Wszystko trwało chwilę. Rogers przed chwilą spadał w dół z zawrotną prędkością, a teraz leżał na podłodze w otoczeniu dogasających złotych iskier. Wszyscy milczeli. To był cud - pomyślał Steve.
Tony wzleciał do góry i wylądował na piętrze.- Co jest?! Glut... W sensie Barry - poprawił się - Rozplaszczył się już na ulicy. Nie zdążyłem złapać Steve'a kiedy zniknął. Nie mam pojęcia gdzie... - przerwał kiedy zobaczył podnoszącego się na łokcie Kapitana.
- Jestem. Żyje. Wyprzedzając pytanie: nie mam pojęcia co się stało. To musiał być cud. - powiedział z przekonaniem.
- Nie ma czegoś takiego jak cud. Istnieje jakieś logiczne wyjaśnienie. - skwitował Stark.
- Jakie? - uniósł brew Barton.
- Nie wiem. Jeszcze. Ale się dowiem. - stwierdził miliarder.
- Gdzie Bruce? - zapytała Natasha rozglądając się wokół. Łucznik spojrzał w głąb dziury w podłodze
- Groszek w ciąż na dole?- zapytał miliarder
- Banner jest na dole. Podnosi się, czyli żyje. - stwierdził Clint - Zajmijmy się lepiej Stevem. Możesz wstać ?
- Tak. O dziwo nie mam nic złamanego.- powiedział Kapitan i z pomocą wyciągniętej ręki łucznika stanął na nogi. - Bardziej, jestem w szoku. Myślałem, że to już koniec. Tony nie zdążyłby mnie złapać. Przygnieciony przez Barrego spadałem w zawrotnym tempie.
- Co się stało? Co wiedziałeś? - spytała Natasha.
- Nic. W jednej chwili modliłem się w myślach i spodziewałem się śmierci, a w drugiej byłem tu z Wami. To był cud.
- Żaden cud.- mruknął miliarder
- A co takiego.
- Powiedziałem że się dowiem. - powiedział wychodząc ze zbroi. - Teraz wybaczcie ale idę wziąć prysznic. - rzucił miliarder wychodząc ze zdemolowanego pomieszczenia. Nie kupował tej wersji z "cudem". Zawsze, ale to zawsze jest logiczne wyjaśnienie. Tylko nie wszyscy ludzie są na tyle inteligentni by to dostrzec. Nie żeby Tony jakoś umniejszał swojej drużynie jeśli chodzi o inteligencje, ale w porównaniu z jego geniuszem byli... Przeciętni. Tylko Banner'a uważał za prawie mu dorównującego. Prawie.
Po szybkim i gorącym prysznicu od razu poszedł do swojej pracowni, zgarniając przy okazji szklankę i butelkę jakiegoś ginu. Najpierw zlecił szukanie rozwiązania Jarvisowi. Jednak gdy ten nie znalazł " nieproszonych gości", Stark wziął sprawy w swoje ręce. Przejrzał zdjęcia satelitarne, relacje stacji telewizyjnych a na końcu postanowił odtworzyć nagrania. Udało mu się zebrać tylko trzy ujęcia: jedno na zewnątrz budynku, drugie ze zbroi, a kolejne w wewnątrz z pokoju "demolki", jak go teraz przechrzcił miliarder.
- Jarvis. Zarejestrowałeś te dziwne iskry? - zapytał oglądając drugi z filmów.
- Nagłe wybuchy energii z niezidentyfikowanego źródła Sir. Pojawiły się zarówno przy zniknięciu jak i przy pojawieniu się Pana Rogersa.
- I nie powiedziałeś mi o tym wcześniej?
- Miałem szukać intruzów Sir.
- Szukaj dalej jakichś nieprawidłowości. - powiedział Stark zaczynając oglądać ostatnie nagranie.
Śledził wzrokiem monstrum pędzące na Kapitana, a potem ich razem znikających za szybą. Zobaczył siebie, jak po chwili nurkuje za nimi, tylko po to by chwilę później wrócić z niczym.
- Coś musi tu być. - powiedział kiedy zauważył jeden niepasujący szczegół
Postać w tym samym rogu pomieszczenia w którym pojawił się Kapitan. Widoczna tylko kilka sekund. Przez uszkodzone oświetlenie nie był w stanie zobaczyć więcej. Zmróżył oczy, jednak niewiele to dało.
CZYTASZ
Tajemnice ||Marvel ||L.L.
FanfictionKażdy z nas ma jakieś tajemnice... Szkoda tylko, że czasami mogą mieć one poważne konsekwencje, nie tylko dla nas, ale dla naszych bliskich. Jak trudno odkrywa się zatajoną prawdę, przekona się Sorciere Quiche. Życie nie raz zaskakuje. Ludzie, kt...