To będzie z korzyścią dla obu światów... - utwierdzał się w przekonaniu.
- Skoro już się wyspałaś to może zechcesz być przydatna i nam pomożesz? - odezwał się wytrącając dziewczynę ze skupienia. Płomień tańczący jeszcze przed chwilą na jej dłoni zniknął.
- Możecie mi telewizję zamontować.
- Liczymy na Twoją współpracę.
- Przeliczycie sie. Nie macie karty przetargowej. Nie mam do czego wracać.
- Możemy Cię uniewinnić.
- A co to da? Natasha przy pierwszej lepszej okazji rozszarpie mnie na strzępy. Rozgłosiliście w mediach jako bym była uciekinierką, więc nie mam przyjaciół ani życia w mieście. A tu w sumie macie nienajgorzej. Tylko z jedzeniem gorzej, bo nie jadłam od... pięciu godzin zanim tu trafiłam. I w sumie telewizją też bym nie pogardziła.
- Dajcie jej coś do jedzenia - rzucił jednooki, po czym podszedł do pulpitu znajdującego koło celi - A my pójdziemy na spacer. Rozemocjonowałaś swoją matkę wiesz?
- Nie interesuje mnie to.
- Wiesz czemu do nas wstąpiła?
- Nie i nie interesuje mnie to.
- Dla Ciebie. Chciała byś mogła iść na takie studia jakie chcesz. Zrobiła to dla Ciebie
- Nie prosiłam o to. Mogła przecież znaleźć normalną pracę
- A ty normalnych znajomych. - skwitował
- Powiedział to gościu w skórzanym płaszczu i przepaską na oku, mieszkający kilka kilometrów nad ziemią, otoczony bandą ludzi w czarnych kostiumach z wróblem jako godłem.
- Wracając do tematu twojej matki
- Już powiedziałam jej wszystko... No prawie, ale wystarczająco. - powiedziała, kiedy cela się otworzyła.
- Chodź.
- Mnie tu wygodnie.
- Twoja mama stwierdziła, że się zmieniłaś odkąd..
- No ja też myślałam, że jest inna. - przerwała mu - A tu proszę! Tajna agentka, a na dodatek... - zacisnęła usta w wąską linię - Szkoda w ogóle gadać.
- Chodź, coś Ci pokaże.
- Możesz mnie od razu wyrzucić za burtę Dyrektorku.
- Gdybym chciał Cię zabić, to już byś nie żyła. Teraz chodź. - podszedł, a Sorciere z westchnięciem podniosła się z ławki.
- Mam nadzieję, że dajecie coś dobrego na stołówce - stwierdziła wychodząc z celi. Wciąż miała skute ręce. Wyprowadził ją z pomieszczenia z celą i o dziwo w towarzystwie jedynie jednego strażnika prowadził Quiche w jakąś stronę.
- Mówisz, że nami gardzisz tak?
- Gardzę tym śmieciem który miał mnie niby przesłuchiwać. To na pewno, a co do reszty... Zastanowię się. Chociaż i tak nie dażę was sympatią.
- To i tak nie najgorzej. Wiesz co robi nasza organizacja? - drążył dalej.
- No właśnie odczuwam na własnej skórze - powiedziała unosząc do góry kajdany.
- To tylko kwestia bezpieczeństwa.
- Sądząc po ogniu w mojej celi niezbyt skuteczne. - stwierdziła na co Fury ściągnął brwi.
- Tylko w przypadku niebezpieczeństwa stosujemy takie metody. Ty uciekałaś, więc było to konieczne.
- Człowieku, ja wam dałam się aresztować! Do końca swojej kadencji ganiałbyś mnie po świecie.
CZYTASZ
Tajemnice ||Marvel ||L.L.
FanficKażdy z nas ma jakieś tajemnice... Szkoda tylko, że czasami mogą mieć one poważne konsekwencje, nie tylko dla nas, ale dla naszych bliskich. Jak trudno odkrywa się zatajoną prawdę, przekona się Sorciere Quiche. Życie nie raz zaskakuje. Ludzie, kt...