Część trzecia

1.9K 225 85
                                    

-Czy to jest Tokyo Tower?!

-Hinata, debilu, uspokój się, to zwykła wieża transmisyjna, przecież byłeś już w Tokio.

To samo chciałem powiedzieć, jednak Wielki Król mnie ubiegł. Po trzech godzinach jazdy dotarliśmy na miejsce. Tokio zawsze robiło wrażenie, nawet jeśli nie byliśmy w ścisłym centrum. Coś po prostu przyciąga do tego miasta.

-Zabierzcie swoje torby i zbierzcie się w grupę. Zaraz powiemy wam co i jak.

Takeda jak zwykle tryskał energią. Czego nie można było powiedzieć o naszym trenerze.

-Heeeej Karasuno, witajcie w Tokio!

Poczułem jak serce skoczyło mi do przodu i boleśnie obiło się o żebra. Ten głos poznam wszędzie. Obróciłem się. Mogłem odświeżyć swoje wspomnienia z obozu treningowego. W odległości kilku metrów stał przede mną Kuroo Tetsurou we własnej osobie.

Chyba mnie nie zauważył. Zresztą, czym ja się przejmuję. Jutro stąd wyjedziemy i po naszym spotkaniu nie zostanie żadnego śladu.

-Czy to nasz pogromca Ushijimy? Yo, Tsukki, myślałeś, że się nie przywitam?

Skierował się w moją stronę. Z wrażenia cofnąłem się nieco do tyłu. Myślałem, że mnie zignoruje. Starałem się zachować swój stoicki spokój, podczas gdy w środku czułem jak różne emocje coraz bardziej się ze sobą mieszają.

-Witaj, Kuroo-san. Proszę, tylko nie żaden pogromca, ile razy mam powtarzać, że zrobiłem to, co do mnie należało?

-Jasne, jasne, nooo już, nie denerwuj się Tsukki. Potem opowiesz mi wszystko dokładnie, jak to było na tym meczu- powiedział Kuroo, a następnie zbliżył twarz do mojego ucha- i jak smakowała wygrana- wyszeptał.

Czułem, jak na mojej twarzy pojawia się lekki rumieniec. Co to miało być?

-Dobra, Karasuno, chodźcie za mną, pokażę wam gdzie są szatnie a potem odniesiecie swoje rzeczy tam, gdzie będziecie spać. Za mną!

Ciągnąłem się sam, na końcu grupy. Mogłem dostrzec, że nasza drużyna wymieszała się z członkami Nekomy. Zabawny był widok naszej krewetki rozmawiającej z prawie dwumetrowym środkowym kotów. Za to Sugawara upodobał sobie rozmowę z Morisuke. Muszę przyznać, że mają podobne charaktery. Tylko ja szedłem sam.

-Chyba nie myślałeś, że cię zostawię?

Po moim ciele przeszedł dreszcz. Spojrzałem nieobecnym wzrokiem na Kuroo, który pojawił się obok mnie w tej sekundzie, zupełnie przeze mnie nie zauważony wcześniej.

-Miałeś prowadzić naszą grupę do szatni.

Na te słowa Kuroo wskazał na przód naszej grupy. Rzeczywiście, teraz prowadził nas Taketora.

-Nie chcesz ze mną rozmawiać?

Chcę, mógłbym nawet darować sobie ten cały mecz i rozmawiać tylko z tobą.

-To nie tak, po prostu jestem troszkę zmęczony po podróży.

-Radzę ci się szybko ogarnąć, bo na meczu nie dam ci żadnych forów. Nie będzie żadnej taryfy ulgowej, ze względu na naszą znajomość.

Pokazał mi jeden, z kilku swoich uśmiechów. Ciekawe komu go jeszcze pokazywał. Nieśmiało odwzajemniłem uśmiech. Po co mam innym okazywać innym swoje uczucia?

-Z tą rozmową wcale nie żartowałem i bez względu na wynik, po meczu pójdziemy w jakieś fajne miejsce pogadać, co ty na to?

Jest bezpośredni i to nawet bardzo. To jedna z kilku cech, które w nim lubię, bo sam takowej nie posiadam. Bardzo bym chciał chociaż w mały stopniu być taki jak on.

-Wszystko jedno

Dotarliśmy pod szatnię. W niej zostawiliśmy nasze meczowe stroje, buty, nakolanniki i inne przydatne rzeczy i skierowaliśmy się w stronę pokoi, w których mieliśmy spać.

-Do meczu mamy jeszcze trzy godziny, więc możecie zaraz pójść się przebrać i zrobić rozgrzewkę.- powiedział Yaku. Reszta drużyny w tym czasie rozeszła się w swoje strony. Kuroo też zniknął.

Miejscem do spania okazał się całkiem przestronny pokój z rzędem futonów na podłodze. Każdy powoli zajmował sobie jeden. Ja wybrałem ten przy samych drzwiach. Usiadłem na nim. Mam nadzieję, że zaraz pójdziemy na halę, bo nie uśmiecha mi się siedzieć tutaj dłużej bezczynnie.

-Odpocznijcie pół godziny, a potem będziemy się zbierać- krzyknął Daichi.

Świetnie. Nałożyłem słuchawki, które były schowane w torbie. Włączyłem byle jaką piosenkę na mojej MP4 i położywszy się na miękkim futonie, zamknąłem oczy.

Jak to jest, że tylko na jego głos reaguję w taki a nie inny sposób? Jest trochę zachrypnięty, ale jednocześnie tak pociągający. Jest w nic coś takiego, czego nie ma w nikim innym.

Jestem debilem.

Jestem naiwnym debilem.

Jestem naiwnym debilem, który dodatkowo nie wie, co dzieje się w jego głowie.

Muszę to stłumić jak najszybciej. Nie dopuszczę do tego, żeby poznał choć jedną moją myśl o nim.

Wspomnienia z nim są tak nierealne.

A jednocześnie tak słodkie. Jak najwspanialsza wygrana.

Chyba jednak wiem co się ze mną dzieje. Pytanie tylko dlaczego akurat teraz?

Uspokój się. Myślenie nad tym nic nie da, tylko się pogrążę w tym wszystkim.

Poczułem szturchanie w klatkę. Otworzyłem oczy. Nade mną stał Hinata. Zdjąłem słuchawki.

-Tsukishima, sorry że przeszkadzam, ale twój telefon zadzwonił.

-Dzięki.

Popatrzył na mnie zaskoczony. Naprawdę nie można się po mnie spodziewać żadnych uprzejmości czy przejawów grzeczności?

Wyciągnąłem telefon z torby.

Masz 1 wiadomość tekstową.

Mogę się spodziewać od kogo, tylko po co pisze, skoro może tutaj przyjść i powiedzieć mi to normalnie jak człowiek.

Od: Kuroo-san

10:56

Temat: brak tematu

Twój uśmiech jest bardzo ładny. Powinieneś go częściej pokazywać.

Cofam tamto. Takich rzeczy nie powinno się pisać, a co dopiero mówić w twarz drugiemu chłopakowi. Jedyny plus jest taki, że dopiął swego. Na mojej twarzy pojawił się delikatny uśmiech.

Kot i kruk (KuroTsukki)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz