VIII

692 57 10
                                    

Droga do Nowego Yorku minęła w atmosferze przekomarzania i docinek. Sorciere nie chcąc mieć kłopotów dotyczących osoby, która ją przetransportowała wysiadła na obrzeżach miasta i poczłapała na autobus miejski. Minusem dużego miasta jest wszechobecny monitoring oraz tłumy ludzi. Nie koniecznie widziało jej się by ktoś odkrył jej niezwykłe umiejętności. Czekając na przystanku zauważyła kolejny samochód, choć nie tak extrawagancki, który dziś się koło niej zatrzymał. Już chciała opieprzyć Loki'ego za tą nieostrożność i kradzież kolejnego samochodu, jednak okazało się, że za kółkiem siedział John. Zaproponował jej podwózkę. Ona natychmiast się zgodziła, nie chcąc czekać pół godziny na następny autobus do centrum. W samochodzie leciała jakaś muzyka, przypominająca odgłosy godowe wieloryba. John ze zdziwieniem wypisanym na twarzy podwiózł ją pod Starktower, gdzie prawie od razu Sorciere została dostrzona przez Steve'a. Pocałowała Johna w podzięce w policzek, co spowodowało czerwień jego twarzy. Zaśmiała się z tego fantu w duszy, po czym wysiadła z samochodu podchodząc do Rogersa, od razu się z nim witając. Kiedy wspólnie szli w stronę windy Steve napomknął coś o imprezie, która ją ominęła. Zapytał też o to czy będzie za tydzień jednak Quiche niestety wiedziała, że jej ciotka ma imieniny, a mama nie da jaj spokoju, jeśli nie pójdzie.

- Niestety, za tydzień przymusowo muszę przyjechać. Imieniny ciotki.

- Rozumiem. A dasz się zaprosić za dwa tygodnie?

- Nie mówię nie. - powiedziała gdy wchodzili do windy.

- Stark mówił, że strasznie przynudzam...

- Tak?

-Gdy zaproponował drinka stwierdziłem że nie ma okazji do picia.

- A musi taka być?

- Też o to zapytał! Pytał też czy z nim zatańczę.- mruknął robiąc dziwną minę

- I co? Tańczyliście do techno czy discopolo? - zapytała z uśmieszkiem

- Przecież z nim nie tańczyłem.

- To rzeczywiście jesteś drętwy. - zaśmiała się gdy winda wjechała na jej piętro - Oczywiście żartuję. Do zobaczenia Steve!

- Do zobaczenia. - odpowiedział jeszcze nim drzwi windy się zamknęły. Poszła do pokoju w którym do tej pory mieszkała. Zadzwoniła jeszcze do recepcji w apartamentowcu i upewniła się czy wszystko już w porządku. W jej nowym pokoju miała już czekać współlokatorka. Sorciere miała cichą nadzieje na jakąś introwertyczkę, która nie będzie jej zawracać głowy. Spakowała wszystkie rzeczy i postanowiła, że zamiast dźwigać wszystkiego na raz, przejdzie się z dwa razy, w końcu oba budynki były stosunkowo blisko siebie. Kiedy otworzyła drzwi dzierżąc plecak niemal wpadła na Tony'ego który przymierzał się do pukania do drzwi jej dotychczasowego pokoju

- Wyprowadzasz się już? - zapytał widząc spakowane walizki

- Tak, osuszono już piętra... Więc mogę się już tam wprowadzić.

- Na pewno? Jeśli chcesz, możesz mieszkać tutaj. - powiedział pewnie. - Chyba że już po tygodniu masz dosyć Stevea i nas... - mruknął półżartem.

- Jesteście świetni, po prostu nie chce się narzucać.

- Jak uważasz. Odwiedź nas czasem. Jak będziesz czegoś potrzebować to wiesz gdzie mnie szukać. Jarvis zostawi Cię w systemie.

- Dziękuję. - odpowiedziała z uśmiechem.

- Jutro chyba zobaczymy się u Ciebie w szkole. Mam o 9 wykład z... Coś tam o technologii informacyjnej. Ostatnio ciągle chcą bym coś przedstawił.

Tajemnice ||Marvel ||L.L.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz