bo jesteś dla mnie wszystkim (3/?)

730 77 29
                                    

(no kto by się spodziewał takiego obrotu spraw, bo ja w życiu)

(błagam, włączcie piosenkę na górze)

Tsukki

-Słuchaj koleś, albo się stąd zabierasz albo tym razem to ja ci przypierdolę. Nikt nie będzie w taki sposób do mojego chłopaka.

Z jednej strony zaczynałem się powoli bać całej tej sytuacji, ale z drugiej...To całkiem przyjemne uczucie słyszeć, że Kuroo staje w mojej obronie. Może w nagrodę ja sprawię, że i jemu coś stanie?

Tetsuroo nadal trzymał jedną rękę na moim biodrze, zaś drugą podtrzymywał się o mur, tuż obok mojego ucha. Głowę miał zwróconą w stronę tego natręta. Teraz miałem okazję się mu przyjrzeć, bo w klubie nie bardzo widziałem, która twarz miała przyjemność dotknąć mojej ręki. Nadal stał w przejściu, wyglądał na kolesia, który dopiero co skończył liceum. Czarna koszula wpuszczona była w przylegające spodnie tego samego koloru. Do szlufki na pasek przypięty był cienki łańcuszek. Czarne, krótkie włosy były delikatnie potraktowane żelem, a jedyną rzeczą, która nas łączyła to ten sam model vansów.

Typowy koleś przed dwudziestką w stylu „nie pierdol, tylko daj mi to czego chcę". Tacy są najgorsi. Miałem w dupie to, że mnie obrażał. Chciałem tylko wrócić szybko do domu. Z Tetsuroo.

Chwyciłem kołnierz koszuli Kuroo i przyciągnąłem lekko do siebie.

-Tetsuroo-kun, proszę cię, chodźmy stąd.

O ile do tej pory intruz stał nieruchomo, o tyle teraz szybko podszedł do nas i odepchnął Kuroo do tyłu. Oparł się nade mną w ten sam sposób, co przed chwilą Tetsu.

-Pójdziesz ze mną po dobroci, czy mam skrzywdzić twojego chłoptasia, co blondasku?

Ułożyłem dłonie na jego klatce i zacząłem mocno od siebie odpychać. Nie musiałem długo czekać, bo Kuroo natychmiast przyszedł mi z pomocą. Chwycił koszulę intruza i odepchnął go w bok.

-Wszystko dobrze, Kei-chan?

-T-tak, jest okej.

Coś było nie tak. Ten koleś nie był zwyczajnie pijany. Miał za dużo siły, jak na kogoś nachlanego. Musiał coś brać.

Tetsuroo, nie czekając aż tamten się podniesie, chwycił mnie w pasie i szybko skierowaliśmy się w stronę wyjścia z uliczki. Myślałem, że wszystko się skończy. Że więcej tego kolesia nie zobaczymy na oczy.

Jak bardzo się myliłem.

Nie zdążyłem nic powiedzieć czy zareagować. W jednej chwili intruz chwycił Kuroo za ramię i obrócił ku sobie, a w drugiej jego zwinięta w pięść dłoń zatrzymała się dopiero na nosie Tetsuroo. Wypuścił mnie z uścisku i chwycił się za złamany nos, tłumiąc jęki bólu.

-Jebany złamasie, czekaj niech tylko to czymś zatamuję...

Poczułem, jak dłonie napastnika oplatają wokół mojej klatki piersiowej. Zacząłem się gwałtownie wyrywać.

-I co teraz zrobisz, księżniczko?

-Tets...!

Moje usta zostały zamknięte przez swoje obrzydliwe odpowiedniczki. Zacząłem się dławić. Nie mogłem się wyrwać. Trzymał mnie kurczowo w żelaznym uścisku. Z każdą sekundą coraz bardziej brakowało mi powietrza.

Postanowiłem wypróbować czegoś innego.

Gdy intruz wepchnął swój język w moje usta, ja zacisnąłem na nim swoje zęby. Odsunął się ode mnie, a ja korzystając z okazji zapoznałem swoją pięść z jego okiem. Upadł na ziemie, trzymając się za zraniony narząd. Natychmiast podbiegłem do Kuroo.

-Tetsu, błagam cię, powiedz, że nie jest złamany...

W moich oczach stanęły łzy, gdy Kuroo odsunął dłoń od spuchniętego nosa. Z obu dziurek zaczęła sączyć się szkarłatna ciecz, która wcześniej była powstrzymywana przez ubrudzoną rękę.

-Tsukki, wybacz mi, że go nie powstrzymałem, pomóż mi wstać, musimy stąd wiać.

-Głupolu, nie myśl teraz, daj mi rękę.

Powoli wstawał z kolan. Krew nadal wypływała ze złamanej części. Modliłem się tylko, żeby nie zemdlał od utraty krwi.

W pewnym momencie przestałem w ogóle myśleć. Napastnik chwycił od tyłu moje włosy i jednym ruchem zamachnął się w bok, tym samym rzucając moim ciałem o ścianę. Głową uderzyłem o chłodny mur. Zjechałem po nim, bez cienia jakichkolwiek emocji. Oprócz bólu nie czułem nic. Z mojego gardła wydobywały się pojedyncze jęki bólu.

-Tsukki! Teraz masz przejebane szmaciarzu.

Uchyliłem zamknięte powieki. Pomimo złamanego nosa, Kuroo chwycił napastnika i jednym ruchem obalił go na ziemię. Jego pięść raz za razem spotykała się z coraz bardziej spuchniętą twarzą intruza.

-Tetsu..błagam...

W jednej chwili Kuroo się opamiętał i podbiegł do mojego ciała. Chwycił w dłonie moją twarz i kciukiem przejechał po policzku.

-Przepraszam cię Tsukki, tak strasznie cię przepraszam, do dupy ze mnie chłopak, że musisz przeżywać coś takiego...

Ułożył jedną dłoń na moich plecach a jedną na potylicy. Przycisnął do siebie, zamykając w czuły uścisku.

-Matko, Tsukki, ty krwawisz!

-Ty też...

-Nie mam telefonu, zaniosę cię do szpitala, muszą cię...

-Kuroo, z tyłu!

To były sekundy. W jednej Kuroo przytulał mnie do siebie i chciał podnieść, by na własnych rękach zanieść do pobliskiego szpitala, a w drugiej już leżał nieprzytomny tuż przede mną.

Przerażony uniosłem wzrok lekko do góry. Okulary zsunęły mi się z nosa, ale wyraźnie widziałem czarnowłosego napastnika z metalową rurką w ręce.

-Jebane pedały, módl się, żeby twój chłoptaś przeżył.

Odrzucił rurkę na bok, po czym sam, chwiejąc się, udał się w stronę wylotu uliczki i zniknął za rogiem.

-Kuroo...Tetsu...

Z moich oczu popłynęły nowe łzy. Pochyliłem się nad jego ciałem. Słona ciecz spadał na jego twarz, zastygłą w grymasie sprzed chwili.

Spanikowany zacząłem sprawdzać jego funkcje życiowe. Oddychał. Po chwili jednak spod jego głowy zaczęła wypływać krew, która natychmiast mieszała się z kurzem podłoża.

-Błagam cie, tylko nie umieraj...zrób wszystko, tylko nie umieraj...

Drżącą ręką wyjąłem telefon, po czym zadzwoniłem pod numer alarmowy. Pomimo targającego mną szlochu przekazałem wszystkie informacje. Gdy połączenie zakończono, odrzuciłem telefon na bok.

Zdjąłem swoją kurtkę, po czym podłożyłem ją pod głowę Kuroo, tak aby jakkolwiek zatamować krwawienie. Uznałem, że leży dostatecznie dobrze, palce jednej dłoni wplątałem w jego włosy, zaś druga dłonią gładziłem jego policzek. Tak zimny.

-Tylko mnie nie zostawiaj, nie chcę znów zostać sam...

Ciemność zaczęła ogarniać mnie z każdej strony. Ostatnie co pamiętam, to upadek tuż obok ciała Kuroo. Nie dane mi było jednak usłyszeć syreny nadjeżdżającej karetki.



________________

#StayStongTop jeśli ktoś tutaj tak jak ja słucha BigBang, wie co przeżywa teraz każda V.I.P

Kot i kruk (KuroTsukki)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz