nie licz na to (3/3)

906 87 26
                                    


Kei

Jednak jestem debilem. Ciężko mi było to przyznać, ale chyba tylko debil całą odległość między domem a Nekomą przebiegłby na własnych nogach. Przez to dotarłem na halę, gdy obie szkoły były w połowie pierwszego seta. Pod halą na szczęście nie spotkałem nikogo znajomego, no bo wszyscy byli już w środku, ale to co zastałem na trybunach sprawiło, że chciałem wrócić z powrotem do domu. Wiedziałem, że i tak spotkam fanki Kuroo-senpai, ale nie przypuszczałem, że w takiej ilości. Zajmowały prawie cały jeden sektor. Oczywiście ten z największym widokiem na boisko.

Przemknąłem niezauważony i upewniwszy się, że maska, okulary i kaptur są na swoim miejscu usiadłem nieco z boku tak, żeby nie być na widoku, ale jednocześnie żebym to ja miał ten widok. Nie tylko na Tetsuroo oczywiście. Ale w głównej mierze na niego.

Ogarnąłem wzrokiem boisko i dostrzegłem pożądany obiekt. Zajął swoją pozycję na prawym skrzydle i czekał na odbiór piłki. Stał nisko na nogach, toteż miałem doskonały wgląd w jego tył.

Nie żebym jakoś szczególnie się tym podniecał, czy coś

-Heeej! Tetsuroo-senpai! Daj z siebie wszystko!

Z zamyślenia nad Kuroo wyrwał mnie dobrze znany mi głos. I choć słyszałem go tylko raz w życiu to i tak został zapamiętany. Odwróciłem głowę w prawo i dostrzegłem właścicielkę tego skrzekliwego głosu.

Mushi trzymała wielki transparent. Widać było, że wiedzie prym wśród tych wszystkich faneczek Kuroo. Miałem ochotę zrzucić przebranie i pokazać jej, że ja także tutaj jestem.

Jestem i kibicuję swojemu chłopakowi, który na pewno będzie chciał odebrać nagrodę po meczu. Albo pocieszenia albo za wygraną. To już zależy od niego.

Ściągnąłem okulary i maskę, jednak nadal pozostałem pod kapturem. Nie chciałem przecież jakoś specjalnie się afiszować, jednak od razu tego pożałowałem, gdyż zostałem dostrzeżony przez jedną z osób, którym wolałem się nie ujawniać.

Bokuto, gdy mnie spostrzegł, posłał mi oczko, przekazał szybko coś na ucho Akaashiemu i wrócił do dalszej gry. To nie mogło się skończyć dobrze.

Nagle rozległ się dźwięk kończący seta. Nekoma rozgromiła Fukurodani 25 do 19. Z racji tego, że rozegrane będą tylko 2 sety, teraz nastąpiła piętnastominutowa przerwa.

Zamknąłem oczy i przetarłem twarz. Nie żałowałem tego, że tu jestem. Kuroo powinien już znać mój charakter i domyślić się, że to, że się na coś nie zgadzam nie znaczy, że tego nie zrobię. To nie tak, że byłem jakimś potworem, tylko czasami mam problem z wyrażaniem tego, co czuję. Taki jestem i tyle. Trochę chamski, może opryskliwy i niemiły wobec innych, ale z Kuroo jest inaczej.

Kogoś kogo nie kocham, nie traktowałbym w ten sposób. Staram się dla niego jak mogę. Dlatego widok tych wszystkich napalonych dziewczyn sprawia, że skręca mi się serce z nerwów.

Dziewczyn, które teraz jakoś tak dziwnie zamilkły. Czułem na sobie ich wzrok. Otworzyłem oczy i spojrzałem w prawo. Rzeczywiście. Kilkanaście par oczu było zwrócone ku mnie. Gdyby się lepiej przyjrzeć każde spojrzenie wyrażało szok, niedowierzanie i zazdrość.

Trochę się przestraszyłem, bo nie wiedziałem czym spowodowane było to wszystko. Zostałem uświadomiony, gdy przechyliłem głowę do tyłu.

Z rzędu za mną nachylał się nie kto inny, a sam Tetsuroo. Był jednocześnie wkurzony, przejęty i tak szczęśliwy, że aż to szczęście wychodziło mu uszami. Nie wiedziałem, że tak się da.

Jego koszulka meczowa idealnie opinała każdy mięsień. Poczułem, jak mentalnie cieknie mi ślina.

-Co ty tu robisz blondasku?

Blondasku? Coś nowego. Może nie bardzo mi przypadło do gustu, ale zawsze lepsze to niż suche 'Tsukishima'.

-Ja co robię? A nie widać? Aktualnie siedzę i czekam na rozpoczęcie seta, a ty? Nie grasz przypadkiem w tym meczu?

-Przypadkiem gram, a ty zarzekałeś się, że nie przyjdziesz. Nie dość, że złośnik to jeszcze kłamczuch. Ładnie to tak?

Przeskoczył przez krzesełka i usiadł obok mnie. Objął mnie ramieniem i spojrzał na swoje fanki, jednak jego wzrok od razu powrócił na mnie. Nachylił się do mojego ucha.

-Chodź ze mną w jedno miejsce. Najpierw wyjdę ja, a po chwili wyjdź ty, żeby te paszczury się nie domyśliły.

Uśmiechnął się do mnie, po czym wstał i udał się w kierunku schodów prowadzących na zewnątrz. Odczekałem chwilę i uczyniłem to samo, ale nawet pomimo takiego zabiegu ciągle czułem na sobie zazdrosny wzrok tych dziewczyn.

Wyszedłem z budynku. Słońce powoli zachodziło. Odwróciłem się w lewo i dostrzegłem Kuroo opartego o ścianę. Podszedł do mnie i złapał za rękę.

-Chodź.

Pociągnął mnie i po chwili znajdowaliśmy nie na tyłach budynku. Natychmiast zostałem przyparty do ściany.

-Dlaczego zmieniłeś zdanie?

Patrzył mi prosto w oczy, a ja miałem wrażenie, że zaraz utonę. Gdzie podział się ten chamski Tsukishima?

-J-ja...n-nie wiem czemu...po prostu.

Spuścił głowę w dół, a po chwili usłyszałem jego cichy śmiech.

-Co ja z tobą mam, co? Ale chyba o to chodzi. Pasujemy do siebie idealnie. Byłem troszkę na ciebie wkurzony, ale czułem, że przyjdziesz.

Podniósł głowę i zbliżył się do moich ust.

-Bo przecież dla mnie zrobisz wszystko, prawda? Tak samo jak ja dla ciebie.

-Prawda.

Opanowała nas cisza, bo Kuroo zetknął swoje usta z moimi w motylim pocałunku. Zamknąłem oczy, a po chwili przeniosłem dłonie na jego kark, dociskając go mocniej. Czułem jak się uśmiecha.

Jednak zna mnie na tyle, żeby wiedzieć, że nawet wbrew sobie zrobiłbym dla niego wszystko.

Nawet oddałbym życie.

 ________________________

Tak jak obiecałam   rozdział dodany bejbe :*

Teraz dopiero zacznie się jazda :')

Kot i kruk (KuroTsukki)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz