Pociąg do... (część 1/4)

1.5K 135 22
                                    

Kuroo

Ja i Tsukishima chodziliśmy niecałe dwa miesiące. Ci, co mówią, że związek na odległość nie ma racji bytu, są w błędzie. Widzimy się przynajmniej raz w tygodniu, gdy Tsukki przyjeżdża do Tokio, albo ja do Sendai. Ktoś może powiedzieć, że tydzień to kawał czasu i za niedługo zdążymy się sobą znudzić. Gówno prawda. Jesteśmy tak spragnieni siebie, że prawie każde nasze spotkanie kończy się seksem. Nieważne gdzie. Ważne jak.

Zakochaliśmy się w sobie, jak nastolatkowie, którymi zresztą byliśmy. Kochałem nie tylko jego ciało. Kochałem to, jak uroczo się rumienił, gdy mówiłem mu, że będę za nim tęsknił. To, gdy wyrywał mi rękę z uścisku, gdy byliśmy w miejscu publicznym oraz to, gdy dostawałem po głowie za szeptanie mu do ucha zbereźnych rzeczy, podczas jechania pociągiem pełnym ludzi.

Za każdym razem, gdy musieliśmy się rozdzielić, chwytał moją dłoń i mówił, że nie chce mnie zostawiać. To chyba kochałem najbardziej.

A teraz nie mogłem się doczekać. Prawdę mówiąc, to cieszyłem się jak małe dziecko. Czekałem cierpliwie na stacji. Choć moja cierpliwość była już na wyczerpaniu.

„Pociąg relacji Sendai- Tokyo Shibuya właśnie wjechał na peron 2. Pociąg zakończył trasę"

Serce zaczęło mi bić, jak oszalałe. Pociąg zatrzymał się tuż przede mną, a ja nie mogłem ustać w miejscu. Nagle wszystkie drzwi otworzyły się, a w jednych z nich ukazał się Tsukishima. Poczekałem, aż wyjdzie na peron i natychmiast do niego podbiegłem, rzucając się przy okazji na jego szyję.

-Tsukki! Tęskniłeś za mną? Bo ja baaaardzo!

-Prosiłem cię, żebyś tak mnie nie nazywał. Poza ty, jesteś cholernie ciężki.

Stał nieruchomo, ale po chwili poczułem jego dłonie na swoich plecach.

-Oczywiście, że tęskniłem.

Odsunąłem go delikatnie od siebie i popatrzyłem w oczy. No tak, zapomniałem. Kocham też jego oczy, gdy szczerze się do mnie uśmiecha. Nie mogłem się powstrzymać. Już prawie zetknąłem się jego ustami, gdy na moich wargach pojawiła się dłoń.

-Zwariowałeś? Ludzie tutaj stoją, ktoś mógłby nas zobaczyć.

Z udawanym smutkiem, zamknąłem oczy i spuściłem lekko głowę w dół.

-Poczekaj, aż dojdziemy do domu.

Szybko otworzyłem oczy. Jak się okazało, Kei nachylił się do mnie, aby powoli wyszeptać te słowa do mojego ucha.

No super, a potem się oburza, bo nagle dostaję erekcji w miejscu publicznym. Siłą woli powstrzymywałem się, żeby mały Kuroo nie stanął na baczność.

-No dobra, w takim razie chodźmy.

Zabrałem jego torbę i przerzuciłem przez ramię. Musiał przyjechać do mnie prosto ze szkoły, bo miał na sobie mundurek. Który cholernie mnie pociągał.

Wyszliśmy z budynku stacji. Słońce powoli chowało się za horyzontem. Spojrzałem w stronę Tsukkiego. Tym razem nie widzieliśmy się przez dwa tygodnie, bo w zeszły weekend Kei przygotowywał się do testów. Tym bardziej chciałem się teraz nim nacieszyć.

-To co byś chciał robić najpierw? Może pójdziemy gdzieś na ciastko truskawkowe, co? A potem jeszcze...

-Kuroo-san.

Odwróciłem głowę w jego kierunku. Kei zatrzymał się. Zrobiłem to samo.

-Coś się stało? Źle się czujesz? Może...

Głowę spuścił w dół. Podszedłem do niego bliżej. Wcześniej się tak nie zachowywał.

-Ja...nie chcę nigdzie iść. Ja... chcę iść od razu do ciebie, T-t-tetsuroo.

W tamtym momencie moje serce przestało na chwilę bić. Szczęka opadła mi chyba do samej ziemi.

Słodki Tsukki to jedno, ale słodki Tsukki, który zwraca się do mnie po imieniu i to w dodatku bez swojego, zwyczajowego „san", to coś, czego nie mogłem mentalnie ogarnąć.

Dziękuję, Tsukki. Dzięki tobie mały Kuroo wyczuł okazję i coś czuję, że dopóki nie dojdziemy...ekhm, do domu będzie stał, jak żołnierz na warcie.





Hey, hey, hey, to znowu ja! Mam nadzieję, że shocik Wam się spodobał. To mój pierwszy fluff (nie wiem czy można to tak określić xD). W każdym razie pierwszy tekst, bez jakiś głębszych przemyśleń ani smutków. Trochę krótki, ale podzielony na części (jaaasne, shot i do tego podzielony na części xD)

Do następnego!

Kot i kruk (KuroTsukki)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz