Trzydziesta druga Śmierć

58 8 6
                                    

Jest już wieczór. Leże razem z Natanielem na kanapie wspominając dzisiejszy napad na szkołe.

- Dobrze się bawiłem - Podsumował.

- Ja też - Wtuliłam się w niego.

- Jesteś urocza, Ren

 - A ty nie. - Zaśmiałam się. Usiadłam na jego kolanach przodem do niego. Przysynął twarz niewinnie do mojej, zrobiłam to samo łącząc nasze usta w delikatnym pocałunku. Położylam mu dłonie na plecach przybliżając się bliżej. Pocałunki zaczęły robić się coraz intensywniejsze, jednak do niczego więcej nie doszło. - Ren. - Wymruczał mi w usta.

- Tak? - Poczułam jak łapie mnie za rękę.

- Nie puszczaj mojej ręki tak   długo jak będziesz w stanie, dobrze?

- Mhm..

Wymruczałam wtulając się w niego. Po chwili zasnęłam.


Nataniel

Obudziłem się bez Ren u boku. - Wstała wcześniej.  - Pomyślałem. Przetarłem oczy i ziewnąłem leniwie. Poczułem ucisk na nadgarstku. Spojrzałem na swoją dłon. Przywiązane do niej było podarte prześcieradło. Bylo połączone z innymi kawałkami prześcieradła. Ciągło się to aż na dół, do łazienki. Szłem za podartym, związanym ze sobą prześcieradłem. W pewnym momecie myślałem że idąc po schodach wywruce sie o to cholerstwo. Szłem aż w strone łazienki, była otwarta. W środku niej stala Ren. Zamarłem na jej widok. Płakała. W ręku trzymała scyzoryk. Przyłożyła go sobie lekko do brzucha.

- R..Ren, C.. Co ty robisz? - Zapytałem przerażony.

- Nataniel odejdź proszę.

 Podniosła głowę do góry by na mnie nie patrzeć. Trzęsła się. 

- Ren co ty do cholery robisz?!

- T..To coś.. 

- Ren, wszystko co słyszysz w głowie to tylko twoja wyobraźnia.

Sam zacząłem się trząść. Nie wiedziałem jak do niej przemówić.

- To coś... każe mi Cię zabić... Prędzej zabije siebie niż Ciebie, rozumiesz?!

Krzyknęła z histerią.  

- Ren nic Ci nic nie każe! Jesteś tylko ja, i ty.

Próbowałem ją uspokoić.

-  Nataniel przepraszam...

Uniosła nóż wyżej ostrze kierując ku brzucha.

- Proszę Ren nie rób tego.

Chciałem zabrać jej scyzoryk, lecz ona wystawiła je w moją stronę.

- Nataniel bo zrobie Ci krzywdę!

Odsunąłem się lekko unosząc ręce w górze, szepcząc - tylko nie zrób jej sobie


- Przepraszam... 

- Ren! Uspokój się proszę.

- Przepraszam, kocham Cię Nataniel.


Zamachnęła się. Wbiła scyzoryk prosto w brzuch. Upadła, a ja stałem jak w ryty, czując że powoli się rozpadam.

_____________________________

Ta da, kolejny rozdział ^^ Jutro albo dziś moze napisze następny. Wene jakoś mam XD

Wydział mangozjebstwaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz