Patrzę w jego cudowne oczy, które w tym monecie proszą mnie o ujawnienie prawdy. Przed brutalnym wyznaniem ratują mnie otwierające się drzwi windy. Odpycham delikatnie chłopaka co o dziwo skutkuje i Luka cofa się do tyłu. Chłopak łapie mnie za rękę i wychodzimy w kompletnej ciszy, która strasznie mi uwiera. Chciałam jakoś mu pokazać, że nie chcę aby był na mnie zły. Ścisnęłam delikatnie jego dłoni a on spojrzał na mnie smutno. W tym momencie miałam wrażenie, że moje serce rozpada się na milion kawałków. Chłopak uśmiechnął się delikatnie i zaczął iść dalej. Weszliśmy do kuchni, w której spotkałam Lukas po raz pierwszy. W pomieszczeniu dostrzegam sześć osób. Mirandę i Arona przytulonych do siebie. Biegającą wokół nich dziewczynkę, która kiedyś nazwała mnie mamą. Młodszą kopię Mirandy i mężczyznę, który trzymał ją opiekuńczo w talii. Zaś koło lodówki stał bodajże Viktor. Mężczyzna, który twierdził, że nie mam prawa opuszczać Lukasa.
- Charlotte, Lukas!- z zamyślenia wyrywa mnie głos Mirandy a zaraz potem jestem zamknięta w jej uścisku
- Mamo zadusisz mi ją.- Luka beszta swoją matkę i przygarnia mnie z powrotem do swojego boku
- Zazdrosny jak ojciec.- śmieje się z niego
- Lotti moich rodziców już znasz.- Luka głodzi moje plecy- To mój brat Viktor.- wskazuje chłopaka stojącego przy lodówce- A to moja siostra Margaret i jej mate Simon.
Margaret wyswobodziła się z objęci Simona i podeszła do nas. Dziewczyna przytuliła mnie mocno i schyliła się do mojego ucha.
- Daj mu szansę. Nie jest taki jak się wydaje.- szepcze i odsuwa się nieznacznie aby posłać mi uśmiech
- Charlotte możemy porozmawiać?- ni stąd ni zowąd obok mnie pojawia się Viktor
- Odsuń się od niej.- warczy Lukas
- Spokojnie chcę tylko z nią porozmawiać.- tłumaczy
- Nie ma mowy. Lotti nie opuści mojego boku.
- Luka spokojnie.- głaszczę jego policzek- Daj nam dwie minuty.
- Ani sekundy więcej.- warczy zły
Idę kawałek korytarzem w bezpiecznej odległość od Viktora.
- Posłuchaj Charlotte.- zaczyna kiedy się zatrzymujemy- Chcę cię przeprosić, że tak na ciebie naskoczyłem kiedy próbowałaś uciec. Nie chcę abyś była na mnie za to zła.
- Nic się nie stało.- uśmiecham się do niego słabo
Chłopak zaczyna się do mnie zbliżać. Co on zamierza zrobić? Rozkłada ręce i próbuje mnie przytulić, lecz ja szybko się wyrywam i biegnę z powrotem do kuchni. Nie patrzę jak biegnę i wpadam prosto w plecy Luka. Zaalarmowany odwraca się szybko w moją stronę. Dostrzegając moją twarz przygarnia mnie do swojego torsu.
- Lotti, skarbie czy on ci coś zrobił?- pyta a ja czuję jak jego mięśnie się napinają
- Nie.- zaprzeczam szybko
- Na pewno?
- Tak. Nie martw się.
To nie wina Viktora, że na samą myśl iż ma mnie dotknąć mężczyzna robi mi się niedobrze. Chodzi nie tyczy się to Lukasa, jego dotyk sprawia, że czuję się bezpiecznie. Czuję jak coś szarpie za mój sweter. Patrzę w dół i widzę maleńką dziewczynę patrzącą na mnie wielkimi oczami.
- Cześć maleńka.- schylam się do jej poziomu
- Mama.- rzuca się na mnie
Patrzę pytającym wzrokiem na pozostałych.
- Amy wyczuwa w tobie przyszłą Lunę.- wyjaśnia Miranda- Matkę stada.
Ja matką?
- Mam pomysł!- wykrzykuje Margaret- Idźmy razem do salonu na naszym piętrze i spędzimy miło czas.
- Skarbie mamy dużo spraw do załatwienia.- odpowiada jej Aron
- Nigdy nie macie czasu.- prycha zdenerwowana
- Ona ma racje.- wtrąca się Miranda- Jeden dzień leniuchowania nie zbawi nas. Za to przysporzy wiele radość rodzinie.
- No dobrze.- wzdycha zrezygnowany- Dzisiaj zrobimy sobie dzień rodziny.
Tak pięknie wyglądają razem. W tym momencie rozłąka z rodzicami daje mi we znaki.
![](https://img.wattpad.com/cover/94881085-288-k359736.jpg)
CZYTASZ
W pogoni za szczęściem
WerewolfCharlotte po przykrych przeżyciach postanawia wyjechać ze swojego rodzinnego miasta. Wyrusza do Nowego Jorku aby zacząć życie od nowa. Aby pozbyć się demonów przeszłość. Czy aby na pewno zazna spokój a może będzie odwrotnie? Czy uda jej się pokonać...