XLI

355 42 1
                                    

Wszystko trwało chwilę. Rogers przed chwilą spadał w dół z zawrotną prędkością, a teraz leżał na podłodze w otoczeniu dogasających złotych iskier. Wszyscy milczeli. To był cud - pomyślał Steve.
Tony wzleciał do góry i wylądował na piętrze.

- Co jest?! Glut... W sensie Barry - poprawił się - Rozplaszczył się już na ulicy. Nie zdążyłem złapać Steve'a kiedy zniknął. Nie mam pojęcia gdzie... - przerwał kiedy zobaczył podnoszącego się na łokcie Kapitana.

- Jestem. Żyje. Wyprzedzając pytanie: nie mam pojęcia co się stało. To musiał być cud. - powiedział z przekonaniem.

- Nie ma czegoś takiego jak cud. Istnieje jakieś logiczne wyjaśnienie. - skwitował Stark.

- Jakie? - uniósł brew Barton.

- Nie wiem. Jeszcze. Ale się dowiem. - stwierdził miliarder.

- Gdzie Bruce? - zapytała Natasha rozglądając się wokół. Łucznik spojrzał w głąb dziury w podłodze

- Groszek w ciąż na dole?- zapytał miliarder

- Banner jest na dole. Podnosi się, czyli żyje. - stwierdził Clint - Zajmijmy się lepiej Stevem. Możesz wstać ?

- Tak. O dziwo nie mam nic złamanego.- powiedział Kapitan i z pomocą wyciągniętej ręki łucznika stanął na nogi. - Bardziej, jestem w szoku. Myślałem, że to już koniec. Tony nie zdążyłby mnie złapać. Przygnieciony przez Barrego spadałem w zawrotnym tempie.

- Co się stało? Co wiedziałeś? - spytała Natasha.

- Nic. W jednej chwili modliłem się w myślach i spodziewałem się śmierci, a w drugiej byłem tu z Wami. To był cud.

- Żaden cud.- mruknął miliarder

- A co takiego.

- Powiedziałem że się dowiem. - powiedział wychodząc ze zbroi. - Teraz wybaczcie ale idę wziąć prysznic. - rzucił miliarder wychodząc ze zdemolowanego pomieszczenia. Nie kupował tej wersji z "cudem". Zawsze, ale to zawsze jest logiczne wyjaśnienie. Tylko nie wszyscy ludzie są na tyle inteligentni by to dostrzec. Nie żeby Tony jakoś umniejszał swojej drużynie jeśli chodzi o inteligencje, ale w porównaniu z jego geniuszem byli... Przeciętni. Tylko Banner'a uważał za prawie mu dorównującego. Prawie.

Po szybkim i gorącym prysznicu od razu poszedł do swojej pracowni, zgarniając przy okazji szklankę i butelkę jakiegoś ginu. Najpierw zlecił szukanie rozwiązania Jarvisowi. Jednak gdy ten nie znalazł " nieproszonych gości", Stark wziął sprawy w swoje ręce. Przejrzał zdjęcia satelitarne, relacje stacji telewizyjnych a na końcu postanowił odtworzyć nagrania. Udało mu się zebrać tylko trzy ujęcia: jedno na zewnątrz budynku, drugie ze zbroi, a kolejne w wewnątrz z pokoju "demolki", jak go teraz przechrzcił miliarder.

- Jarvis. Zarejestrowałeś te dziwne iskry? - zapytał oglądając drugi z filmów.

- Nagłe wybuchy energii z niezidentyfikowanego źródła Sir. Pojawiły się zarówno przy zniknięciu jak i przy pojawieniu się Pana Rogersa.

- I nie powiedziałeś mi o tym wcześniej?

- Miałem szukać intruzów Sir.

- Szukaj dalej jakichś nieprawidłowości. - powiedział Stark zaczynając oglądać ostatnie nagranie.

Śledził wzrokiem monstrum pędzące na Kapitana, a potem ich razem znikających za szybą. Zobaczył siebie, jak po chwili nurkuje za nimi, tylko po to by chwilę później wrócić z niczym.

- Coś musi tu być. - powiedział kiedy zauważył jeden niepasujący szczegół

Postać w tym samym rogu pomieszczenia w którym pojawił się Kapitan. Widoczna tylko kilka sekund. Przez uszkodzone oświetlenie nie był w stanie zobaczyć więcej. Zmróżył oczy, jednak niewiele to dało.

Tajemnice ||Marvel ||L.L.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz