Przed nimi rozciągał się piękny krajobraz. Ziemia po której stąpali przypominała ciasną plątaninę korzeni pokrytych mchem, a kawałek dalej widać było ogromne lazurowe jezioro, przy którego brzegu stała drewniana chatka.
- Dalej nie idę.- oznajmił Loki.
- Co? - uniosła brew.
- Tylko ty możesz tam wejść. - powiedział na co dziewczyna w milczeniu kiwnęła głową.
Quiche ruszyła w kierunku chaty z mieszanymi uczuciami. Czy na pewno chcę się dowiedzieć prawdy? A co jeśli ta prawda okaże się straszna? Może lepiej pozostać w błogiej niewiedzy z złudną nadzieją na normalne życie? Ale z drugiej strony zaszła już tak daleko. Jednak wciąż może zawrócić, prawda? Nie, skoro dotarła aż tu. Opuściła świat który znała tylko po to by tu trafić. Teraz nie mogła już zrezygnować. Zapukała do drzwi. Gdy usłyszała zaproszenie wydane kobiecym głosem przekroczyła próg.
- Witaj Córo Forsetiego! - Przywitała ją jedna z Norn, wyglądająca jak staruszka. Kobieta ubrana w długie szaty zbliżała się do dziewczyny przez jednoizbową chatę.
To było łatwiejsze niż mogła przypuszczać. Sorciere tylko weszła, a już dowiedziała się tego po co tu głównie przyszła. Norną, która powitała Quiche, była Urdhr, znana jako los. Widziała ona przeszłość. Jej młodsze siostry: dobroczynna Werdhandi (teraźniejszość) oraz okryta mrocznym płaszczem Skuld (przyszłość), przysłuchiwały się słowom najstarszej i nie odzywając się, przędły złotą nić.
- Dzieńdobry... ? - powiedziała niepewnie, rozglądając się w okół. Chciała już powiedzieć po co przybyła jednak norna ubiegła ją.
- Dostaniesz odpowiedzi na swoje pytania Asynjo. Wystarczy że zadasz odpowiednie pytania.
- Asynjo? - zapytała dziewczyna.
- No, tak. Ty nie wiesz zupełnie nic o swoim pochodzeniu. - zaśmiała się staruszka jak by przypomniała sobie o tym fakcie, po czym mlasnęła. - Czekam na pytania.
- Nazwałaś mnie córką Forsetiego, tak? Kto to? - zaczęła Sorciere
- Forseti to wnuk Odyna. Został osierocony po śmierci twego dziada- Baldura. - zaczęła Norna. - Herbatki?
- Nie, dziękuje. - Odpowiedziała zmieszana Quiche.
- Ja sobie zrobię. - stwierdziła, po czym położyła gliniany czajnik na palenisku. - Wracając do tematu... Baldur, syn Odyna, reprezentujący dobro, szczęście i takie tam, był bardzo lubiany w Asgardzie. Miał on ślepego brata... - Zaczęła rozwijać temat, przypominając Sorciere typową staruszkę - Hödur także był lubiany, jednak trzymał się na uboczu. Pewnego dnia jego matka, Frigg... Właściwie to pewnej nocy, nie dnia - poprawiła się - Miała sen, w którym bogini śmierci - Hel, odprowadza go do swego królestwa. Frigg rozkazała wszystkim stworzeniom, na niebie i ziemi, by złożyły świętą przysięgę, że niczego Baldurowi nie uczynią. Sama przestrzegła ogień i wodę, ludzi, elfy, olbrzymy, zwierzęta i rośliny by przestrzegały przysięgi. Od tamtej chwili żadna broń, żadna strzała nie mogła trafić Baldura. Jedynym, który wymigał się od jej złożenia był krzew jemioły. Wykorzystał to Loki... - powiedziała kobieta.
- Laufeyson?- Sorciere nie dowierzając uniosła brew. Oczywiście wiedziała, że nie należy on do najlepszych osób, jakie było dane jej poznać, jednak dopiero teraz, ten fakt tak jak by ją uderzył. Wcześniej skrzywdzone przez niego osoby były tylko statystykami.
- Tak, on. Podał strzałę zrobioną z Jemioły ślepemu Hödurowi, by zabił swego brata, a ojca twego ojca.- stwierdziła przytakując głową - Gdy posłano do Hel by zwróciła Baldura, Loki nie dopuścił by warunki postawione przez boginię zostały spełnione.
- Kim... Kim jest mój ojciec?- zapytała nieśmiało z nieco zepsutym nastrojem. W końcu osoba, której w gruncie rzeczy zawierzyła swoje życie była odpowiedzialna za śmierć jej przodka.
- Bogiem sprawiedliwości, pokoju i prawdy. - Odpowiedziała Norna. Sorciere niemal się zaśmiała. Jej ojciec patronem prawdy, a osoba, z którą stała się prawie nierozłączna bogiem kłamstw. Na dodatek to zabójstwo... Paradoksalne. - Uważany za najmądrzejszego i najbardziej elokwentnego w Asgardzie. Mieszka w pałacu Gitnir, który ma lśniący, srebrny dach i złote kolumny. Jest sędzią rozjemczym. Zawsze wysłuchiwał stron, by później wydać wyrok, w którym nie można było znaleźć żadnych uchybień.
- A ja? Kim jestem? - zapytała Quiche z nadzieją.
- Ja znam tylko przeszłość. To pytanie należałoby skierować do Skuld, jednak ona nie jest skłonna do ujawniania swych tajemnic. - Powiedziała Urdhr- Ale czasem to dobrze. Gdyby zdradziła zakończenie nie byłoby tak ciekawie. - niemal wyszeptała staruszka.
- Dziękuję za odpowiedzi. To było na prawdę ważne. - Sorciere uśmiechnęła się ciepło do staruszki i pokierowała się do wyjścia. Już miała wychodzić kiedy mała, koścista ręka zacisnęła się na jej ramieniu. Skuld zrzuciła kaptur, ukazując młodą, jeszcze dziecięcą twarzyczkę. Jej oczy jednak nie posiadały w sobie dziecięcych iskierek radości.
- Nie wszystek jeszcze przeszłość przed tobą odkryła. - powiedziała dziecięcym, jednak mrożącym krew w żyłach głosem - Patrz komu ufasz i ufałaś. Kto Ci prawdy wzbrania? Następnym razem zadawaj właściwe pytania. - roześmiała się gdy skończyła swój wierszyk. Ukryła twarz w cieniu kaptura i wróciła do tkania. Ta niepokojąca dziewczynka wywołała dreszcz na skórze Sorciere. Norny zdecydowanie były dziwne.
Gdy Quiche wyszła z chatki, w jej głowie zapanował kompletny chaos i mętlik. Przez chwilę zastanawiała się nad tym, czy inne dziewczyny w jej wieku też mają takie problemy, jednak zaraz sama sobie zaprzeczyła. Na dodatek ta sprawa z Baldurem... Loki zabił jej dziadka.
CZYTASZ
Tajemnice ||Marvel ||L.L.
FanfictionKażdy z nas ma jakieś tajemnice... Szkoda tylko, że czasami mogą mieć one poważne konsekwencje, nie tylko dla nas, ale dla naszych bliskich. Jak trudno odkrywa się zatajoną prawdę, przekona się Sorciere Quiche. Życie nie raz zaskakuje. Ludzie, kt...