Rozdział 1- PRZEPROSINY

2.3K 84 22
                                    

Karol
Wstałam dzisiaj rano znowu o 6.00 bo Rugge znowu się czaskał.
Jeju mieszka za ścianą to mój sąsiad. Znowu będę w sobotę wyglądać jak trup.
Poszłam się szykować. Wzięłam z szafy biały top i różowe szorty.
Do tego czarne trampki i jestem prawie gotowa. Jeszcze makijaż i gotowe. Makijaż to podkład i eyeliner a do tego ciemno różowa szminka.
Poszłam do kuchni gdzie zrobiłam sobie kanapki i je zjadłam. Gdy zjadłam była godzina 9.30 więc postanowiłam iść do Rollera. Zadzwoniłam do Caro czy idzie. Oczywiście odpowiedź pozytywna.
Wyszłam z mieszkania i o mało co się nie zabiłam a przez kogo...
Przez Ruggero.
-Możesz czasem uważać co?-Zapytałam.
-No ale to nie ja wyszedłem.
-No tak ale to ty się rozpychasz po piętrze.
-No dobra idź już sobie.
-A może ty sobie pójdziesz co?!
Dopiero teraz się skaplam że na pół pietrze stoi Agus i Valu.
-Co wam się znowu stało? -Spytał Agus.
-on jak zawsze się rozpycha i mówi że to ja.
-Tak ale to nie ja wyszedłem z mieszkania.
-dobra Karol idziemy do Rollera-Powiedziała Valu.
-Tak.
I odeszlismy od tych dwóch ciołków. Agusa jeszcze jakoś wytrzymam ale Ruggero już nie daje rady niby mieszkamy obok siebie całe życie ale to i tak nic nie daje.
Z Rugge jak byliśmy mali to jeszcze się przyjaźniliśmy ale jak miałam 12 lat a Rugge 13 to on wyjechał i wrócił jak mial 15 Czyli dwa lata temu ale wszystko między nami się popsuły.
-Karol słuchasz mnie!-Z rozmyślań wyrwała mnie Valu.
-przepraszam zamyslilam się.
-Dobra a o czym? Albo o KIM?
-O Rugge.
-Co jest?
-No bo kiedyś się dogadywaliśmy a teraz?
-No dobra chodź bo już jesteśmy. weszliśmy do środka i ja poszłam w swoją a ona w swoją strone czyli gdzies pewnie to Any bo siedziała przy stoliku sama.
Ja poszłam do Lio i Gastona.
-Hej chłopaki.
-Hej-Powiedzieli razem.
Zasmialismy się.
-wiedzie co mam czasem tak że bym nie wychodziła z domu i nie spotykała się z niektórymi ludźmi.
-Mówisz o Pasquarellim?-Spytał Lio.
-Nie. Nie tylko.
-To o kim? Ty stary może ona się zakochała.- Powiedział Gaston.
-Nie. A na pewno nie...
-Wiemy w Rugge.
-No właśnie.
Zaczęliśmy się śmiać.
Przestaliśmy dopiero jak ktoś chrząknoł
-Idę obsłużyć-Powiedziałam do nich.
O nie to znowu on.
-Hej kelnereczko jeden malinowy.
-No ok.
Podeszłam do Gastona i podałam mu zamowienie.
Po 10 minutach zrobił koktail i mi go podał miałam go zanieść temu idiocie.
Podeszłam do niego i chciałam dac mu zamówienie. Podeszłam do niego i jak miałam mu dac zamówienie ale on wstał i mnie przytulił.
-Yyyyy...Rugge. .co ty..rob..bisz?-Spytałam jakajac się.
-Przepraszam.
-Co! !??
-Ja już chyba pójdę pa.
I odszedł tak po prostu a ja tu stoję i patrzę się w jeden punkt.
-Co to było?
-co?
Spytała Caro.
-Rugge..on.
-Nie no chodź do domu weź wolne i bedziemy w domu.
-ok
Jak powiedziałam tak tez zrobiłam i po 20 minutach byłam razem z Caro w domu.
Posiedziałyśmy tak jeszcze 10 minut i zadzwonił dzwonek do drzwi.
Poszłam otworzyć i w drzwiach stał. .......

Ogłaszam że rozdział następny będzie jak tu będzie
5⭐
I
5💬

Ruggarol-Sąsiedzi✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz