Pociąg do... (część 2/4)

1.4K 137 14
                                    


Kuroo

-Co ty powiedziałeś?

Stałem obok niego, w stanie głębokiego zdziwienia. Wiem, co słyszałem, ale byłem na tyle perfidny, że chciałem, aby powiedział to jeszcze raz.

Osiągnąłem efekt odwrotny od zamierzonego. Przygryzł lekko wargę, a jego policzki oblały się krwistym rumieńcem.

-Dobrze w-wiesz, co powiedziałem.

Spojrzał w dół, w kierunku moich spodni. Cholera, to nie był dobry pomysł, żeby nakładać dzisiaj czarne rurki...

-Nie dość, że głuchy to w dodatku zboczony.

Nachyliłem się do jego ucha.

-Masz rację, ale to twoja wina. Musisz wziąć za to odpowiedzialność.

Lekko przygryzłem płatek ucha i odchyliłem się nieco do tyłu, tak, żeby nasze twarze się niemal stykały. Wiedziałem, że byliśmy w miejscu publicznym.

Zapomniałeś Tsukki, że nie mam też wstydu.

-Co ty byś beze mnie zrobił, co?

Wróciła jego pewność siebie. Ciekawe czy zostanie z nim, gdy wrócimy do domu.

-Musiałbym cały czas jechać na ręcznym, a to już nie jest tak przyjemne.

Chwyciłem jego dłoń. Teraz cała jego twarz była czerwona. Przepraszam Kei, ale chyba nie wyjedziesz z Tokio o własnych siłach.

-To jak, idziemy?

-T-tak.

Specjalnie szliśmy mniej uczęszczanymi uliczkami, tak abym nie musiał wypuszczać jego delikatnej dłoni. Uwielbiałem go dotykać. Mogłem dostrzec delikatną bliznę w miejscu złączenia palca małego i serdecznego. Niby nic takiego, ale ten maleńki ślad cały czas przypominał mi o tamtym dniu.

-Jak minął ci ten tydzień, Kei-chan?

Jego dłoń zacisnęła się lekko. Lubi, jak mówię do niego w ten sposób. Choć dla innych jest chodzącą zagadką, ja mogę czytać go, jak otwartą księgę. No, może nie zawsze.

-Zwyczajnie. Myślę, że zdałem wszystkie testy, choć to dopiero okaże się w przyszłym tygodniu, ale teraz mogę się zrelaksować...

Zerknąłem na niego. Nie udało mu się ukryć lekkiego uśmiechu. Zresztą, nigdy to mu się nie udaje. Choćby nie wiem jak chciał, ja zauważę wszystko.

-A ty?

-Co, ja?

-Głuchy, zboczony i do tego głupi... Super chłopaka sobie wybrałem...

Wiedziałem, że żartował, ale chciałem się z nim podroczyć.

-Żałujesz?

Uśmiech zniknął z jego twarzy. Czy on właśnie pomyślał, że mówię poważnie?

-Zmuszasz mnie do mówienia takich zawstydzających rzeczy...

Powoli zbliżaliśmy się do celu. Naprzeciwko mojego domu nie było innych mieszkań, toteż zachodzące słońce rzucało na nas ostatnie promienie. W tym świetle włosy Tsukkiego zdawały się być bardziej złote niż zazwyczaj. Nie mówiąc już o jego oczach.

Od razu weszliśmy do środka, gdyż nie zamykałem mieszkania na zamek.

-Przepraszam za najście.

Zdjęliśmy buty i przeszliśmy do pokoju dziennego.

-Tsukki, jeśli masz ochotę, to możemy zjeść coś na tarasie.

Nie odpowiedział, tylko kiwnął głową. Zostawiłem jego torbę przy stoliku, a sam udałem się do kuchni, żeby przygotować dla nas coś do jedzenia. Może i nie miałem ogromnych zdolności, ale na szczęście moja mama zostawiła mi dzisiaj na kolację pokaźną ilość ryżu z warzywami.

Inaczej musielibyśmy jeść zwykłe kanapki.

Nie wiedziałem, czy to przez to, że za ścianą znajdował się mój ukochany czy to przez upał, ale było mi niemiłosiernie gorąco.

Wyłożyłem wszystko na dwa talerze i ułożyłem ładnie na tacy. Dorzuciłem jeszcze dwie pary pałeczek. Zabrałem wszystko i udałem się w stronę wyjścia na taras, po drodze zgarniając jeszcze butelkę zielonej herbaty.

Jednak to co zobaczyłem odjęło mi mowę. Po raz drugi dzisiejszego dnia.

Na skraju siedział Kei , wyciągając nogi przed siebie i opierając je o ziemię. Nie miał już na sobie mundurka. Zdążył przebrać się w luźną, białą bluzkę bez rękawów i czarne szorty.

Podszedłem bliżej i postawiłem tacę na podłodze. Zauważyłem, że miał zamknięte oczy. Tuż przed nami słońce powoli zachodziło za horyzont.

Kucnąłem za nim i objąłem go rękoma.

-Czekasz może na kogoś?

Odchylił lekko głowę do tyłu.

-Nie muszę czekać, bo już dawno go znalazłem.


Rozdzialik dodany w ekspresowym tempie :) Spokojnie, w następnym pokażą, jak bardzo się kochają :*

Kot i kruk (KuroTsukki)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz