Rozdział.11.

15.5K 838 30
                                    

Charlotte

Budzę się z potwornym bólem głowy. Cholera. Chcę się podnieść aby zażyć leki jednak coś mi w tym przeszkadza. Otwieram oczy i dostrzegam kajdanki, do których jestem przyczepiona. Co to ma znaczyć? Rozglądam się nerwowo po pokoju. Kurwa. To nie jest mój pokój. Chwila. Wczoraj kładłam się spać. Potem obudził mnie hałas i...O mój Boże do mojego domu włamał się Luke. A potem...potem...On mnie ugryzł? Rzucam się na wszystkie strony mając głupią nadzieję, że kajdanki puszczą. Nie. Nie. Nie. To nie może się znów powtórzyć. Nie dam rady jeżeli kolejna osoba mnie tak skrzywdzi. Czuję jak coś ciepłego spływa mi po rękach ale nie zwracam na to większej uwagi. Mój cel to za wszelką cenę się uwolnić. Słyszę dźwięk otwieranych drzwi. Momentalnie zaprzestaje swoich ruchów i patrzę przed siebie nie odwracając głowy.

- Kurwa Charlotte!

Krzyk chłopaka dociera do moich uszu, nie ruszam się nawet o milimetr. Jednak czarę przelewa moment kiedy Luke zaczyna się zbliżać do mnie. W mojej głowie jest tylko jedna myśl.

On mnie skrzywdzi.

- Nie.- skrzeczę przez nadmiar łzy- Proszę nie.

- Cichutko maleńka.- dotyka mnie delikatnie- Nie ruszaj się. Spokojnie.

Chłopak coś majstruje przy moich nadgarstkach i już po chwili mogę nimi swobodnie ruszać. Zeskakuje z łóżka jak poparzona. Towarzyszy mi ból głowy, obojczyka i nadgarstków. Chwiejąc się na nogach dopadam drzwi. W desperacki sposób próbuje je otworzyć, lecz są zamknięte. Odwracam się przerażona i widzę dosłownie czarne tęczówki chłopaka. Jego mięśnie są napięte a ciało gotowe do ataku. Czując całkowitą bezradność zsuwam się plecami po ścianie i zwijam się w kulkę szlochając cicho.

- W-wypuść m-mnie.- mówię przez łzy i kołyszę się w geście uspokojenia

Mężczyzna wstaje i już po chwili jestem w jego ciepłych ramionach. Przez utratę krwi i wszechogarniający moje ciało ból jestem bezradna. Nie mam sił aby zacząć się wyrywać. Czuję się jak szmaciana lalka, z którą można zrobić co się chce. Ta bezradność tylko potęguje mój strach. Płaczę w jego koszulkę jak małe dziecko.

- Nie płacz kochanie.- całuje mnie w czoło- Nie chciałem ciebie skrzywdzić. Przepraszam.

- Wypuść mnie.- powtarzam swoją wcześniejszą prośbę

- Nie mogę.

- Dlaczego nie możesz? Dlaczego mnie tu więzisz?

Patrzę na niego oczekują odpowiedzi. Jednak on tylko wzdycha ciężko i zaczyna mnie gdzieś nieść. Jak się później okazało znaleźliśmy się w łazience. Luke posadził mnie na blacie i podszedł do wanny, która zajmowała większą część łazienki. Kiedy on zają się nalewaniem wody ja mogłam podziwiać bogate wnętrze. Cała łazienka jest wyłożona lustrami. No prawie... Podłoga jest zrobiona z marmurowej posadzki. Wanna rozciąga się od lewego kąta do prawego i pośrodku jest zaokrąglona tak, że wychodzi prawie na środek pomieszczenia. Obok wanny stoi kabina prysznicowa. Z mojej prawej strony jest sedes i bidet, a z lewej umywalka. Obserwuję wszystko spod przymkniętych powiek. Jestem strasznie zmęczona chodzi niedawno obudziłam się ze snu. Czuję ciepłe dłonie Luka na swoich udach na co momentalnie się spinam.

- C-co ty r-robisz?- pytam kiedy sięga do tyłu i próbuje odpiąć mi stanik- Nie! Zostaw mnie!- krzyczę i strzepuje jego ręce z mojego ciała

- Przestań zachowywać się jak dziecko.- karci mnie

Znów próbuje mnie dotknąć, lecz ja się wyrywam. Łapie mnie i siłą rozrywam górną część bielizny. Kiedy zaczynam płakać i okładać go moimi i tak już zranionymi pięściami wtedy zaprzestaje swoich ruchów. Osuwam się wyczerpana na zimny marmur i chowam głowę w kolanach.

- Skarbie...

- Nie dotykaj mnie.- podnoszę gwałtownie głowę

Widzę ból w jego oczach, chodzi nie wiem czym jest spowodowany. Luke patrzy w przestrzeń i wychodzi z łazienki by wrócić po chwili z Mirandą. Kobieta podbiega do mnie i przytula mocno. Nie odpycham jej. Mam wrażenie jakby przytulała mnie moja mama, za którą tak bardzo tęsknię. Wtulam się w nią mocniej. Jej zapach sprawia, że po chwili zaczynam się uspokajać.

W pogoni za szczęściemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz