- Charlotte pomogę ci się teraz wykąpać, dobrze?
Nie wiem co jest tego przyczyną, ale czuję, że mogę jej ufać. Miranda pomaga mi wstać i patrzy znacząco na Luka.
- Luki zostaw nas same.
- Nie ma mowy. Nie zostawię jej.
- Synku obiecuję, że nie ukradnę ci twojej partnerki.- śmieje się żartobliwie
Co takiego? Jakiej partnerki?
- Mamo...
- Lukas wyjdź i zamknij drzwi.
Chłopak wzdycha ciężko ale wykonuje polecenie matki. Kiedy zostajemy same kobieta spogląda na mnie zatroskanym wzrokiem.
- Chodź pomogę ci się wykąpać a potem opatrzymy twoje rany.
Mimo dużego skrępowania zdaję sobie sprawę, że nie dam rady sama tego zrobić. Więc korzystam z jej pomocy. Wchodzę do ciepłej wody i czuję jak moje mięśnie zaczynają się rozluźniać. Miranda bierze gąbkę do rąk, nalewa na nią płyn do kąpieli i zaczyna delikatnie mnie nią myć. Kiedy kończy zabiera się za moje włosy. Płucze je i nalewa sobie na dłonie szampon do włosów. Wmasowuje kosmetyk w moją głowę a ja aż mruczę z zadowolenia. Kiedy kończy zmywa pianę i podnosi ręcznik z póki abym się nim owinęła. Wychodzę z zimnej już wody i otulam się puszystym materiałem. Kobieta patrzy na mnie przez chwilę jakby nad czymś się zastanawiała.
- Wszystko w porządku?- pyta i w miedzę czasie sięga po drugi ręcznik, którym wyciera moje włosy
- Nic nie jest w porządku.- mówię zrezygnowana- Proszę pomóż mi się stąd wydostać.
- Posłuchaj Lotti. Przyjdzie taki czas, że zrozumiesz dlaczego tu jesteś. Powiem ci nawet coś więcej. Pokochasz życie tutaj.- wzdycha głęboko- Wiem, że to wszystko jest dla ciebie nowe, że boisz się ale to minie.
- Chyba Panią źle zrozumiałam.- patrzę na nią jak na totalną wariatkę- Pani syn mnie porwał, przetrzymuje mnie w tym domu wbrew mojej woli co się już zalicza jako przestępstwo. I ja mam być spokojna.
Miranda patrzy na mnie z szokiem wymalowanym na twarzy. Chyba przesadziłam. Podnosi rękę i jestem pewna, że chce mnie uderzyć. Zaciskam mocno oczy i czekam na cios. Kiedy jednak nie nadchodzi otwieram oczy zaskoczona. Kobieta patrzy na mnie wielkimi oczami.
- Myślałaś, że cię uderzę?- pyta z udręką w głosie
- Ja...ja...
Nie mogłam nic powiedzieć. Zbyt wiele osób mnie skrzywdziło. I naprawdę myślałam, że mnie spoliczkuje. Miranda porywa mnie w ramiona czym bardzo mnie zaskakuje.
- Nie skrzywdzę cię Lotti.- odsuwa się nieznacznie i głaszcze mój policzek- Nie obawiaj się mnie.
- Przepraszam.- szepcze- Ja po prostu boję się.
- Nie mówmy już o tym.- spogląda na moje nadgarstki- Trzeba to opatrzyć.
Siadam na blacie i czekam aż kobieta zajmie się moimi zranieniami. Bierze do ręki środek antybakteryjny i polewa go na obie ręce. Syczę cicho przez piekącą substancję. Matka Luka szuka czegoś w apteczce i po chwili wyciąga opatrunek jednorazowy. Starannie nakłada jeden i drugi.
- Gotowe.- mówi i uśmiecha się do mnie łagodnie- Gdybyś czegoś potrzebowała to poprosi Luka aby mnie powiadomił.
- Zostawiasz mnie?- w przypływie paniki łapie ją za rękę
- Tak kochanie, ale niedługo znów przyjdę.
Nim zdążę zaprotestować kobieta znika z pola mojego widzenia. Czy moje życie nie może być normalne? Czy nie mogę żyć szczęśliwe? Patrzę tępo w swoje odbicie. Po moim policzku spływa łza bezradność. Muszę być silna. Ucieknę stąd. Dam radę. Moje rozmyślenia przerywa czyjaś dłoni wędrująca wzdłuż moich pleców. Odwracam się gwałtownie w stronę intruza. Luke patrzy na mnie ciepłym wzrokiem. Jego zielone oczy iskrzą się na wszystkie strony.
- Proszę.- podaje mi wielką koszulkę, i koronkowe majtki- Ubierz się w to.
Postanawiam, że aby mój plan wypalił muszę minimalnie zacząć się go słychać i udawać miłą.
- Możesz wyjść?- pytam nieśmiało
- Nie ma takiej potrzeby. To ciało i tak jest już moje.
Przechodzi przeze mnie dreszcz obrzydzenia. Ktoś już kiedyś mi to powiedział. I wcale tej osoby dobrze nie wspominam.
- Proszę.- nalegam
- Masz 2 minuty.
Kiwam głową na zgodę i czekam aż wyjdzie. W trybie expresowym ubieram się i niepewnie wychodzę z łazienki.
- Cudownie wyglądasz w mojej koszulce.- komentuje- Chodź tutaj.
Pokazuje na tacę czekającą na łóżku. Pochodzę i siadam na krawędzi mebla. Patrzę podejrzliwie to na jedzenie to na chłopaka.
- Nie martw się, nie otrułem tego.
Na dowód swoich słów bierze do ręki jednego tosta i wgryza się w niego. Kiedy dostrzegam, że nic mu nie jest. Biorę drugi kawałek i pochłaniam go ze smakiem.
- Zjedz jeszcze.
- Nie chcę.
- Lotti...
- Nie jestem już głodna.- tłumaczę
- No dobrze dzisiaj ci odpuszczę.- wyciąga z kieszeni pudełko z lekami i podaje mi je- To ci pomoże zmniejszyć ból głowy.
- Dziękuję.- uśmiecham się do niego sztucznie- Mogę cię o coś spytać?
- Oczywiście.
No to czas zadać najważniejsze pytanie?
- Dlaczego mnie ugryzłeś?
CZYTASZ
W pogoni za szczęściem
WerewolfCharlotte po przykrych przeżyciach postanawia wyjechać ze swojego rodzinnego miasta. Wyrusza do Nowego Jorku aby zacząć życie od nowa. Aby pozbyć się demonów przeszłość. Czy aby na pewno zazna spokój a może będzie odwrotnie? Czy uda jej się pokonać...