Charlotte
Siedzieliśmy na tej podłodze dobrą godzinę. Moje nogi stały się jak z waty. Próbuję wstać, lecz przed tym powstrzymują mnie ramiona Luka.
- Gdzie się wybierasz?- mruczy w moją szyję i liże swoje ugryzienie
- Chciałabym wstać. Nogi mi zdrętwiały.
- Już, już.- podnosi się ze mną na rękach
- Miałam na myśli to iż chcę stanąć na własnych nogach.
- Jesteś moją mate i będę cię rozpieszczał na wszelkie sposoby.
Lukas niesie mnie do sypialni i kładzie na łóżko. Muszę z nim porozmawiać na temat mojego powrotu do domu. Wreszcie mamy na to czas.
- Musimy porozmawiać.- biorę głęboki wdech
- O czym tylko zechcesz.- uśmiecha się i siada obok mnie kładąc rękę na moim udzie
- Bo ja...- zacinam się- Zastanawiam się kiedy będę mogła wreszcie wrócić do domu?- mówię na jednym wdechu
Luka sztywnieje i zaciska dłoni na moim udzie wywołując nie mały ból. Jednak nie daje po sobie tego poznać.
- O czym ty mówisz Charlotte?- pyta i nie czeka na odpowiedź- Nigdzie się nie wybierasz.- warczy- Zostajesz tutaj.
- Nie.- macham głową na boki- Muszę wrócić do domu. Mojego domu.
- Tu jest twój dom.
- Luka...- zaczynam, lecz on od razu mi przerywa
- Nie możesz odejść. Nie pozwalam ci.
Uścisk na moim udzie staje się nie do wytrzymania. Syczę z bólu i próbuję zabrać dłoni Luka. Jednak on wydaje się niewzruszony.
- Nie masz prawa mnie zostawić. Jesteś moja.
- Luka błagam cię przestań.
Czuję jak moje oczy robią się wilgotne od łez.
- Proszę.
To chyba na niego działa, bo momentalnie mnie puszcza i odskakuje na drugi koniec łóżka.
- Ja przepraszam.- chłopak zaczyna ciągnąć za końcówki swoich włosów- Nie chciałem. Ale ty chcesz mnie zostawić. A ja nie mogę być znowu sam. Nie mogę.
Patrzę na swoją nogę. Widnieje już na niej duża sina plama. Po mimo bólu wstaję i podchodzę do chłopaka. Dotykam delikatnie jego policzka.
- Ja nie odchodzę.- gładzę szorstką skórę od zarostu- Coś mnie do ciebie ciągnie Luka ale ja chyba nie jestem jeszcze gotowa na taki krok jak przeprowadzka. Potrzebuje przestrzeń. Możemy przecież spotykać się nawet kiedy będę mieszkała u siebie.
Lukas przygarnia mnie do swojego ciała i owija rękoma niczym winorośl. Nie sprzeciwiam się temu. Wiem, że to nie ma sensu.
- Nie wypuszczę cię stąd. Nie ma takiej opcji.
- Ale...
- Nie ma żadnego "ale". Zrobię wszystko abyś była szczęśliwa, prócz odejścia ode mnie.
- Nie chcę siedzieć zamknięta tutaj w czterech ścianach.
- Na razie nie mogę cię wypuścić.
- Dlaczego?
- Bo boję się, że jak tylko dam ci trochę swobody to ty uciekniesz od mnie!- jego krzyk rani moje uszy.
Zaczynam się wyrywać, lecz bez większego skutku.
- Nie będę twoją niewolnicą.- nie wiem skąd u mnie ta odwaga na wypowiedzenie tych słów
- Coś ty powiedziała?!
- Powiedziałam, że nie będę twoją niewolnicą. Nie dam się tu zamknąć.
Lukas zrywa się z łóżka i nim jestem zdolna zarejestrować co się dzieje, zostaję przyciśnięta do ściany. Jego dłoni zaciska się wokół mojej szyi w stalowym uścisku.
Dostrzegam jak tęczówki chłopaka stają się czarne.- Nie masz prawa tak mówić.- odciąga mnie trochę od ściany aby po chwili uderzyć moim ciałem o nią
- Mogę wszystko.- chrypie ledwo słyszalnie- Jestem wolnym człowiekiem.
- Jesteś moja do cholery! Tylko moja!
- Nie jestem rzeczą.
Lukas rzucił mnie na drugą ścianę. Uderzyłam w nią z ogromną siłą. Zaczęłam łapać życiodajny tlen. Moja płuca palą żywym ogniem a kręgosłup nieprzyjemnie promieniuje.
- Nigdy stąd nie wyjdziesz.
Warknął mijając mnie po drodze. Wyszedł z sypialni nawet na mnie nie patrząc. Słyszę szczęk przekręcanego zamka.
A było tak pięknie.
CZYTASZ
W pogoni za szczęściem
Loup-garouCharlotte po przykrych przeżyciach postanawia wyjechać ze swojego rodzinnego miasta. Wyrusza do Nowego Jorku aby zacząć życie od nowa. Aby pozbyć się demonów przeszłość. Czy aby na pewno zazna spokój a może będzie odwrotnie? Czy uda jej się pokonać...