bo jesteś dla mnie wszystkim (6/?)

720 84 37
                                    

(myśleliście, że Was zostawiłam? Nie'e.  Żeby wczuć się w to co czułam podczas pisania, słuchajcie piosenki z mediów przez całosć)

Kei

Co czułem wchodząc ponownie do tej sali? Sam nie mogę tego określić. Nie było we mnie złości. Nie było też gniewu. Jedyne czego byłem pewien to strach. Pochłaniał mnie od środka, trawiąc wnętrzności, zostawiając pustkę po sobie. Czego się bałem? Przecież wszystko wracało do normy.

Pierwszy raz poczułem, że to ja mam być teraz tym silniejszym. Tym, który ma dać oparcie bez względu na wszystko, nie zwracając uwagi na to, czy mi jest dobrze. Bo nie moje dobro było najważniejsze.

Tylko Tetsuroo.

W ciągu jednej nocy zmieniło się praktycznie wszystko. W ciągu jednej nocy przekonałem się, co to znaczy bać się o ukochaną osobę. Nigdy nie życzyłbym nikomu takiego strachu. Obawa, że nic nie będzie dobrze. Gniew na samego siebie, za to, że byłem za słaby. Złość na cały świat, za to, że śmiał skrzywdzić kogoś, kto prawdopodobnie jest i będzie jedyną osobą tak wyjątkową dla mnie.

Ja, Tsukishima Kei poczułem to wszystko na raz.

Nic już praktycznie nie zostało z tego zimnego środkowego sprzed roku. Kolor włosów i okulary świadczyły o tym, że ja to nadal ja. Nie chciałem się zmieniać, ale dla niego to zrobiłem.

Teraz zaczynałem żałować.

Bo jak na razie nie dawałem mu nic, oprócz bólu i cierpienia. Choć on myślał inaczej. Jak głupek zostawiłem go, bo uznałem, że skoro świat będzie przeciw nam, to ja też muszę. Teraz przeze mnie leży w tym okropnym miejscu, a ja modlę się, żeby pomimo wszystko mnie nie zapomniał. Żeby jednak wiedział, że istnieje ktoś taki jak Tsukishima Kei, który jest największym debilem tego świata.

Przekroczywszy próg sali, zamknąłem za sobą cicho drzwi. Byliśmy sami.

Podszedłem do jego łóżka i zająłem krzesło, na którym siedziałem wcześniej. Nie mogłem na niego spojrzeć wiedząc, że on też zawiesi na mnie swój pełen miłości wzrok. Jedyne do czego byłem zdolny, to spuszczenie głowy w dół i pozwolenie jednej łzie na spłynięcie po moim policzku.

Po chwili jednak poczułem na twarzy ciepłą dłoń, która zmusiła mnie do podniesienia głowy. Tetsuroo delikatnie gładził plaster nad moją skronią, a środkiem dłoni ocierał mokry policzek. Odważyłem się na niego spojrzeć.

Tak samo blady, z milionem kabelków poprzyczepianych na całym ciele. A jednak się uśmiechał, cały czas trzymając dłoń na mojej twarzy. Ten pieprzony uśmiech nie schodził z jego ust. Widać było, że każdy ruch sprawia mu ból, więc po co się starał?

-M-martwiłem się o c-ciebie...

W moich uszach rozbrzmiał ten cudowny głos, cichy i lekko zachrypnięty, tak jakby właśnie obudził się rano w swoim...naszym łóżku i niczym się nie martwił.

Na te słowa puściła we mnie jakaś bariera. Po kolei maleńkie kropelki spływały na dół po policzkach, aby zginąć na zimnej posadzce.

-Ty o mnie...? A co ja mam powiedzieć, co? Myślałem, że umrę, bo...

Otarłem dłonią oczy. Miałem być silny. A jestem tylko kłamcą.

-Bo...to moja wina, n-nie wybaczyłbym sobie, g-gdyby coś się stało...A t-ty? Chciałeś być moim bohaterem, t-tak?

Kuroo przymknął oczy i przeniósł dłoń na moje kolano.

-Nie ładnie jest k-kłamać...Z-zawsze będę twoim bohaterem...

-Tylko co by było, gdyby zabrakło tego bohatera, c-co? Gdyby tamten koleś miał n-nóż, co? Albo gdyby karetka nie dojechała na czas, c-co?

Pochyliłem się do przodu i oparłem czoło o kant łóżka. Wsunąłem dłonie między swoje włosy, a niechciane łzy moczyły szpitalne prześcieradło.

-Ale nic t-takiego nie ma miejsca...Nie żałuję niczego, ale g-gdyby jednak coś...to wszystko z miłości, T-tsukki...

-Nigdy więcej mi tak nie rób...

Odgarnął moje dłonie i zastąpił je swoją, powoli wsuwając się między blond kosmyki.

-Gdzie się podział stary Tsukki...?

Podniosłem się i jeszcze raz spojrzałem w jego oczy.

-Siedzi tuż przed tobą...

I choć smakował nie tak jak zawsze, to mi nic nie przeszkadzało. Ważne, że ciągle był, spokojnie oddając pocałunek

Kot i kruk (KuroTsukki)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz