Telefon do przyjaciela

1.2K 100 9
                                    

Kei

-No nic ci na to nie poradzę. Dobrze wiesz, że nic ci nie stworzę.

Moje ucho zaczynało być czerwone, a ręka powoli cierpła. Tak to jest, jak odbierze się telefon od Kuroo. Chwili spokoju nie ma. Chociaż mi spokój do niczego nie jest teraz potrzebny.

-No ale Tsuuuki, co ja teraz zrobię? Ile już się nie widzieliśmy?

-Nie przesadzaj, to tylko tydzień. Wytrzymasz.

On może tak, ale moje napięcie zaczynało powoli rosnąć. Ktoś mógłby pomyśleć, że jestem z nim tylko dla jednego. Nie prawda. Nie potrafiłbym się do tego zmusić. Poza tym, szybko by mi się znudziło. Z Tetsuroo było zupełnie na odwrót. Gdy byłem z nim, czułem się inaczej. Znaczy lepiej.

Prawda, początek mieliśmy tragiczny, ale od czegoś trzeba zacząć.

-Nie wytrzymam. Zaraz rzucę wszystko i wejdę w pierwszy lepszy pociąg. Zobaczysz!

-Będziesz żałował. Testy na studia są ważniejsze ode mnie. Mnie możesz mieć zawsze.

-No ale Tsuuuki. Pewnie i tak się nie dostanę, więc po co próbować, skoro mogę spędzić ten czas przyjemniej.

-Jednak jesteś idiotą.

Przez chwilę myślałem, że przez moją obelgę obraził się i rozłączył, bo od dłuższej chwili go nie słyszałem.

-Ale twoim idiotą.

Na te słowa parsknąłem śmiechem. Tylko on potrafił sprawić, że śmiałem się z takich rzeczy. Chodź głównie śmiałem się z niego.

-Dobra, koniec tematu. Masz zostać w Tokio i kropka. Jeśli w ciągu kilku najbliższych dni zobaczę cię w Sendai, z nami koniec.

Groźba zawsze na niego działa. Przekonałem się o jej skuteczności w momencie, gdy Kuroo zaczął pociągać nosem.

-No dobra. Eh, a tęsknisz chociaż za mną?

Każdego dnia tak samo. Jakby nie było końca.

-Nie, wcale. Mógłbym nie widzieć cię miesiąc, a i tak bym wytrzymał.

W połowie głos mi się lekko załamał.

-Nigdy nie nauczysz się kłamać, co?

Jego głos stawał się coraz niższy, aż w końcu zaczął mruczeć do słuchawki, jak kot. Zawsze mnie to nakręcało, a ten raz nie był wyjątkiem.

-A kto powiedział, że kłamię?

-Pogrążasz się, Kei-chan.

Tydzień to jednak za długo dla zdrowego nastolatka. Brakowało mi go. Jego dotyku, jego wzroku na moim ciele. Chciałem go całego. Teraz.

-Przestań tak mruczeć, bo ci tak zostanie.

-Nie przestanę. Wiem, że to lubisz, Keeei-chaaan.

Mała cholera. Coraz bardziej czułem, że problem w moich spodniach zaczyna rosnąć. Ale przecież nie mogłem teraz sobie ulżyć. Nie byłem takim zboczeńcem jak Kuroo.

-Ej Kei-chan, chcesz wiedzieć jak mi minął dzień?

-Chyba po to zadzwoniłeś, prawda?

-Poniekąd, ale myślę, że po prostu chciałem cię usłyszeć.

Moja dłoń powoli powędrowała w stronę gumki moich dresów. Nie mogę. Jeśli wydam z siebie chociażby jeden, najmniejszy jęk, Tetsuroo wszystko usłyszy. Jego ego już teraz nie mieści się w żadnym pomieszczeniu, a co dopiero by się stało, gdyby dowiedział się, że masturbuję się tylko do jego głosu.

Nie miałbym życia.

-No więc? Słucham, możesz opowiadać.

-Nie uwierzysz co się stało!

-Skoro ci nie uwierzę, to po co mi mówisz.

Siedziałem spokojnie na podłodze, opierając się plecami o łóżko. Nogi zgiąłem lekko w kolanach. Ściągnąłem nieco moje dresy tak, abym tylko uda miał zakryte, na wypadek gdyby ktoś wszedł do pokoju. Nie miałem siły, żeby zamknąć się na klucz.

-Oj nie drocz się ze mną. Bo nic ci nie powiem!

Patrzyłem na sporą wypukłość, chowającą się za materiałem moich bokserek. A to podobno Kuroo jest zboczeńcem, nie ja. Więc jak to możliwe, że podnieca mnie sam jego głos.

-No mów, mów, słucham.

Widzisz Tetsuroo, jednak umiem kłamać.

-Wyobraź sobie, że dzisiaj na trening wpadły jakieś dziewczyny. Chyba drugoklasistki.

Odchyliłem powoli gumkę i wyciągnąłem swoją nabrzmiałą męskość. Jeśli wydam z siebie choćby jeden jęk, będę skończony.

-Ładne chociaż?

-Czy ja wiem. Jak na mój gust, to chyba tak. Jedna miała kręcone blond włosy i okulary. Ta chyba była najładniejsza.

Delikatnie dotknąłem samego czubka. Zagryzłem lekko wargę, ale mój oddech i tak przyspieszył. W uszach zaczęło mi szumieć.

-A reszta?

-Średnio się im przyglądałem, bo raczej byłem skupiony na grze. Ale nie powiem, były całkiem, całkiem.

Kciukiem leniwie przesuwałem po całym czubku. Byłem tak twardy, że gdyby Kuroo teraz wszedł do pokoju, to oddałbym mu się cały na miejscu.

-No i co z nimi?

-Stały na piętrze hali i cały czas się nam przyglądały. No ja rozumiem, że jestem zajebisty do granic możliwości, ale przez ich wzrok nie mogłem skupić się na grze.

Chwyciłem mojego kolegę całą dłonią, podczas gdy Kuroo cały czas do mnie mówił. Czułem się, jakby przy mnie był przez cały czas. Zacząłem poruszać dłonią, co jakiś czas zatrzymując się przy jądrach. Ledwie powstrzymałem się od przeciągłego westchnienia. Mam nadzieję, że Tetsuroo tego nie wychwycił.

-I to tyle?

-Nie no coś ty, po treningu zeszły na dół, żeby z nami pogadać. Nie uwierzysz, blondyna zaprosiła mnie do kawiarni!

Było mi tak dobrze, ale to nie to samo. Kuroo nie da się zastąpić.

-Jak zareagowałeś?

-Nijak, przecież w życiu bym się na to nie zgodził. A co, miałem się zgodzić?

-Chcesz żebym zrobił się zazdrosny?

Byłem już blisko. Zwiększyłem ruchy dłonią. Od odczuwanej przyjemności zamknąłem oczy.

-No może odrobinkę. Ale w życiu bym cię żadną nie zastąpił. Tylko trochę było mi żal tych lasek. Cóż, za każdym razem jest mi ich żal.

Wyobraźnia cały czas podsuwała mi obrazy Kuroo z naszego zeszłego razu, gdy odważyłem się go ujeżdżać. Nagi Tetsuroo jęczący moje imię i błagający o więcej. To przelało czarę.

-Mmmm!

-Tsukki-chan? Wszystko w porządku? Coś się stało?

Popatrzyłem na swoją dłoń. Biała ciecz rozlewała się między moimi palcami. Mój oddech powoli się normował.

-Nie, Tetsuroo-san. Wszystko jest w porządku. Teraz już tak.

-A powiesz mi co robiłeś, bo jakoś dziwnie oddychasz.

Wyciągnąłem chusteczki z szafki nocnej i wytarłem w nie dłoń. Uśmiechnąłem się do siebie nieznacznie.

-Nic Tetsuroo. Nic, o czym warto pamiętać.





Myślę, że rozdziały będą pojawiać się regularnie w piątki wieczorem lub w soboty rano :) Podziękujmy szkole ;;__;;

Kot i kruk (KuroTsukki)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz