Budzę się kiedy na zewnątrz zaczyna świtać. Jestem niewyspana i obolała. Nie tylko przez wczorajsze zajście, ale również przez spanie na parapecie. Przeciągam się na moim posłaniu i odwracam głowę w stronę łóżka. Leżący na nim Lukas patrzy na mnie nieobecnym wzrokiem. Ma sine wory pod oczami co świadczy o tym, że nie spał tej nocy. Wygląda dość upiornie wpatrując się tak we mnie. Czując nieprzyjemne ukłucie w sercu odwracam szybko wzrok. Nie podoba mi się poczucie winy, które teraz odczuwam. Staram się to zignorować i zaciskam dłonie w pięści. Nie mogę czuć się winna. To nie moja sprawa co się z nim dzieje.
- Lotti.- słyszę głos Luka- Błagam odezwij się skarbie.- słyszę jak podnosi się z łóżka, jednak ja nie ruszam się nawet o milimetr- Krzycz, bij mnie, wyzywaj i rzucaj rzeczami, ale błagam przestań milczeć. Nie mogę znieść twojej ignorancji wobec mnie.
Nie odzywam się tylko wtulam się mocniej w szybę. Nie mogę zmięknąć. Nie teraz. Wstaję z parapetu i nie patrząc nawet na chłopaka ruszam do łazienki. Załatwiam swoje potrzeby fizjologiczne i staję przed lustrem. Myję dokładnie ręce i przemywam twarz. Nie patrzę w lustro. Nie chcę wiedzieć jak wyglądam. Siadam sobie na płytkach i opieram się o ścianę bokiem. Po jakiś 15 minutach rozlega się pukanie do drzwi.
- Lotti wiem, że już skończyłaś. Wyjdź.
- Nie.
- Kochanie przepraszam wybacz mi, ale to wszystko przez to co powiedziałaś.
Nagle po moim ciele rozchodzi się dobrze znane uczucie gniewu. Jak on śmie obwiniać mnie o to co się stało. Skończony dupek. Prawie mnie zabił i teraz składa na mnie całą winę. Podnoszę się niezgrabnie z podłogi i rzucam się w stronę drzwi. Otwieram je z impetem prawie uderzając tego kretyna w twarz.
- Jak śmiesz zwalać to wszystko na mnie!- zaczynam swoją tyradę- To ty mnie porwałeś. To ty zabrałeś mi wolność. To ty prawie mnie zabiłeś. To wszystko co się dzieje jest tylko i wyłącznie z twojej winy. Nienawidzę cię! Jesteś dupkiem, który patrzy tylko na swoje potrzeby nie licząc się z uczuciami innych!
Nie wiem co się ze mną dzieje. Podchodzę do chłopaka i uderzam go z otwartej ręki w twarz. Kiedy jego wzrok wciąż jest pełen troski i zmartwienia a postawa nie zmienia się nie wytrzymuję i rzucam się na niego z łapami waląc na oślep. Lukas łapie mnie w pasie i przytula tak mocno, że jedyne co mogę robić to tłuc go po plecach. Chłopaka cierpliwie znoś moje zachowanie. Nie przerywa mi co irytuje mnie jeszcze bardziej. W końcu wycieńczona zaprzestaje katowania Luka. Próbuje się jedynie wydostać z jego ramion co przychodzi mi z nie małym trudem.
- Lotti...
- Nie chcę ciebie słuchać.- powstrzymuje go przed dalszym gadaniem- Chcę abyś zostawił mnie samą.
- Nie ma mowy.- warknął
Wkurwiona do granic możliwość odwróciłam się tyłem do niego i zdjęłam koszulkę. Odwiązałam bandaż i pozwoliłam opaść mu na podłogę. Za sobą usłyszałam odgłos wciąganego gwałtownie powietrza co utwierdziło mnie w przekonaniu, że moje plecy nadal wyglądają tragicznie.
- Wystarczająco mnie wczoraj pobiłeś.- zaczęłam podniesionym głosem- Możesz już stąd wyjść.
- KURWA!
Krzyknął i wybiegł z pokoju. Westchnęłam głęboko. Czułam nieprzyjemne kłucie w sercu. Z jednej strony chciałam aby cierpiał, lecz ja cierpiałam razem z nim. Po prostu uczucie, którym darzyłam Lukasa było zbyt silne aby pozostać mu obojętnym. To co się ze mną dzieje jest złe. Nie powinnam w ogóle coś do niego czuć, a tym czasem zakochuję się w nim.
![](https://img.wattpad.com/cover/94881085-288-k359736.jpg)
CZYTASZ
W pogoni za szczęściem
WerewolfCharlotte po przykrych przeżyciach postanawia wyjechać ze swojego rodzinnego miasta. Wyrusza do Nowego Jorku aby zacząć życie od nowa. Aby pozbyć się demonów przeszłość. Czy aby na pewno zazna spokój a może będzie odwrotnie? Czy uda jej się pokonać...