Siódma śmierć

159 18 15
                                    

*Pik, pik*
Obudziłam się patrząc na biały sufit. Okropnie bolała mnie głowa. Złapałam się za nią i usiadłam na łóźku. Zobaczyłam że jesem w szpitalu. Miałam głowe w bandażu . Popatrzyłam na pomieszczenie. Było pięć łóżek. Ja byłam na czwartym. Popatrzałam na ludzi. Każdy był nieprzytomny. Spojżałam na łóżko znajdujące się obok mnie. To jedyne miejsce któremu się nie przyglądałam. Yui?! Doszło do mnie że jestem w szpitalu. Lekko bolała mnie noga. Bardziej kostka. Była w bandarzu. Bandarz był lekko w krwi. Zobaczyłam wiszący telewizor a obok pilot. Z trudem doszłam do niego i włączyłam. Dwa kanały, a jak. Disco polo i jakiś na którym wiecznie lecą wiadomości. Nienawidze disco polo. Wiadomości zostają. 

Dziś około ranka porwana została uczennica szkoły z której Tajemniczy zabójca ostatnimi czasy zabija uczennice. Policja podejżewa 22 letniego Nataniela K. Mężczyzna przyznaje się do zażuconego mu czynu. Podczas ucieczki przed policją 22 letni mężczyzna jechał wraz z porwaną dziewczyną. Nie wyrobił na jednym z zakrętów i spowodował tragiczny wypadek. Uprowadzona dziewczyna jest aktualnie nieprzytomna i trafiła do szpitala z urazem głowy oraz szkłem wbitym głęboko w kostke. Nataniel K nie dostał poważnych obrażeń oprócz lekkiego wbicia się szkła w jego policzek. Mężczyzna jest po przesłuchiwaniach na komisariacie policji. Najprawdopodobnie sprawa z zabójstwami została wyjaśniona i uczniowie nie mają się już o co bać. Mówiła Nanami Harunaru.


- Nataniel!
Krzyknełam. Zza szyby drzwi ukazała się pielęgniarka. Odrazu przybiegła do mnie gdy zobaczyła że oprzytomniałam. Przywołała lekaża który zbadał mnie jeszcze raz. Podał jakieś leki przeciwbólowe. Gdy się odwrócił wziełam jeszcze trochę pod poduszke gdyby ta dawka nie zadziałała a wiedziałam że gdy będe z tąd uciekać może tak być. Muszę z tąd uciec i uratować Nataniela. Mimo tego iż go nie lubie, To to nie on to zrobił tylko ja, i to ja muszę ponieść konsekwencje... Nie on... Jeszcze jedno... Dlaczego się przyznał? Przecież tego nie zrobił.  Nie zabił tych wszystkich uczennic. 

21:00


Przez ten cały czas odmawiałam wszytskich odwiedzin. Jedyne jakie bym przyjeła to odwiedziny Nataniela. Niestety on siedzi teraz na tym piepszonym areszcie. Pewnie nie wytrzymuję. Na komisariacie nie można palić. Czekałam aż wszytsko ucichnie. Byłam przeniesiona na inny oddział. Tam ludzie byli przytomni. Kamer pilnowało jakieś babsko na recepsji. Wstałam z łóżka. Zapaliłam zapalniczke by widzieć co kolwiek. Nataniel wrzucił mi ją do torby gdy wspinaliśmy się po budynkach by jej nie zubić. Przechodziłam powoli po sali. Zobaczyłam jakiś ostry scyzoryk przez szkło w szafkach.  Sięgnełam po niego i wyszłam z sali. Była godzina 22.

- Co pani robi?
Zapytała kobieta na recepsji. I że jej o tej godzinie każą tu ślęczeć jak wejście od jednej strony szpitala, w której się znajduję jest nieczynne ponieważ na tej części budynku są osoby które po prostu są obserwacjach lub tym podobne. 

- Chodzi o to...
Podchodziłam do niej

- Powinna pani być w łóżku.

- Ale ja...
Niech pani zgasi tą zapalniczkę. Tu jest dość jasno.
Pff... jasno... Jak jedynym źródłem światła w tym wielkim pomieszczeniu jest lampka stojąca na blacie przy którym coś zapisywała. Ale cóż. Chciała to zgasiłam.

- Coś się stało? Może pani chce do toalety? 
Idiotka myśli że ja nie wiem że od tego jest specjalny dzwonek by ktoś podszedł i zaprowadził w wyznaczone miejsce lub pomógł? Może i przywaliłam trochę szybą w głowe ale nie do tego stopnia że zachorowałam na jakąś tempote, błagam was.

- Nie... nie chce do toalety... Bo... chodzi o tą osobe, która mnie rzekomo uprowadziła...

- Yy.. dobrze ale przesłuchiwana będzie pani jutro i nie przezemnie tylko przez policjantów.

- I tak to nic nie da...

- Źle się pani czuje? Mam wezwać lekarza?

- Nie nie...
Weszłam za lade.


- Mósi pani leżeć w łóżku. Zaprowadze panią. 
Dotkneła mojego ramienia. Wtedy właśnie zamachnełam się i wbiłam w nią kilka razy scyzoryk. Byłam w krwi, ale nie przejmowałam się tym. Wykasowałam nagranie i wyłączyłam kamery. Oczywiście miałam na sobie lekarskie rękawiczki które znalazłam. Usłyszałam kroki lekarza. Wiedziałam że to on ponieważ tylko jego buty tak okropnie klapią o podłoge. Sięgnełam po klucze z blatu i momentalnie uciekłam otwierając tylne drzwi. Nie wziełam torby. Ważne było dla mnie by uwolnić Nataniela. Wybiegłam jak najszybciej i weszłam w wybrany autobus. Lewo co a bym nie zdążyła. Mósiałam najpierw iść do domu Nataniela by sięgnąć po jakieś bronie. Tylko tak mogłam go uwolnić. Jechałam patrząc się przez szybe po której spływały krople deszczu. Po chwili dotarłam i wysiadłam z autobusu. Zaczeło lać mocniej.  Wparowałam do mieszkania Nataniela jak torpeda. Policja tu nie była? Mieszkanie wydawało się nie naruszone. Ehh.. palicho wie czy kto kolwiek ma świadomość że ten Idiota tu mieszka. Nie ważne.  Podeszłam do szafki nocnej na której leżał pistolet którym ostatnio zabiłam typka któremu Nataniel był dłużny pieniądze.  Otworzyłam szafkeczke z stolika nocnego. Pogrzebałam w niej przez chwilę. 
Scyzoryk, naboje, jakaś manga, opakowanie po gumie to rzucia, spinka do włosów... Prezerwatywy? Yhh... idiota... Jak jakaś na niego poleci to na wygląd bo w głowie to on nie ma nic. Poszperałam trochę w szafie na ubrania. Znalazłam kolejne bronie. Popatrzałam na szafki w których powinno być jedzenie. Stwierdziłam że zobacze co tam ma. Popatrzałam trochę po szafkach i każde otwierałam po koleji lecz w połowie szafek było pusto. Wtedy otworzyłam inną szafke. Ostatnią. Zobaczyłam opakowanie tabletek. Sięgnełam po nie.
- Co? Tabletki nasenne? Po tak dużej ilości energetyków nie dziwie się że ma problem z zasypianiem.  Zajżałam głębiej szafki. Sięgnelam po coś na ślepo. 
- Ała!
Coś ukuło mnie w ręke. Wyciągnełam ,,to coś" Zobaczyłam żyletki. Yhh.. Narzędzia do depilacji trzyma się w łazience a nie po szafkach w kuchni... Zajżałam w dolne szafki. Zobaczyłam palarizator. Oczywiście go wziełam. Popatrzyłam na jakiś rzucony w kąd szary plecak. To nie był jego codzienny który nosi ze sobą bo tamten był biały. Wziełam więc go. Wpakowałam w niego całą broń oraz łóki spinaczkowe. Popatrzyłam na leżącą na łóżku sukienke która ma słóżyć do moich zabójstw. Założyłam ją oraz maske. Lekarz mnie nie widział. Chyba. Nawet gdyby mnie nie zauważył, to i tak zorientują się rano że nie ma mnie na sali. Założyłam dodatkowe peruke po czym wyszłam. Okropnie padało. Nie mogłam iść na autobus więc zostało tylko wspinanie się po budynkach. Do miasta w takim tępie doszłam dopiero po 40 minutach. Zerknełam na zegarek. 0:06. Byłam już na miejscu. Przyglądałam się komendzie policji z daleka. Stwierdziłam że wespne się po ścienie i wejde na piętro w którym przesiaduje Nataniel. Bałam się wspinać aż na czwarte piętro. Okropnie się obawiałam że spadne. Jednak tak się nie stało. Byłam przy oknie w jakimś  z biór. Była w nim dwójka ludzi. Policjant z Policjantką. Wybiłam szybe uderzając o nią łokciem. Pracownicy gwałtownie wstali wyciągając bronie. Stałam w progu okna. 

- Hej, hej... spokonie...
Powiedziałam

- To ona!
Krzykneła Policjantka. Poznała mnie pewnie po masce. Bardzo rozpoznawalnej masce.  Chcieli do mnie podbiec. Wyjełam dwa pistolety w ich kierunku. Lekko się odsuneli.

- Ej.. spokojnie młoda...
Powiedział policjant. Miał czarną karnace. Zawachałam się. Miałam kiedyś przyjaciela o takiej karnacji i po prostu okropnie mi się o nim przypomina jak patrze na ludzi o tym kolorze  skóry. Mówił spokojnie. Lecz wiedziałam że nie mogę dać się zwieść. Zauważyłam że podchodzi do czerwonego przycisku leżącego na jego biórku za nim. Cofał się do niego delikatnie z nadzieją że tego nie zauważe. Jednak ja nie jestem głupia. Gwałtownie strzeliłam do oby dwóch. Wyszłam szybko by uciec z pomieszczenia. Pewnie ktoś usłyszał strzał. Byłam na koryrarzu. Zauważyłam jednego ochroniarza. Bez namysłu strzeliłam do niego. Zanim się obejżałam, stałam przed wilkimi żelaznymi drzwiami. Był na nich napis informujący o tym że właśnie tu znajduje się areszt. Otworzyłam drzwi. Szłam pewna siebie trzymając przed sobą pistolet. Słyszałam jak Nataniel nuci pod nosem piosenke. Okropnie fałszuje. Podczas śpiewania policjant popatrzył na mnie sparaliżowany. Widać że był niedoświadczony. 

Hey girl, open the walls, play with your dolls
We'll be a perfect family.
When you walk away, it's when we really play
You don't hear me when I say,
Mom, please wake up.
Dad's with a slut, and your son is smoking cannabisNo one ever listens, this wallpaper glistens
Don't let them see what goes down in the kitchen [1]

W tym momencie Strzeliłam w niego a Nataniel oprzytomniał i popatrzył co się dzieje. Przybiegłam do jego celi jak najszybciej mogłam. Jego cela była w stalowe kraty więc miałam z nim kontat wzrokowy.


- R...Re...Ren?!
Zapytał ze zdziwieniem. Wielikm zdziwieniem. Zdjełam maske.

- Tak, to ja.

- Ehh... to książe powinien ratować księżniczke.
Oczywiście mósiał się chamsko zaśmiać bo to by nie był on.

- Śmieszne. Wiesz może gdzie policjant trzyma klucze?

- W kieszeni chyba. Ej, śpiesz się. Ktoś mógł usłysześ strzał.

- A słyszałeś trzy poprzednie przez ten żelazny bunkier? 

-  Yhh.. rób co masz robić...

Grzebałam przez chwilę w kieszeni policjanta. Nie potrwało to długo. Wyciągnełam z kieszeni klucz po czym otworzyłam Natanielowi drzwi. Wyszedł z celi i stanął nademną

- Dziękuje

Powiedział uśmiechając się. Stałam chwilę przed nim. Zapatrzałam się w jego oczy. Nie podoba mi się. Po prostu jego oczy mają tak piękną białą intensywną barwe. w Sumie... to czemu jest ona biała? Przecież normalny człowiek nie może mieć białych oczu. Przynajmniej tak mi się wydaje. Po chwili otrząsnełam się. 

- Yy..Yy... chodźmy...
Powiedziałam po czym razem wykonaliśmy polecenie. No... prawie... ponieważ przeszkodził nam mężczyzna. 

- Hej... pomożecie mi?
Był w jednym z cel. Z nim był jeszcze jeden mężczyzna. Nie mogłam pozwolić na to byśmy tak po prostu ich zostawili. 

- Nie Ren! To może być oszust.

- Chciałeś mieć gang pesudo zabójców co?

- Yhh...

- To choć! szybko!
Otworzyłam mężczyźnie cele. Automatycznie chciał uciec. Nataniel zatrzymał go ręką. Nie tak szybko. Odrazu cie zastrzelą. Poczekaj na nas. 

- Idziesz z nami?
Zapytałam drugiego mężczyzny. On popatrzał się na mnie. Wstał i podążył za nami. 

________________________________________

[1] - Melanie Martinez - Dollohouse

Wydział mangozjebstwaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz