Oboje byliśmy żałośni ( pierwszy shot)

1.7K 136 10
                                    


Kuroo

Czułem ciepło. Na całym ciele. I choć wiedziałem, że nie powinienem, zrobiłem to. Nikt mi nie kazał. Nikt mnie nie zmuszał. Nikt, oprócz mnie.

-Mów mi Tetsuroo.

Złączyłem nasze wargi. Większej słodyczy nie mogłem sobie wyobrazić. Jego usta były tak miękkie, że w pewnym momencie pomyślałem, że zaraz się rozpłynę. Choć wiedziałem, że to chwilowa przyjemność.

To niemożliwe, żeby ktoś taki jak ja mógł czuć to szczęście cały czas.

Moje ręce powędrowały na jego plecy. Opuszki moich palców zaczynały płonąć, pod wpływem ciepła.

Po chwili poczułem, że Kei zaczął oddawać pocałunek. Otworzył usta, a ja od razu skorzystałem z zaproszenia, wkładając mój język dalej na spotkanie swojego odpowiednika.

Im dalej się posunę, tym bardziej będę żałował.

Mogłem wyczuć jego przyspieszony oddech. Otworzyłem na moment oczy. Nawet w tym świetle mogłem dostrzec, że jego policzki pokryły się czerwienią.

Dlaczego mnie nie odepchnął? Dlaczego mnie nie zwyzywał, gdy tylko dotknąłem jego warg. Nie myślałem, że może być aż tak okrutny, bawiąc się mną.

Choć teraz to ja bawiłem się nim. Jak pustą lalką.

-Kuroooo! Jesteś tu?

Głos należał do Yaku. Widocznie mecz już się skończył. Poczułem, jak Tsukki się ode mnie oderwał. W jego oczach dostrzegłem strach. Usłyszałem oddalające się kroki libero Nekomy.

Oboje wstaliśmy. Chciałem go przeprosić za to co się stało. Nie mogłem nic powiedzieć. Jego twarz oświetlał księżyc, a światło wpadało w jego cudowne, brązowe oczy. Strach nadal ukrywał się w nich, nie zważając na blask księżyca.

Nie zakochałem się tylko w jego oczach. Zakochałem się w nim całym.

Po chwili odwrócił się i zaczął biec. Byłem kompletnie skołowany. Chciałem pobiec za nim, ale wiedziałem, że to nie ma sensu.

Zrobiłem mu krzywdę, a teraz ten jeden pocałunek musiał wystarczyć mi na całe życie.

Upadłem na kolana.

-Przepraszam cię Tsukki, tak strasznie przepraszam...

***

-ZAMKNIJ SIĘ W KOŃCU!

Te słowa były dla mnie jak policzek w twarz. Moje oczy otworzyły się w niemym zdziwieniu. Nie sądziłem, że jest zdolny do podniesienia głosu.

-Błagam cię, z-zamknij się...

Nie rozumiem. Już nic nie rozumiem.

-Tsukki, dlaczego ty...?

-Nic nie rozumiesz, prawda? Jesteś aż takim idiotą?

Jestem idiotą. Chciałem płakać, ryczeć, krzyczeć. Nic z tego. Najmniejsza łza nie chciała ulecieć z moich oczu. Nawet gdy zobaczyłem, że po policzkach Keia spływa prawdziwy potok. I to wszystko przeze mnie.

Co mogę mu powiedzieć? Że to wszystko było pomyłką, chwilową zachcianką?

-Nie chciałem ci tego zrobić, przysięgam, ale czasu nie cofnę. Po tym jak zareagowałeś, wiedziałem, że to koniec naszej relacji. To, to była pomyłka. To co zrobiłem nigdy nie powinno mieć miejsca.

Nie mogłem zrobić nic innego, jak karmić kolejnymi kłamstwami. Może jego nienawiść będzie mniejsza, tak samo jak wyrzuty sumienia?

Tak, ja, Kuroo Tetsurou miałem sumienie. Które teraz wyżerało mnie od środka.

Kot i kruk (KuroTsukki)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz