz mi.- naciskam

- Nie umiem.

Nie wiedząc czemu Lotti zaczyna płakać. Więzi, która działa na nas karze mi ją przytulić co od razu robię.

- Maleńka ja ci pomogę.- wciągam ją na kolana

- Zacznę cię obrzydzać. Poczujesz niechęć do mnie.

Jej słowa działają na mnie niepokojąco.

- Na pewno tak nie będzie.- całuję ją w czoło- Powiedz mi.

Lotti wzdycha, lecz zaczyna swój monolog.

- Trzy lata temu poznałam chłopaka.- na te słowa od razu się spinam- Miał na imię Eric. Przez rok żyliśmy w cudownym związku.- warczę przeciągle, lecz ona mówi dalej, niewzruszona moim zachowaniem- Przynajmniej tak mi się wydawało.- westchnęła- Kiedy mieliśmy rocznicę naszego związku Eric zaprosił mnie do swojego domu i zaproponował mi abyśmy poszli o krok dalej.- widziałem jak ciężko jej się o tym mówi- Nie zgodziłam się. Po prostu nie byłam gotowa- odetchnąłem z ulgą, moja Lotti jest czysta- Lecz Ericowi nie podobało się to. Sądził, że owego dnia prześpię się z nim. Wpadł w szał i on...on...- zacina się

- Co ten skurwiel ci zrobił?!

- On mnie z-zgwałcił.- przy ostatnim słowie głos jej drży

Coś we mnie pęka. Zrzucam z siebie Charlotte i wstaje gwałtownie. Łapię się za końcówki włosów i pociągam mocno za nie. Chodzę w kółko i mam ochotę coś rozwalić. Przewracam wazon z kwiatami a ten roztrzaskuje się na ścianie. Wszędzie jest pełno szkła, lecz nie przejmuję się tym. Wybiegam z pokoju gotowy zabić każdego kto mi się napatoczy. Biegnę po schodach w dół i ruszam w kierunku drzwi prowadzących do ogrodu.

- Luki coś się stało?- zza drzwi wyłania się postać mojej matki

Ignoruję ją totalnie i mijam ją w przejściu. Wybiegam z domu i ruszam w stronę lasu. Skaczę i zmieniam się w powietrzu w wilka. Biegnę najszybciej jak tylko potrafię. Jakiś skurwiel zgwałcił moją mate! Zniszczył ją od środka! Ryczę przeciągle i rozwalam pierwsze drzewo, które mi się napatoczy.

~ Wracaj do niej!- krzyczy mój wilk- Zostawiłeś ją samą kiedy najbardziej ciebie potrzebowała.

On ma racje. Moje słoneczko teraz mnie potrzebuje a ja ją zostawiłem całkiem samą. Zrywam się z miejsca i pędzę z powrotem do domu watahy. Przy samych drzwiach zmieniam się w człowieka i biegnę goły przez cały dom. Wilkołaki nie wstydzą się nagość. Dla nas to nie jest temat tabu. Wpadam do pokoju Lotti i mojego ale zastaję tam tylko moją matkę.

- Gdzie ona jest?- rozglądam się nerwowo po pomieszczeniu

- Zamknęła się w łazience.- ruszam we wskazanym kierunku- Luki ubierz się bo ją tym bardziej przestraszysz.

Nakładam leżące na pufie bokserki i podchodzę do drzwi. Pukam w nie delikatnie.

- Lotti otwórz.- odpowiada mi cisza, która zaczyna mnie niepokoić- Ile już tam siedzi?

- 30 minut. Kiedy wybiegłeś jak szalony z domu od razu tutaj przyszłam.

- Mówiła coś?- dopytuję

- Nie odezwała się ani słowem.

Nie myśląc za wiele wyważam drzwi kopniakiem i wpadam do środka spanikowany. Mój wzrok ląduje na zapłakanej twarzy Charlotte. Dziewczyna buja się przy tym na boki próbując się uspokoić. Czuję ucisk w klatce piersiowej. Podbiegam do niej i biorę ją na ręce.

- Cichutko malutka.- tulę ją mocno do siebie- Wszystko będzie dobrze.

- Obrzydzam cię teraz, prawda?- chlipie w moją koszulkę

- Co takiego?- nie wierzę własnym uszom- Oczywiście, że nie.- zaprzeczam szybko- Maleńka jak mogłaś tak pomyśleć?

- Ja...ja...

- Spokojnie skarbie.- gładzę jej plecy- Nie pozwolę cię więcej skrzywdzić.

W pogoni za szczęściemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz