Wpuszczam ich do środka, lecz w pewnym momencie chwieje się i gdyby nie Miranda pewnie bym już leżała na ziemi. Nic nie mówiąc prowadzi mnie do salonu i sadza na kanapie. Lekarz Odkleja delikatnie opatrunek z mojego czoła i wciąga głośno powietrze kiedy dostrzega ranę.
- Trzeba to szyć. Rana jest dość głęboka.- tłumaczy
- Dobrze.- mówię cichutko
Miranda łapie mnie za rękę i pociera ją w geście otuchy. Dostałam znieczulenie i doktor bierze się do roboty. Czuję jak igła wbija się w moją skórę by po chwili przeciągnąć pod nią nici. Zaciskam zęby i czekam aż skończy. Po 15 minutach lekarz nakłada czysty opatrunek i patrzy na mnie znacząco.
- O co chodzi?- pytam nie rozumiejąc jego spojrzenia
- Posłuchaj powinniśmy zrobić tomografię głowy. Możesz mieć uszkodzoną czaszkę.- tłumaczy
- Może pójdziesz z nami?- pyta Miranda- Mamy u nas w domu podziemny szpital.
- Nie ma takiej potrzeby.- wstaję gwałtownie
- Charlotte...
- Powiedziałam nie.- podnoszę głos- Przepraszam.- mówię po chwili- Dziękuję ale chyba powinniście już iść.
Odprowadzam ich do drzwi.
- Dziękuję za pomoc.
- Proszę bardzo.- odpowiada lekarz- Te leki powinny złagodzić ból.- podaje mi pudełko i wychodzi z domu
- Charlotte proszę nie gniewaj się na Luka to dobry chłopak i na pewno nie chciał cię skrzywdzić.
Kobieta przytula mnie delikatnie i również opuszcza mój dom. Zamykam za nią drzwi i oddycham głęboko. Idę do kuchni i nalewam sobie wody do szklanki. Biorę od razu dwie tabletki i zamykam oczy. Miałam nadzieje, że chociaż tutaj będę miała spokój. A tym czasem jest na odwrót. Słyszę jak mój telefon zaczyna grać. Podchodzę do stołu i patrzę na wyświetlacz "Mama". Biorę głęboki oddech i wciskam zielną słuchawkę. Przykładam urządzenie do ucha.
- Cześć mamusi.
- Cześć córeczko. Dlaczego wczoraj nie zadzwoniłaś?
- Byłam zmęczona i tak jakoś wyszło.- odpowiadam zmieszana
- Tak wyszło? Dziecko my z ojcem pawie zawału dostaliśmy.- mówi oskarżycielsko
- Przepraszam...naprawdę byłam zmęczona.
- No dobrze. Ale następnym razem chociaż napisz SMS, żebyśmy tutaj od zmysłów nie odchodzili.
- Przyrzekam.
- No dobra koniec z tymi głupotami. Mów jak ci się tam mieszka.
I co ja mam jej powiedzieć? "A wiesz cudownie. Mam pojebanego sąsiada. Prawie dzisiaj zginęłam na drodze." Ona chyba by oszalała.
- Bardzo fajnie. Mam bardzo miłych sąsiadów.
- Zaaklimatyzowałaś się już?
- Tak.
- Charlotte czy czegoś mi nie mówisz?
Cholera. Ona zawsze wie kiedy coś przed nią ukrywam.
- Nie, po prostu jestem zmęczona. Dopiero wróciłam z biegu.- kłamię
- No dobrze załóżmy, że ci wierzę.- wzdycha- Ja muszę już kończyć bo jedziemy z tatą pomóc dla Chrisa w remoncie mieszkania. Trzymaj się.
- Pozdrów go ode mnie.
- Dobrze. Kochamy cię.
- Ja was też bardzo kocham.
Słyszę pikanie w telefonie co oznacza, że moja rodzicielka się już rozłączyła. Jest dopiero godzina 17:36 a ja jestem już zmęczona. Ślimaczym krokiem ruszam do mojej sypialni. Kiedy tylko moje ciało dotyka satyny mruczę zadowolona i zasypiam w okamgnieniu. Budzi mnie hałas na dole. Podrywam się szybko do góry zaalarmowana głośnym dźwiękiem. Słyszę kroki na schodach. Mimowolnie z moich ust wydobywa się pisk. Schodzę z łóżka i podbiegam do garderoby z zamiarem schowania się tam. Jednak nim zdążę zrobić chodzi jeden krok przez próg, drzwi od sypialni wylatują z zawiasów i lądują na łóżku. W duchu dziękuję Bogu, że jednak z niego zeszłam. Patrzę niepewnie w stronę gdzie powinny znajdować się drzwi. W futrynie stoi Luke.
- Laleczko.- mówi łagodnie
- Nie podchodź do mnie!- krzyczę- Jak tutaj wszedłeś?!
- Wyważyłem drzwi.- odpowiada jakby to była najzwyklejsza rzeczna na świecie
- Wynoś się z mojego domu!- wrzeszczę
- Nie tym tonem skarbie.- jego głos przybiera barwę ostrzegawczą
- Jestem u siebie w domu i będę mówić jak mi się podoba.
Wszystkie mięśnie chłopaka napięły się gwałtownie a ona sam ruszył się z miejsca i zaczął iść w moim kierunku.
- Nie!
Chciałam uciec w głąb garderoby lecz jego silne ręce mi to uniemożliwiły. Zaczęłam się rzucać aby tylko się uwolnić.
- Nie wierzgaj się kochanie.
- Zostaw mnie!
Nagle Luke obraca mnie twarzą do siebie i przyszpila mnie do ściany. Nagi mi unieruchamia swoimi pewnie bojąc się o swoje genitalia. Ręce zaś umieszcza nad moją głową.
- Uspokój się.- prosi
- Nie ma mowy. Masz się wynieść z mojego domu i więcej się tu nie pokazywać.- syczę w jego stronę
- Więcej się już tu nie pokaże i ty również.
Jego usta lądują na mojej szczęce i zaczyna nimi sunąć w stronę szyi.
- Zostaw mnie do cholery. Nie rozumiesz, że nie chcę się z tobą zadawać?- pytam go jak ostatniego debila
Luke zaczyna warczeć jak zwierzę. Trzęsie się jak opętany. Widzę każdą jego wystającą żyłę.
- Jesteś moja! Masz byś przy mnie! Nie obchodzi mnie czy ci się to podoba czy nie!
Tym razem w agresywny sposób przysysa się do miejsca tuż nad obojczykiem. Liże swój cel a ja ze wszystkich sił próbuję nie zajęczeć. Czułą chwilę przerywa przerażający ból. Spoglądam w miejsce, od którego wszystko się zaczyna i widzę przyssanego do niego Luka. On mnie gryzie! Krzyczę i wyrywam się na wszystkie strony. Mam wrażenie, jakby 30 noży wbijało się w moje ciało. Czuję jak moje powieki powoli opadają ze zmęczenia i utraty krwi, a ja staję się senna. Nie mam już sił stać na własnych nogach więc puszczam się i lecę w dół. Nie czuję drewnianej posadzki a czyjeś silne ręce. Próbuje otworzyć oczy ale na marne. Postanawiam, że nie ma sensu walczyć. Więc zapadam w głęboki sen.
CZYTASZ
W pogoni za szczęściem
WerewolfCharlotte po przykrych przeżyciach postanawia wyjechać ze swojego rodzinnego miasta. Wyrusza do Nowego Jorku aby zacząć życie od nowa. Aby pozbyć się demonów przeszłość. Czy aby na pewno zazna spokój a może będzie odwrotnie? Czy uda jej się pokonać...