Rozdział.16.

14K 831 32
                                    

         

         Charlotte

Nie możecie sobie nawet wyobrazić mojego zdziwienia kiedy zamiast zwierzęcia napotykam szafirowe tęczówki czarnowłosego. Jego wzrok jest lodowaty kiedy patrzy na moją osobę. Moją twarz pokrywają świeże łzy. Nie potrafię ich powstrzymać i tak szczerze to nawet nie próbuje. Życie już mnie wystarczająco skrzywdziło. Złamało mnie od środka. Jeżeli Luka mnie teraz zgwałci czy nawet zabije nie zrobi mi to różnicy. Mam dosyć. Nie chcę tego ciągnąć dłużej. Chcę umrzeć i nareszcie mieć święty spokój. Chłopaka skanuje dokładnie moje ciało zatrzymując się na mojej nodze. Jego tęczówki ciemnieją a z gardła wydobywa się zwierzęcy warkot. Piszczę i zakrywam twarz dłońmi trzęsąc się jak ośka na wietrze. Po chwili czuję jak jego ramiona oplatają moje ciało niczym winorośl.

- Cichutko maleńka.- szepcze w moje włosy- Wszystko będzie dobrze.

Całuje mnie w czoło i podnosi na rękach. Niestety kiedy tylko moja noga odrywa się od ziemi krzyczę z bólu. Czuję jak moja kość niebezpiecznie się cofa.

- Perełko wytrzymaj.

Lukas rzuca się biegiem w kierunku, z którego tu dotarłam. Moja kostka pali żywym ogniem. Mam wrażenie jakby ktoś wbił mi tam nóż, a teraz kręci nim w środku. Wbijam mocno palce w szyję Luka, dając mu sygnał, że mnie boli. On widząc w jakim stanie jestem przyśpiesza. Dziwne. Biegłam ponad godzinę, a on wrócił do swojego domu w niespełna 10 minut. Wbiega po schodach i przechodzi przez dziurę po drzwiach balkonowych.

- Gdzie jest Vincent?!- wydziera się na cały dom

- Co się stało Luki?- do pomieszczenia wchodzi Miranda i dziewczyna wyglądająca jak jej młodsza kopia- O mój Boże.- zakrywa dłonią usta

- Gdzie on jest?- Luka zaczyna się denerwować

- Na dole, w swoim gabinecie.- odpowiada nieznajoma

- Dzięki Margaret.

Luka rusza ze mną na rękach w dół budynku. Otwiera drzwi z rozmachem nawet nie pukając.

- Luka.- lekarz wydaje się niewzruszony jego zachowaniem- Co jej się stało?- pyta kiedy dostrzega moją kostkę

- Ja...ja...- staram się coś powiedzieć, lecz słowa więzną mi w gardle

Doktor widząc to pokazuje ruchem ręki łóżko szpitalne. Kiedy zostaje położona a moja noga znów zmienia swój kąt krzyczę i nieświadomie łapię Luka za rękę. Lekarz wstrzykuje mi coś w ramię i zaczyna mnie przywiązywać do łóżka.

- Co ty wyprawiasz?!- krzyczy na niego chłopak

- Charlotte ma złamanie otwarte. Obawiam się, że mogły zostać uszkodzone ścięgna.- tłumaczy- Trzeba działać. Natychmiast.

- A znieczulenie?

- Dostała je w zastrzyku, lecz zanim zacznie działać minie trochę czasu a ja nie mogę czekać, inaczej wykrwawi się na tym stole.

- Dobrze.

- Nie!- krzyczę- Nie!

- Spokojnie kruszynko będę przy tobie.- Luka całuje mnie w czoło i łapie za dłoni

Mówiłam, że wcześniej czułam ból? Cofam to. W porównaniu z tym co czuję teraz wtedy to był raj. Lekarz wstawia z powrotem kość na swoje miejsce a ja czuję jak każda moja żyła pęka pod naporem rąk doktora. Krzyczę i płaczę, chodzi to na marne. Lukas szepcze mi uspokajające słowa, lecz mam to teraz za przeproszeniem gdzieś. Chcę aby to się skończyło. Abym nareszcie przestała cierpieć. Nagle moje oczy zaczynają być dziwnie ociężałe. Coraz gorzej mi się oddycha. Zupełnie jakbym wpadła do wody i nie mogła się wydostać.

- Cholera!

Słyszę tylko przekleństwo lekarza i zapadam w sen, w którym nie czuje bólu ani strachu.

W pogoni za szczęściemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz