bo jesteś dla mnie wszystkim (2/?)

806 80 41
                                    

(Od teraz na górze będę wrzucać wam piosenki kpop żebyście też utknęli w tym słodkim bagnie)

Kuroo

-No chodź i nie marudź więcej.

Chwyciłem jego chłodny nadgarstek i pociągnąłem w kierunku parkietu. Na szczęście z głośników poleciała w miarę spokojna i wolna piosenka. Idealna na rozruszanie takiego drewna jakim był Tsukki. Chociaż nie, to złe porównanie. Bo w pewnych sprawach nazwanie go drewnem byłoby obelgą poniżej poziomu. Stawiał lekkie opory, ale mnie oprzeć się przecież nie można.

Gdy znaleźliśmy się w odpowiednim miejscu, czyli lekko na uboczu, tuż przy filarze, chwyciłem jego biodra i obróciłem tyłem do mnie. Dlaczego wybrałem takie miejsce? Nigdy nie wiadomo, kiedy moja dłoń lekko się omsknie pod gumkę bokserek Tsukkiego, a wolałem z tego nie robić żadnego widowiska.

Oplotłem swoje dłonie wokół jego talii i przycisnąłem mocno do swojego torsu. Jego blond kosmyki lekko łaskotały mnie w podbródek. Mogłem wyczuć lekką woń jego miętowego szamponu, który samodzielnie wtarłem mu we włosy dziś rano. W połączeniu z perfumami zapach ten sprawiał, że paradoksalnie przestawałem oddychać. Bo zawsze byłem bliski orgazmu.

-No chyba żartujesz, łapy przy sobie debilu!

-Chociaż raz, Kei-chan~

Chwycił moje dłonie w nadgarstkach i próbował się wyrwać z uścisku, ale na darmo. Przycisnąłem go tylko bardziej do własnego ciała i zacząłem poruszać naszymi ciałami w rytm lekkiej piosenki. Była wręcz idealna do bujania biodrami, a mimo tego iż była dosyć spokojna to ludzi na parkiecie tylko przybywało. Zsunąłem jedną dłoń na jego biodro. Nie mogłem tego dostrzec, ale byłem pewny, że na jego policzku wykwitł właśnie soczysty rumieniec. A szkoda, że go nie widziałem, bo Tsukki jest przeuroczy, gdy się czegoś wstydzi.

-I jak, lepiej już?

-Z-zamknij się...

Poruszałem nami coraz śmielej, ale co dziwne wyczułem, że Kei również zaczął śmielej poruszać biodrami. Modliłem się tylko, żeby nie ocierał się o małego Kuroo, bo nie przeżyłby nawet dnia celibatu.

-A może byśmy tak znieśli tą głupią umowę?

Tsukki odchylił lekko głowę do tyłu i oparł ją na moim ramieniu. Dostrzegłem ten dziwny błysk w jego oczach, a działo się to tylko wtedy, gdy był bardzo napalony.

-Nie.

"Tak"

Przepadłeś, tylko jeszcze o tym nie wiesz. Obróciłem go przodem do siebie i nawet nie musiałem jakoś specjalnie zachęcać, bo sam wtulił się w moją pierś, a dłonie splótł na moich plecach. Bujaliśmy się tak, dopóki z głośników nie poleciała szybsza muzyka, do której już nie można było się tak miziać. Z jękiem zawodu Kei odczepił się ode mnie, ale nie odszedł daleko, bo zaraz znalazło się przy nas więcej ludzi, zmuszając do szybkiego podskakiwania w rytm muzyki. Brak miejsca zmusił nas do ciągłego ocierania się o siebie, co mi było bardzo na rękę.

Pierwszy raz w życiu byłem świadkiem bawiącego się Kei'a.  Uśmiechał się i tańczył. Ten widok wręcz wmurował mnie w podłogę, ale byłem bardzo szczęśliwy, gdy mogłem widzieć szerokiego banana na jego twarzy. Choć i tak wiedziałem, że za chwilę ta bańka pęknie a Tsukki zacznie mi marudzić nad uchem jaki to jestem beznadziejny, i że chce wracać do domu bo więcej nie wytrzyma z tymi ludźmi.  Ale teraz nie myślałem o tym. Liczył się tylko uśmiechnięty Tsukki. Czułem jak tłum powoli wyrzuca nas na brzeg tego zbiegowiska.

Po chwili jednak zostałem sprowadzony na ziemię. Wystarczyła chwila, a już ktoś od tyłu dobierał się do mojego słońca.

-Popierzyło cię koleś?! Zostaw mnie, jestem z kimś!

Już chciałem interweniować, ale zobaczyłem coś, po czym będę się bał zdenerwować mojego Kei-chana. Choć to raczej było przypadkowo, ale gdy napastliwy koleś nie przestawał, blada dłoń Tsukkiego sama ułożyła się w zgrabną piąstkę i natychmiast wylądowała na nosie napastnika. Nie złamał mu nosa, bo nie zaczęła się lać krew, ale to wystarczyło by się uwolnić. Wykorzystałem chwilę i szybko chwyciłem dłoń mojego słońca, po czym szybko wyprowadziłem z klubu.

-Jestem z ciebie dumny, ale nigdy więcej tak nie rób. Od bronienia mojej księżniczki jestem tutaj ja.

-Nie rozkazuj mi, dobrze wiem co miałem zrobić.

Biegliśmy chodnikiem w kierunku domu, ale nie wytrzymałem. Skręciłem w wąską uliczkę pomiędzy dwoma budynkami nadal ciągnąc blondyna za sobą. Delikatnie przyparłem go do muru trzymając za dłonie.

-Wiesz jak na mnie działasz, a pomimo tego i tak mnie prowokujesz. Nawet nie wiesz jak zajebiście tańczyłeś, a gdyby nie tamten koleś, to wziąłbym cię na środku parkietu.

-Nie wyobrażaj sobie za dużo, nadal obowiązuje cie celibat.

Schowałem twarz w zagłębieniu jego szyi, a mój oddech sprawił, że na jego wrażliwej skórze pojawiła się gęsia skórka.

-Wiedziałem, że tamten facet ma na ciebie ochotę. Widziałem, jak na ciebie patrzył.

-Oho, czyżbyś był zazdrosny?

-Nawet nie wiesz jak bardzo~

Delikatnie chwyciłem zębami jego skórę. Poczułem, jak po jego ciele przechodzi dreszcz.

-Wracajmy już do domu Tetsuroo...

-Myślisz, że tak łatwo cię puszczę blondasku?

Podniosłem głowę, a u wylotu uliczki dostrzegłem tego samego faceta, który dobierał się do mojego Kei'a. Niedoczekanie twoje szmaciarzu.

-Czego chcesz koleś? Nie widzisz, że twój blondasek jest zajęty.

-To zaraz sprawię, że będzie wolny, a tego uderzenia w życiu ci nie daruje, blondi. Bijesz jak pizda, ale pewnie jesteś od niej ciaśniejszy. Zaraz się o tym przekonam.



___________________________

Wszystkiego najlepszego z okazji dnia dziecka, słońca :)

Kot i kruk (KuroTsukki)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz