Dwudziesta trzecia śmierć

64 12 1
                                    

- Witam drogich panów i panie! Czyżbym przeszkadzał w czyimś wyznawaniu miłości?
Usłyszałem dobrze mi znany głos. Arogandzki i wręcz wyprowadzający mnie z równowagi. Ren gwałtownie odwróciła się i trzymając mnie za ręke zmusiła wręcz bym wstał ponieważ zrobiła to ona. 
- Nataniel, kim on jest?

Zapytała
- Największy idiota chodzący po tej ziemi.
Skrzyżowałem ręce w piersi irytując się przy tym. 

- Dlaczego stawiasz mnie przy swojej dziewczynie w złym świetle?
- M..My nie jesteśmy razem!

Ren nerwowo wyrwała ręke z mojego uści sku. Zrobiło mi się słabo. Wiem że ma do tego wolną wole, ale chcieliśmy zobaczyć ile wytrzymamy. Eh, i tak pewnie się przy niej tylko zbłaźniłem. Żałuję. Mogłem stchórzyć.

- Nie? Dziwne że Nataniel nie bierze się za tak ładną panią. Może ty rzeczywiście jesteś gejem?

Zaśmiał się. Przecież przed chwilą powiedziałem że ją kocham! Głuchy ty czy jak?!
- Nie jestem do cholery gejem!
Krzyknąłem. Zaraz stłukę tego gówniarza!

- A ty dalej wchodzisz w stan bulwersacji gdy powiem że masz coś wspólnego z homoseksualnością. Pff, dziecko.

Wybuchł śmiechem. 
- Że ja to dziecko?!
- Błagam nie krzyczcie na siebie! Nataniel, przedstawisz mi swojego kolegę?

Zapytała zirytowana. Ale w sumie jej się nie dziwie. 

-  To nie jest mój kolega! Ehh.. Naoki. Siostrzeniec przyrodniej siostry pani Doroci. Czyli osiemnastoletni dupek któremu od dorosłości się w głowie pierdoli.

- Wypraszam sobie! To nie ja kończę codziennie z inną psychopatką w łóżku. 
- Że co?!
Krzyknęła. O co temu znowu chodzi?! Znam tylko Ren i Kocham tylko Ren!

- Nie wiesz? Przecież ostatnio trąbili w gazetach o tym że szlaja się z kolejną chorą na głowę! 

Że co kurwa?! ŻE CO?! Czy ty nazwałeś właśnie Ren chorą na głowę?!

Podeszłem do niego i złapałem za kołnieżyk od koszuli który był jedną z części jego mundurku szkolnego. Niemal odrywał się od ziemi. Dotykał jej tylko szupkami palców.
- Odszczekaj to co powiedziałeś!

- Nie rozumiem. 

- Czy nazwałeś właśnie Ren chorą na głowę?! 

- To tak nazywała się ta dziewczyna z którą się jebiesz od ostatnich kilku miesięcy. Czyli ta pani będzie kolejną którą wykorzystasz? 

Ren

Patrzałam jak wryta w ich kłótnię. 

- Idiota.
Nataniel póścił czarnowłosego chłopaka a ten upadł na ziemie. 
- Że.. Że co?! Jaki idiota! 
- To osoba z którą się rzekomo ,,jebie" dzień w dzień co jest bzdurą nigdy się nie zmieniła. I ta ,,psychopatka" jak to ją nazwałeś stoi własnie przed tobą. To ta sama pani do której przed chwilą zarywałeś. Przykro mi. 

Zaśmiał się. Szczerze? Ten dzieciak to rzeczywiście idiota.

- Yy.. B..Bo ja.. Ym...
Chłopak próbował coś powiedzieć lecz raczej marnie mu to wychodziło.
- Choć Nataniel, już późno. Nie długo pewnie będzie kolacja. 
Objęłam go od tyłu i puściłam złośliwie oczko. Po chwili razem ruszyliśmy. Przez najbliższe kilka minut słychać było tylko ciszę. Nataniel ją przerwał.
- Ren, przepraszam. 
Złapał się nerwowo za szyję. 
- Za co przepraszasz?

- Za to że powiedziałem że cię kocham...
- Aa, yy... Wiesz... Y...
- Nie musisz nic mówić. Głupio postąpiłem. Wiem. 
- N..N.Nie... Znaczy.. Nie postąpiłeś... 
- Ren, mam pytanie.

- Tak?

- Odwzajemniasz moje uczucie?


________________________________________________
A więc! Pisałam że rozdziały będą później, wiem. Jednak jakoś poczułam wewnętrzną potrzebe napisania. Mam nadzieje że podoba wam się rozdział chociaż wiem że krótki i słaby. Dziękuje za tyle miłych komentarzy pod rozdziałem gdzie pisałam że rzadziej będe pisać. Nawet nie wiecie jak dużo dla mnie znaczy to że nie naskoczyliście na mnie tylko zrozumieliście. Miłego czwartku!


Wydział mangozjebstwaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz