[Rozdział napisany nieco inaczej. Wszystko tu będą momenty z życia Charlotte (Sigrdrify) ]
Wiele lat temu:
Została wygnana. Za co? Za to, że zachowała się tak jak należało. Zrobiła to co uważała za słuszne. Stanęła po stronie Agnara i zabiła jego wroga Hajlmgunnara. Niestety ten ostatni należał on do ulubieńców Odyna. Za zabicie pupilka Wszechojca pozbawiono ją statusu walkirii i przeznaczono poślubić śmiertelnika. Ale ona się nie da.
-Nigdy nie wyjdę za wojownika który poznał strach - tak brzmiały jej słowa wypowiedziane w gniewie w prost w twarz władcy. Obietnica.
A potem przyszedł sen. Nie było dla nikogo zaskoczeniem, że został on zesłany właśnie przez Odyna. Długo leżała na górze Hindarfjall wciąż zamknięta we własnym umyśle. Wielki Władca Asgardu nie pozostawił jej oczywiście bez obrony. Otoczył ją kręgiem z ognia oraz murem z tarcz, które dotychczas nieco mu zawadzały zwisając z długich stołów biesiadnych. To wszystko miało chronić ją przed tchórzliwymi mężczyznami.
Pewnego dnia pojawił się Sigurd. On ją uwolnił, choć początkowo wziął ją za mężczyne.
Sigurd nie znał strachu, gdyż niemal nie dało się do zranić. Opowiedziała mu swoją historię, jak to Sigrdrifa, przynosząca zwycięstwo znana też jako Brunhilda sprzeciwiła się rozkazom Odyna. Nauczyła go run, dała rady... Jednak przez czar, zostawił ją. Poślubił inną i u niej też miał różne przygody. Nic dziwnego, że niedługo potem został zamordowany.
Imię Sigrdrifa, jej imię zostało zhańbione, a ona sama miała wyjść za jakiegoś midgardczyka. *
Gdy ją wygnano, wylądowała na jakimś polu. Nie była do końca pewna gdzie dokładnie się znajdowała. Na pewno Midgard. Piękne góry, pola, łąki, jezioro... wydawało się jej piękniej niż w Asgardzie. Natura nie była zmącona złotem i przepychem.
Jedyną niepasującą rzeczą była wypalona ziemia w miejscu gdzie ją zesłali.
***
Idąc w kierunku zachodzącego słońca spotkała na swojej drodze młodzieńca. Midgardczyk zaprowadził ją do siebie, gdzie ją ugościł.
Nie potrafili się porozumieć za pomocą mowy, gdyż władał on nieznanym Walkirii językiem.
Długo mieszkała w domu młodzieńca. Tak długo, że zastała młodzieńca i jego małżonkę, z którą związek Sigrdrifa pobłogosławiła, starość a później śmierć.
Tak więc była Walkiria, będąca wciąż Boginią mieszkała z kolejnym pokoleniem - synem młodzieńca i jego żony, będąc towarzyszką i służac pomocą w gospodarstwie. Przez ten czas poznała język, którym Ci ludzie się porozumiewali.
Przeżyła kilka pokoleń rodziny, której towarzyszyła, ucząc się w międzyczasie o świecie w którym żyła, o tradycjach, o kraju...
Mieszkała w małej nadbałtyckiej wsi. W kraju, nazywanym Polską.
Oglądała, jak czas i wojny przesuwały granice, jak wszystko wokół umierało by na nowo się odrodzić...
Żyła tam setki lat, służąc miejscowym radą i pomocą, czym zyskała sobie ich sympatię i przychylność.
Wszystko trwało do czasu, gdy nadeszły po sobie dwie "burze". Dwie najgorsze wojny, jakie było jej dane zobaczyć. Pozbawione honorowej walki i świadomości dokonanych czynów.
Samoloty latające nad wsiami i miastami, zrzucające bomby... Ostrzeliwanie CYWILI!
Dla byłej Walkirii, istoty która powinna być umiłowana w wojnie i śmierci, oba wydarzenia były odrażające.
Wielu ludzi poniosło haniebną śmierć. Oprawcy, którzy nie widzieli ostatniego dechu ofiary... Nie do końca chyba byli świadomi ile kobiet i dzieci zginęło z ich ręki. Sigrdrifa jeszcze nigdy nie widziała takiej rzeźni, spowodowanej jednym naciśnięciem przycisku.
Trafiła nawet do niewoli... Ale nie na długo. Rozszarpała przewożącemu ją i innych ludzi mężczyźnie gardło przy pierwszej lepszej okazji, jednocześnie ratując życie około piętnastu osobom.
Wciąż miała siłę bogini.
Wojna szybko się skończyła, jednak rodzina, której towarzyszyła od pokoleń zginęła. Postanowiła ich pomścić. Jednak jej krwawą Vendettę szybko namierzyła powstała po wojnie Amerykańska organizacja. Nazywali się Tarczą.T.A.R.C.Z.A. Dali jej wybór. Miała możliwość zasilenia ich szeregów, bądź bycie ściganą, bo na początku swojej działalności nie byliby w stanie zatrzymać Walkirii.
Tak więc została jedną z pierwszych agentek Tajnej Agencji Rozwoju Cybernetycznych Zastosowań Antyterrorystycznych. Praca niemal idealna, jednak przeszkodą dla Sigrdrify było opamowanie języka angielskiego, którym posługiwala się większość agentów.
Tarcza nadała jej też nowe imię. W sumie to sama je wybrała. Charlotte. Potrzeba zmiany była głównie spowodowana tym, że każdy, ale to każdy miał problem z napisaniem, a co dopiero wymówieniem imienia Sigrdria.Początkowo jedynie szkoliła agentów w walce, jednak gdy opanowała język, a dowództwo w pełni jej zaufało, została wysłana na pierwszą misję w roli dowódcy. Dla jednego z jej przełożonych i jednocześnie jednego z założycieli organizacji, Howarda Starka była to dość osobista sprawa. Wroga, nazistowska organizacja o nazwie Hydra pojmała kilku naukowców, w tym bliskiego współpracownika i przyjaciela Howarda.
~~~~~~~~~~~~~~~
*Na podstawie:
http://pl.mitologia.wikia.com/wiki/Sygurd_Fafnesbane
CZYTASZ
Tajemnice ||Marvel ||L.L.
FanfictionKażdy z nas ma jakieś tajemnice... Szkoda tylko, że czasami mogą mieć one poważne konsekwencje, nie tylko dla nas, ale dla naszych bliskich. Jak trudno odkrywa się zatajoną prawdę, przekona się Sorciere Quiche. Życie nie raz zaskakuje. Ludzie, kt...