LIII

414 43 16
                                    

Sorciere była w Asgardzie od pół roku. Wbrew sobie musiała przyznać, że zaczynalo jej się tu trochę podobać. Nie ukrywała, że początkowo siedzenie na dworze asgardzkim, a tym bardziej w zamku Forsetiego, okropnie ją nudzilo, a co ważniejsze mierzilo.
W nocy budziła się z koszmaru zroszona potem i rozglądała po zimnej i putej komnacie czując pustkę i strach zwiazany z minionym snem. Odkąd przybycia do Asgardzu noc w noc śniła ten sam sen. Sen o pożarze. Ten sam co w latającej siedzibie Tarczy.

Przez ten czas spodobało jej się rozstrzyganie spraw. Nie chodziło tu o pomoc ojcu, a o poczucie władzy.
Niejednokrotnie werdykt, a zarazem życie innych zależało właśnie od niej.
To właśnie będąc tu, na drugim tronie w komnacie sędziowskiej, zrozumiała dlaczego Loki tak pragnął władzy. Była na wyciągnięcie ręki, ale jednak nie całkiem uchwytna.

Sorciere dosyć szybko zyskała popularność i poparcie zarówno przez wzgląd na ojca, jak i na to, że przyjaźniła się z samym dziedzicem tronu.
Plotki o jej wielkim przytulasie z gromowładnym szybko opanowały Asgard, a przy następnej wizycie Sorciere w mieście, ludzie oglądali się za nią i pozdrawiali.
W równie zastraszającym tempie miasto obiegły informacje o nadzwyczajnych, nawet jak na Asgard, umiejętnościach Quiche. Już w pierwszym tygodniu jej pobytu zapraszano ją na biesiady. Początkowo poszła z ciekawości. Później była na nich z grzeczności i wzgląd na przyjaciela. Thor nalegał by choć przyszła się pokazać, a Sorciere nie miała serca mu odmówić. Czuła się winna temu, że jeszcze na ziemi zraniła zarówno jego jak resztę drużyny. Była jednak pewna, że gdyby znów miała wybór, postąpiłaby tak samo.
Sorciere niestety niezbyt dobrze się bawiła na biesiadach. Każdy obecny pił i rozmawiał ze znajomymi podczas gdy jej jedyny, poza ojcem, znajomy zawsze był zajęty.  Quiche wymykała się, gdy towarzystwo już się spiło, po czym spędzała wieczór, a czasem nawet całą noc na samotnych spacerach prowincjami Asgardu.

Na co dzień dzielnie znosiła towarzystwo zarówno ojca jak i Odyna, który polubił wdawanie się z nią w pogawędki. Król zagadywał ją, wypytywał a nawet pytał o zdanie na różne tematy. Zauważyła też, że często rozważał jej sugestie, które mimochodem wypuściła z ust. Nie ukrywała, że nie przepadała za Odynem. Za każdym razem, gdy go widziała, przypominały jej się wspomnienia ujrzane w pamięci Lokiego.  Zachowywała się przyzwoicie, jednak nigdy nie obdarzyła go choć cieniem uśmiechu.
Podejrzewała, że Odyn wybiera jej towarzystwo albo z uwagi na jej umiejętności, albo z obawy przed jakimś zamachem. Pod czas spotkań z nim wyrażała własne zdanie, a Odyn o dziwo był jej przychylny. Mimo, że niejednokrotnie skrytykowała jego decyzję wydawał się darzyć ją swojego rodzaju zaufaniem, a co więcej, wysłał ją też raz z delegacją do Norn, którym przekazała jakiś list. Sorciere nie interesowała się jego treścią, a do Norn nawet nie odezwała się słowem. Słusznie lub nie, obwiniała je za swoją stratę. Przed tym jej nie ostrzegły. Wiedziały co się stanie jednak nie pisnęły słówkiem, nie dały jej nawet spróbować zrobić inaczej. Sorciere zdawała sobie sprawę, że nie dałaby rady cofnąć czasu o tyle by uratować Lokiego. Nawet jeśli spróbowałaby zaraz po przebudzeniu w Asgardzie, to by go uratować potrzebowałaby cofnąć się dalej niż sekundy przed strąceniem samolotu. Być może musiałaby się cofnąć do samego początku. Jednak nawet gdyby potrafiła, to nie byłaby w stanie określić, czy jej inna decyzja - wydanie go Avengersom pierwszego dnia,zmieniłaby koniec jego historii. Być może nawet zrzuciłaby na niego coś wiele gorszego niż śmierć. Doskonale wiedziała, że wolałby umrzeć niż ponownie zostać zamknięty w czeluściach Asgardzkich lochów.

Quiche spędziła na dworze Odyna bardzo dużo czasu. Spacerowała po ogrodach, które wyglądały zupełnie tak samo jak to przedstawiały wspomnienia Lokiego, które notorycznie odtwarzała w głowie. Jedyną różnicą było to, że biegnący Thor był dorosły. Jego nieczęste wizyty na dworze jego ojca sprawiały, że choć przez chwilę jeden z kącików ust Quiche nieznacznie unosił się do góry. 

Tajemnice ||Marvel ||L.L.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz