bo jesteś dla mnie wszystkim (1/?)

1K 86 23
                                    

(zapomniałam o tym wspomnieć, ale od jakiegoś czasu piszę nowego fica "I obiecaj, że uciekniemy", szczególnie polecam fanom Bts

wybaczcie, ale wracamy do angstów. I to takich konkretnych. Przekonacie się o tym później)


Tetsuroo

-Mam nadzieję, że pamiętasz pod jakim warunkiem zgodziłem się w ogóle wyjść z domu.

-Jak mógłbym o tym zapomnieć. Przecież sam się na to zgodziłem, Kei-chan.

-Skończ z tym.

Wkurzał się  na mnie. Zresztą, jak zwykle. Żadna nowość, ale dzisiaj był wyjątkowo naburmuszony. No ale nie możemy się przecież przez całe wakacje kisić się w mieszkaniu, tak jak to sobie wyobrażał Tsukki. Dlatego też postanowiłem nas trochę rozerwać. No bo pójście do klubu to idealny pomysł. Tylko zapomniałem o bardzo małym szczególe. Kei to szczwana bestia. Oczywiście, obyło się bez wyzwisk, jednak Tsukki dosadnie przekazał mi swój pogląd na ten pomysł. Nie byłbym jednak sobą, gdyby w jakiś sposób nie udałoby mi się go jakoś udobruchać. Ruchać później, najpierw udobruchać.

Tak oto zostałem skazany na tygodniowy celibat, w zamian za kilka godzin zabawy w jednym z lepszych klubów w Tokio z moją księżniczką u boku. Dopiero teraz dochodziło do mnie na co ta na prawdę się zgodziłem. Przez równe siedem dni nie będę mógł pocałować tego cudnego ciała, a o dotykaniu w sposób inny niż dozwolony przez Tsukkiego już nie wspomnę.

Zginę śmiercią tragiczną. Libido mnie rozsadzi od środka.

-Daleko jeszcze? Zaraz się wrócę i zostawię cię na środku chodnika.

-Ale wtedy nasza umowa nie będzie już ważna, wiesz o tym?

-Oczywiście, że będzie. Ja tu stawiam warunki, ty masz tylko je spełniać.

Cholera próbowała dominować. Niedoczekanie twoje.

-Jesteśmy na miejscu, a teraz grzecznie złap mnie za rękę, bo jeszcze cię zgubię.

-Mówiłeś, że to klub, a tutaj nawet baru nie ma.

-Do zwykłego klubu by cię w życiu nie wpuścili blondasku.

Powiedziałem, że idziemy do najlepszego klubu w Tokio? Pomyłka, poszliśmy do najlepszej dyskoteki, a to różnica. Zero alkoholu, tylko muzyka. Zanim zdążył zareagować, chwyciłem jego rękę i poprowadziłem wgłąb obszernego pomieszczenia. Była to po prostu dość dużej wielkości hala w sercu miasta. Centrum stanowił parkiet, wypełniony po brzegi. Trudno będzie się poruszyć, a co dopiero tańczyć.

-Mówiłem ci, że ja nie tańczę, poza tym nawet nie wiem co tutaj puszczają.

-A ja ci mówiłem, że będzie inaczej.

Spojrzałem na niego z boku. Kłamczuch. Sam nie rozpoznawałem lecącej muzyki, zapewne jedna z popularniejszych piosenek k-popowych, ale Kei sprawiał wrażenie, jakby to znał. No bo kto normalny, nie znając utworu, zdecydowanie rusza biodrami w rytm. Nachyliłem się do jego ucha, aby lepiej mnie usłyszał.

-Przecież wiesz, że wiem kiedy kłamiesz.

Przygryzłem lekko płatek jego ucha i pociągnąłem w stronę parkietu. Już na mu pokażę, jak obejść ten cholerny celibat.




(domyślacie się, co może się stać?)

Kot i kruk (KuroTsukki)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz