Dwudziesta czwarta śmierć

57 9 3
                                    

- Yy..J..Ja..
- Jak nie chcesz to nic nie mów. 
- Yy.. Wiesz... Chciałabym cos powiedzieć.. Jednak.. Nie wiem co.
- Nie kocham cię. To powiedz.
- C..Co?!
- Po prostu. Wiem że nic do mnie nie czujesz.
- T..To nie jest tak że ja.. Nic kompletnie... J..Ja.. Po prostu... Chwila!
Podeszłam do niego i stanęłam przed Natanielem. Złapałam za poliki. Popatrzył na mnie lekko zdziwiony.  - Przepraszam. Muszę wiedzieć. 

Odpowiedziałam po czym pocałowałam go namiętnie w usta. Wiedziałam że jeżeli cokolwiek poczuje, będzie to znak. Jak nie, to nie będzie co się oszukiwać. Jednak było tak jak się obawiałam. Poczułam ciepło w żołądku przechodzące aż po czubki palców. Odwzajemnił pocałunek. Myślałam że się rozpłynę. 
- K...Kocham cię Ren. 

Powiedział zawstydzony. O jejku! Pierwszy raz widzę go zawstydzonego i tak skrępowanego. Jakie to urocze!

- Daruj sobie te czułości po cały się zaraz rozpłyniesz.

Zaśmiałam się cicho.
- A pani co taka pewna moich uczuć?
Zapytał się przechylając mnie lekko by mógł spojrzeć mi w oczy. 
- A co pan stał się taki pewny siebie?
- Zawsze byłem pewny siebie.
- A mam panu przypomnieć to niewinne ,,K..K.Kocham C..C..Cie R..Ren"?
Zaczęłam się smiać.
- Ej! Aż tak się nie jąkałem!

Powiedział oburzony. Pocałowałam go ponownie na to on się zarumienił. Jejciu! Jak on się uroczo rumieni i zawstydza! Oderwałam sie od jego ust. Był cały czerwony i unikał kontaktu wzrokowego. Pocałowałam go w policzek. On walnął typową ,,cegłówę". 
- Odezwiesz się czy mam kontynuować?
Zaśmiałam się. 
-Yy.. C..Co? Aa.. Yy...
- Aaale siaara
Szepnęłam jemu do ucha.
- C..Co?! Jaka siara?!
- Tak śmiesznie się zawstydzasz.
Zaczęłam bawić się kosmykiem jego białych włosów. 
- Y.. J..J..Ja.. J.Ja się n..Nie zawstydzam!
- Pff... Jaasne..
- R..Ren przestań! Dobra! Rzeczywiscie się zawstydzam! Zrób cos by tak nie było!
Powiedział skrępowany. Zaczęłam się śmiać.
- C..Co jest?

Zapytał zażenowany.

- Nie mogę! Chwila! Padam!
Prawie turlałam się po ziemi ze smiechu.

- Jesteś żałosna.
Powiedział zirytowany. 


                                                                                      ***

Podobno pani Dorocia świetnie gotuję. Trzymam Nataniela za słowo. Położyłam na stól jeszcze jedną szklanke po czym zasiadłam z resztą do stołu. W pierwszych kilku minutach nikt nic nie mówił. Jedyne co było słychać to przecierające się o porcelanowe ralerze noże oraz widelce. Po chwili Nataniel przerwał ciszę. Zauważyłam że nie lubi krępujacych sytuacji. 
- Hej, będe mógl wziaśc zapasowe klucze? Chce zabrać gdzieś dziś wieczorem Ren a gdy wrócimy możecie spać.

- Znowu będziecie romansować?
Zaśmiał się czarnowołosy chłopak siedzący obok Nataniela.
- Ty się zamknij!

Pacnął go w głowę. 
- Jasne że możecie. Tylko nie wróćcie za późno.
Powiedziała pani w białym kitlu. Chwila, jak ona sie właściwie nazywa?
- Przepraszam, mam pytanie do pani.
- Do mnie? Słucham.
- B..Bo.. Nikt nie powiedział mi jak pani się nazywa.
- Na prawde? Nataniel ty pacanie! 

- C..Co na mnie?! 

Zapytał oburzony. 
- Wypadałoby przedstawić właścicielkę domu w którym mieszkasz. Jesteś na prawdę chłopakiem bez manier...
- Wypraszam sobie!

- Na codzień też jest taki nie chlujny?
- Nie oczerniaj mnie!

Wtrącał się Nataniel próbując co kolwiek zdziałać. Myślałam że zaraz wybuchnę śmiechem. Powinnam go obronić? Chyba tak. No ale to jest takie zabawne...
- Jest. I to bardzo.
- Że co proszę?!
- Nataniel, nie ośmieszaj się.

Wtrącił się Czarnowłosy.
- A ty się zamknij! Idioci...
Zauważyłam że pani Dorocia się śmieje. Robiłam to samo. Po chwili jej siostra dołączyla do nas. W następnej kolejności Naoki. Nataniel patrzał na nas jak na idiotów. 
- Wszyscy dobrze wiecie że jestem kulkuralny  odmianie z wami.
- Czyli mówisz że twoja dziewczyna nie ma manier?
Czarnowłosy zaczął się śmiać głośniej. 

- Ona nie jest wami. 
Chwila! Nie zaprzeczył!

- Nie jestem jego dziewczyną!

- Nie? Czyli dała ci kosza?
Czarnowłosy kontynuował.

- Chuj cię to obchodzi!
- Nataniel! hamuj się! Przy stole się nie klnie! 
- Mamy przynajmniej dowody że jednak jest nie kulturalny.

Naoki dalej się śmiał. A ja dalej nie wiem jak ta kobieta ma na imie!

- Przepraszam, ktoś odpowie na moje pytanie?

- Dość tego! To już nie jest zabawne! 
Nataniel odszedł zły od stołu. KTOŚ MI ŁASKAWIE POWIE JAK ONA MA NA IMIE?! Ehh... Nie Nataniel wyszedł z domu.  Podąrzyłam za nim. Przecież go nie zostawie.

*********************************************
Ponieważ jest ostatni dzień weekendu na pocieszenie macie rozdział. Mam nadzieje że wam się spodobał :3 A tak w ogóle... To bardzo spieprzyłam tą scene romantyczną? XD


Wydział mangozjebstwaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz