- Moja!
Odwracam się gwałtownie i zamieram. Kiedyś sądziłam, że nie ma przystojniejszego mężczyzny od Johnnego Deppa. Nawet nie wiecie jak się myliłam. Stał przede mną prawdziwy bóg seksu z krwi i kości. Czarne gęste włosy, które aż proszą się o to aby zanurzyć w nich dłoń. Ostre rysy twarzy dodają mu tylko męskość. I te oczy, które w tym momencie pożerają mnie bez opamiętania. Nawet nie wiem, w którym momencie zaczęłam się trząść. Chłopak rusza w moją stronę żwawym krokiem a ja instynktownie się cofam. Warczy przeciągle i jednym płynnym ruchem podnosi mnie do góry aby przyszpilić do pobliskiej ściany. Rzucam się na wszystkie strony, lecz to nic nie daje.
- Nie kręć się laleczko.- szepcze do mojego ucha a po moim ciele przechodzi dreszcz, który wcale mi się nie podoba
- Puść mnie!- zaczynam krzyczeć
- Przestań.- karci mnie spojrzeniem
- Puść mnie.- powtarzam tym razem bardziej opanowanym głosem
- Nie!- wrzeszczy- Nigdy się ode mnie nie uwolnisz!
- Lukas przestań.- słyszę wściekły ton Mirandy
- Mamo to jest moja mate. Nie mogę pozwolić jej odejść.
To jego matka? Mate? Co?
Patrzę na chłopaka jak na idiotę. Jednak to co zamierza zrobić wprowadza mnie w histerię. Jego usta znajdują się niebezpiecznie blisko moich i kiedy już moją się zetknąć robię pierwsze co przyjdzie mi do głowy. Uderzam go z całych sił w krocze. Chłopak cofa się nieznacznie i poluzuje uścisk. Wykorzystuję jego dezorientacje i wyrywam się mu. Ruszam biegiem w stronę drzwi. Zauważam również, że spora grupka ludzi nam się przygląda. W tle słychać ryk i straszliwy huk. Gnana strachem wbiegam nie patrząc na jezdnie. Pech chciał aby właśnie jechał samochód. W momencie kiedy moje stopy dotykają asfaltu samochód stara się ze wszystkich sił zahamować. Mimo wszelkich starań kierowcy ląduje na zderzaku auta. Staczam się na ulicę czując rozrywający ból w czaszce. Podnoszę się ostrożnie do pozycji stojącej. Kierowca podbiega do mnie przerażony.
- Nic się pani nie stało?
- Nie. Ja...ja...przepraszam...
Patrzę na wielkich rozmiarów dom i widzę w nich wściekłe spojrzenie bodajże Luka. Mój instynkt samozachowawczy nakazuje mi uciekać. Tak więc to robię. Dosłownie wbiegłam do domu. Zamykam drzwi na klucz i idę na górę do sypialni. Kiedy tylko przekroczyłam jej próg kieruję się w stronę łazienki, ponieważ moja głowa boli niemiłosiernie. Stanęłam przed lusterkiem i krzyknęłam z wrażenia. Moja cała twarz jak i włosy były brudne od krwi. Spojrzałam na miejsce, z którego sączyła się ciemnoczerwona ciecz. Jest to dość głęboka rana. Wchodzę ledwo pod prysznic i obmywam się z jeszcze świeżej krwi kiedy kończę zabieram się za opatrzenie rany. Leje wodą utlenioną i zaklejam ją opatrunkiem. Nakłada bieliznę i szlafrok. Siadam przed lusterkiem i obserwuję jak szybko opatrunek przemaka krwią. Może powinnam pojechać do szpitala. To chyba trzeba zszyć. Myślę przez chwilę czy to dobry pomysł i stwierdzam, że nie mam zamiaru spotkać po drodze tego psychola, więc lepiej będzie przeczekać. Schodzę po schodach i z każdym kolejnym krokiem moja głowa zaczyna coraz bardziej boleć. Nagle słyszę dzwonek do drzwi. Schodzę niepewnie na dół bojąc się wykonać jakikolwiek gwałtowny ruch
- Charlotte otwórz to ja Miranda. Jest tu ze mną lekarz. Powinien sprawdzić czy wszystko z tobą w porządku.
Nie pewnie podchodzę do drzwi i je otwieram. Na mój widok kobieta zasłania usta ręką.
- Boże.
Mówi to jedno słowo i nie wiem czy chodzi jej o stan w jakim się znalazłam czy o strój w jakim przed nią stoję.
CZYTASZ
W pogoni za szczęściem
WerewolfCharlotte po przykrych przeżyciach postanawia wyjechać ze swojego rodzinnego miasta. Wyrusza do Nowego Jorku aby zacząć życie od nowa. Aby pozbyć się demonów przeszłość. Czy aby na pewno zazna spokój a może będzie odwrotnie? Czy uda jej się pokonać...