Rankiem obudził go zapach świeżo zmielonej kawy. Coś mu nie pasowało... No tak, spał w łóżku Sorciere. Która najwyraźniej obudziła się dużo wcześniej, gdyż była już ubrana oraz niosła w dłoniach parujące kubki. Uśmiechnęła się w dziwny sposób, gdy podniósł się do siadu. Czy coś było z nim nie tak? Włosy? Gdy ich dotknął i z niejakim przerażeniem stwierdził że znowu zaczęły się kręcić. Szybko ukrył to zaklęciem. Sorciere zatrzymała się w połowie drogi z niezadowoloną miną. Podobało jej się gdy jego pofalowane włosy były w lekkim nieładzie. Wiedziała tez że nie często ktoś ma okazję zobaczyć go w takim stanie.
- Tak? - zapytał nie do końca wiedząc o co jej chodzi. Zrobił coś źle? Znowu?
- Nie używaj na mnie trików. - powiedziała, a po jej słowach nastała chwila ciszy pod czas której wpatrywali się w siebie. Trwali tak do czasu, aż Loki ciężko westchnął po czym zdjął czar.
- Wątpię by Strange podołał zadaniu i dowiedział się czyją jesteś córką...- powiedział przeczesując włosy palcami po czym wziął od dziewczyny kubek z kawą.
Taka mała rzecz jak kawa, a tak cieszy
- Masz jakiś plan? - zapytała
- Udamy się do Studni Udr...
- Tam mieszkają Norny? - zapytała przypominając sobie wiadomości z mitologii. Mogła przeczytać całą...
- Tak. - powiedział po czym przeczesał ręką poplątane kosmyki - Tylko przedostanie się tam może być ciężkie. Najpierw trzeba mieć otwarty i w miarę stabilny portal.
- Jak rozumiesz "w miarę stabilny"? - zapytała z lekkim niepokojem w głosie.
- Taki, żeby nie zamknął się nim cała się w nim zmieścisz. - odpowiedział jak by to było oczywiste nawet dla dziecka
- A co jeśli nie zdążę?
- Wtedy na przykład twoja noga zostanie w innym wymiarze niż reszta ciała.- wzruszył ramionami - Ale spokojnie, nie musimy nawet szukać żadnego portalu. I raczej nie będzie problemu z jego stabilnością.
-Jak to? - zapytała, a Loki wyciągnął z kieszeni pierścień. Taki sam jaki widziała w Kamar-Taj u Strange'a i innych mistrzów - Nie wiem czy powinnam Cię opieprzyć za kradzież tego cacka, czy może podziękować.- uśmiechnęła się szeroko Quiche
- Wolę to drugie, ale rób co chcesz- rzucił z charakterystycznym dla siebie uśmieszkiem.
- To kiedy się tam wybieramy? - spytała z nieukrywanym entuzjazmem
- Mógłbym nawet teraz. Jednak twoje zniknięcie rzuci się w oczy. Poczekaj do weekendu, wtedy wyruszymy.
- Ale chodzi Ci o ten weekend? - upewniła się
- Nie, za jakieś cztery tysiące lat- powiedział nieco zirytowany- Czy jest powód dla którego miałby nie być to ten weekend?- dodał z westchnięciem.
- Jest ślub Josha...
- To w takim razie poczekam.- powiedział neutralnie choć z niezadowoleniem wypisanym na twarzy.
- Dziękuję. - powiedziała po czym przytuliła go. Delikatnie ją objął. Chyba zaczął się do tego przyzwyczajać i musiał przyznać że to... Miłe.
- Przecież chodzi tu o Ciebie. Nie masz za co mi dziękować.
- Oboje wiemy że jest inaczej.- stwierdziła - Potrzebuję osoby towarzyszącej. - stwierdziła czym przykuła uwagę rozmówcy. - Na ślub Josha- wyjaśniła
- Masz już jakiegoś kandydata? - spytał oglądając swoje paznokcie
- Muszę przyznać, że najchętniej, to poszłabym tam z tobą...
CZYTASZ
Tajemnice ||Marvel ||L.L.
FanfictionKażdy z nas ma jakieś tajemnice... Szkoda tylko, że czasami mogą mieć one poważne konsekwencje, nie tylko dla nas, ale dla naszych bliskich. Jak trudno odkrywa się zatajoną prawdę, przekona się Sorciere Quiche. Życie nie raz zaskakuje. Ludzie, kt...